Ireneusz Mamrot: “Potrzebujemy bramek”

0
985

Calisia Kalisz – Chrobry Głogów 0-1 (0-0) 

63′ Krzysztof Kaliciak

Zła passa, czterech meczy z rzędu bez zwycięstwa, właśnie dobiegła końca. Zwycięstwo w Kaliszu dała bramka Krzysztofa Kaliciaka w 63 minucie. Chrobry wraca do Głogowa z kompletem punktów, co potwierdza fakt, że gramy w tym sezonie w kratkę. Głogowianie potrafią pokazać jak mocnym są zespołem by tydzień później przed własną publicznością dać popis boiskowej bezradności. Oby tym razem było inaczej, a piątkowy mecz z Chojniczanką był pokazem dobrej piłki. O to co w Kaliszu decydowało o zwycięstwie i o formę Chrobrego pytaliśmy trenera Ireneusza Mamrota. 

– Przede wszystkim wyszliśmy z zupełnie innym nastawieniem niż w poprzednich spotkaniach. Widzieliśmy fatalny stan murawy i wiedzieliśmy, że w Kaliszu piłką pograć nie będziemy mogli. Na takim boisku, sztuką jest wymienić 3, 4 podania, więc zaczęliśmy mocno cofnięci z nadzieją na kontry. Kluczem do zwycięstwa był dobry odbiór w środku pola, Calisia nie była w stanie stworzyć sobie żadnej sytuacji. Postawiliśmy na prostopadłe podania szczególnie na Łukasza Szczepaniaka, który w tym meczu był mocno aktywny, zagrał dobre spotkanie i mocno pomógł nam w osiągnięciu dobrego rezultatu. 

Kaliciak jak Inzaghi.

W zespole zaczęliśmy Krzyśka nazywać Filippo Inzaghi, który tak jak piłkarz światowej klasy potrafi znaleźć się w sytuacji w której wydaje się nie realne strzelić bramkę. Jednak, jest to piłkarz któremu tak czy inaczej brakuje skuteczności. Podczas naszej indywidualnej rozmowy przyznał się, że wie, że powinien strzelać jeszcze więcej, bo koledzy pracują na niego. Tłumaczy go być może fakt, że nie jest do końca zdrowy. Przyszedł do Głogowa z kontuzją, którą jeszcze odczuwa. Skuteczność to jednak nie wszystko. W ostatnich meczach kluczowe było jego utrzymywanie się przy piłce, które dało nam wiele możliwości z przodu, z tego jestem najbardziej zadowolony. 

Brakuje zimnej krwi. 

Cały czas powtarzam, że zespół ma ogromny potencjał. Największym problemem jest jednak nieskuteczność, brak zimnej krwi nie pod bramką przeciwnika nie pozwala nam strzelać wielu bramek. W każdym spotkaniu stwarzamy sobie mnóstwo sytuacji i wykorzystujemy zaledwie jedną czy dwie. Do pełni formy brakuje nam strzelonych bramek, przede wszystkim na własnym stadionie. Chyba utkwiło moim piłkarzom w głowach, że nie radzimy sobie przed własną publicznością, potrzebujemy jednego, dwