Mecz odbył się. Tak wspólnie z dziennikarzami podsumował spotkanie trener Ireneusz Mamrot. W piątkowy wieczór jego podopieczni okazali się zdecydowanie słabsi od swoich rywali, dzięki czemu Chojniczanka nie miała dużego problemu by z Głogowa wywieźć komplet punktów. W osiągnięciu chociażby bezbramkowego remisu nie pomógł nawet dobrze dysponowany Budnik, który dwukrotnie wyciągał piłkę z własnej bramki. Które to już spotkanie na własnym stadionie, w którym nie tylko przegrywamy, ale także bardzo słabo gramy w piłkę? Czym to jest spowodowane? I czy uda się przełamać tę fatalną passę własnego boiska?
W pierwszej połowie, więcej z gry mieli goście. To dwójkowe, trójkowe akcje Chojniczanki dochodziły bliżej pola karnego. O tej części gry jednak nie wiele więcej można powiedzieć. Kilka niecelnych strzałów na bramkę Chojnic oraz popis własnych umiejętności głogowskiego bramkarza, który w kilku stuprocentowych szansach gości, w sobie wiadomy sposób ratował zespół przed stratą gola. Nam jednak rzuciła się w oczy agresywna i pełna determinacji postawa Kamila Sylwestrzaka, byłego piłkarza pomarańczowo-czarnych, który od początku ani na moment nie odstawiał nogi byłym kolegom z drużyny. Zapały młodego piłkarza w porę utemperował sędzia spotkania, który szybko pokazał obrońcy żółtą kartkę.
Druga część gry to niemoc i bezradność gospodarzy. Nie można odmówić im zaangażowania, problemów należy jednak doszukiwać w niedokładności i niecelności. Duży problem miejscowym sprawiała wymiana chociażby 3/4 podań które nie trafiały by do przeciwnika. Nie wiem co się dzieje z moimi piłkarzami gdy przychodzi grać na własnym boisku, wszystko staje w miejscu, nie potrafimy utrzymać się przy piłce, boimy się wziąć odpowiedzialność na siebie – powtarza od kilku spotkań trener Ireneusz Mamrot. Zapytany przez jednego z dziennikarzy o jakieś pozytywy z dzisiejszego spotkania, szkoleniowiec zgodnie z dziennikarzami przyznał, że tak owych nie ma, poza tym, że mecz odbył się. Kluczowe dla całego spotkania okazały się dwie akcje gości. Pierwsza to rzut wolny (60 minuta) w okolicy dwudziestego metra, który mocnym strzałem na bramkę zamienił Markowski. Na dwa do zera podwyższył Mikołajczak, który wykorzystał prostopadłe podanie Garucha z prawej strony. Tutaj praktycznie mecz się już skończył, i choć głogowianie chcieli i próbowali odrobić straty nic z ich gry nie wynikało. Szarpane akcje i wiele niecelnych podań nie pozwoliły na strzelenie chociażby jednego gola. Chojniczanka Chojnice w pełni zasłużenie wywiozła z Głogowa komplet punktów, pokonując Chrobrego 2-0.
Chrobry Głogów – Chojniczanka Chojnice 0-2 (0-0)
fot. Chrobry Głogów S.A