Antoniego Boka list otwarty do Leszka Lenarczyka (dyr. Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Głogowie)

0
892

L I S T   O T W A R T Y

Głogów, 14.12. 2011

Pan
Leszek Lenarczyk
Dyrektor Muzeum Archeologiczno-Historycznego
w Głogowie 

Szanowny Panie Dyrektorze,

w trakcie konferencji “Głogów w latach 1945–1990”, w końcowej części swojego referatu o osobie prezydenta Mariana Borawskiego, zechciał się Pan odnieść do kwestii regionalizmu, przy czym istotne fragmenty dotyczyły Towarzystwa Ziemi Głogowskiej. W moim przekonaniu wymagają one polemicznego komentarza. Zamierzałem zabrać głos w dyskusji kończącej konferencję, jednak uznałem, że nie byłoby to celowe. Z następującego powodu:

w dyskusji, jak należało się spodziewać, głos zabrali ważni uczestnicy i świadkowie historycznych wydarzeń z okresu tzw. karnawału Solidarności i stanu wojennego. Natomiast poruszone przez Pana kwestie związane z TZG, a co za tym idzie ew. polemika, miały w tym kontekście znaczenie marginesowe – zresztą pozostawały co najwyżej w luźnym związku z tematyką konferencji. Ponadto limit czasu na dyskusję okazał się krótszy niż zamierzano.

Pozwalam sobie zatem na wypowiedź pisemną. Od razu też pragnę wyjaśnić, dlaczego w konwencji listu otwartego. Odniesienia w referacie do teraźniejszości TZG były kolejną w szeregu wypowiedzi na temat Towarzystwa, które się dało w ostatnim okresie słyszeć z Pana ust w wystąpieniach publicznych. Są one zbliżone do siebie w treści. Należy przyjąć, że pragnie Pan przekazać społeczności lokalnej jakiś istotny z Pańskiego punktu widzenia  komunikat. Wymaga to (w końcu) ustosunkowania się tego, kto jest przedmiotem owego komunikatu. Czynię to niniejszym ja, w odniesieniu do wypowiedzi poniedziałkowej – ponieważ z grona kierownictwa TZG tylko ja byłem słuchaczem konferencji.

Powiedział Pan, że dziwić musi odwoływanie się obecnego TZG do tradycji założonego w grudniu 1945 r. Koła Kulturalno-Oświatowego, a nie np. do Głogowskiego Towarzystwa Kultury (późniejszego Towarzystwa Miłośników Głogowa). Przywołał Pan przy tym osobę Adam Królaka, który Koło (współ)zakładał, “a w okresie stalinowskim założył Towarzystwo Ziemi Głogowskiej”. Napomknął Pan przy tym o uczestnictwie A. Królaka w lokalnym aparacie władzy. Wydźwięk był, w moim odbiorze, następujący: fakt takiej aktywności dyskwalifikuje osobę, a powoływanie się TZG na KK-O w znaczeniu: idei założycielskiej, stawia je w złym świetle. Nie będę się rozwodził nad oceną A. Królaka: jego losy i postawa były skomplikowane (nb. jego biografia jest obecnie być w TZG profesjonalnie badana). Nie był modelowym przykładem “człowieka systemu” i na kwalifikację “bez przebaczenia” nie zasługuje. Z drugiej strony, rozumiem i zgadzam się, że tam, gdzie w wypowiedziach pojawia się pewna bezrefleksyjność, czy wręcz idealizowanie postaci i historycznej rzeczywistości (co mogło zdarzać się także niektórym członkom TZG), potrzebny jest wyważony głos osób fachowo przygotowanych, służący obiektywizacji.

Chcę podkreślić, że odwoływanie się do KK-O, nie jest bynajmniej dzisiejszym wynalazkiem. Kiedy w 1991 r. zgłosiłem swój akces do TMG, aktywnie działały tam ogólnie szanowane osoby: Janusz Chutkowski, Jerzy Sadowski, Marian Borawski i… Leszek Lenarczyk, który był prezesem (1991-1992). Wówczas i później powoływano się na KK-O i osobę A. Królaka, jako patrona głogowskiego regionalizmu. Dr Janusz Chutkowski opublikował w Encyklopedii Ziemi Głogowskiej hasło “Koło Kulturalno-Oświatowe” (1994 r.), był również autorem broszury jubileuszowej “50 lat Towarzystwa Ziemi Głogowskiej” (1995). Dzisiejsze odniesienie w publikacjach i wypowiedziach TZG wynika więc z uszanowania stanowiska twórców nowego programu i wizerunku Towarzystwa po zmianie ustrojowej w 1989 r., która pozwoliła na swobodne kształtowanie działalności – co przypomniał Pan w swoim referacie. Skoro cała działalność (w kolejnych formach organizacyjnych) w latach 1945-1989 była, co oczywiste, w jakiś sposób przez system sterowana, niekonsekwencją jest piętnowanie działaczy pierwszej fazy, którzy funkcjonowali w nieporównanie trudniejszych warunkach politycznych, niż po roku 1956.

W TZG tradycja kontynuacji rozumiana jest w odniesieniu do takich aspektów aktywności osób i stowarzyszeń, jakie mieszczą się w pojęciu regionalizmu, głównie: historia, dziedzictwo kulturowe i wiedza krajoznawcza w płaszczyźnie lokalnej (“małej ojczyzny”). Trzeba dodać, że traktujemy historię lokalną i regionalną całościowo, nie podzielając Pańskiej oryginalnej tezy o, cyt.: “szkodliwym zawłaszczaniu historii”. W historii średniowiecznej i nowożytnej (do 1945 r.) staramy się akcentować zjawiska i osoby łączące się z historią Polski.

Skoro Pan się dziwi, ja również ze zdziwieniem przyjąłem zdanie, obwieszczające słuchaczom, że prezesem stowarzyszenia jest “prominentny polityk partii lewicowej”. Ze zdziwieniem, ponieważ nie ma ono w kontekście całego referatu i konferencji uzasadnienia. Rozumiem, że dla Pana jednak ma. Odebrać to można było jako sugestię o upolitycznieniu Towarzystwa, a nawet, że przymiotnik “lewicowa” miałby tu jakąś konotację pejoratywną. Przypomnę wpierw, że pojęcia “lewica” i “prawica” mają znaczenie nie wartościujące, a porządkujące. Inna sprawa, że w obecnej praktyce politycznej następuje ich zużycie. Co do upolitycznienia: tak przed, jak po 1989 r. w gronie działaczy Towarzystwa pojawiały się osoby o określonym profilu światopoglądowym lub czynne polityczne.
(Nie powinno to dziwić, już choćby dlatego, że środowisko osób aktywnych publicznie nie jest w mniejszych miastach szerokie, a skądinąd ich zaangażowanie świadczy o pozycji naszego stowarzyszenia). Jednak w okresie, w którym sam funkcjonuję w strukturze TZG, apolityczność zawsze była i pozostaje przykazaniem. Przekonania polityczne “zostawia się w domu”. Nie wpływają one na program i prace stowarzyszenia. Taka postawa właściwa jest też obecnemu prezesowi, będącemu we władzach TZG od wielu lat – do niedawna nie jako “prominentny polityk”. Dodam, że jako człowiek apolityczny, nie pozwoliłbym sobie na pozostawanie w stowarzyszeniu jako strukturze określającej się politycznie, lub poddanej tego rodzaju naciskom.

Szanowny Panie Dyrektorze,

nie sama krytyka pewnych aspektów działalności Towarzystwa Ziemi Głogowskiej, pojawiająca się w Pana wypowiedziach, jest powodem ogłoszenia tego listu. Rzeczowa krytyka, jeśli jest właściwie odebrana, służy wszak ku poprawie jakiegoś stanu rzeczy. Dostrzegam jednak, nie sam jeden przecież, mniej rzeczowości, a więcej treści pozamerytorycznych, będących nieuprawnionymi skrótami myślowymi, a niekiedy sprawiających wrażenie “wycieczek pod adresem”. Tak dają się odebrać wywody, które znalazły się w Pana wypowiedzi konferencyjnej. Wolałbym uznać, że były one raczej nie dość przemyślane, niż zamierzone. Wynikające z określonej wizji historii lokalnej. Sądzę, a wyrażam tu również myśl kolegów z TZG, że odmienne poglądy na tę historię warto dyskutować w debacie publicznej. Toteż pragnę zakończyć mój list propozycją zorganizowania wspólnie w przyszłym roku otwartego forum dyskusyjnego dotyczącego zagadnień: historia – tożsamość – dziedzictwo kulturowe w wymiarze lokalnym i regionalnym. Natomiast tą drogą zapraszam Pana również, jako wieloletniego członka Towarzystwa, do udziału w Nadzwyczajnym Sejmiku, który odbędzie się w sobotę 14 stycznia. Będzie tam także sposobność do dyskusji o przeszłości i przyszłości TZG.

Pozdrawiam Pana życząc radości w święta Bożego Narodzenia i pomyślności w nowym roku.

Antoni Bok
Wiceprezes Towarzystwa Ziemi Głogowskiej

Wersja PDF – 2011-12-17 Antoni Bok – List otwarty do L. Lenarczyka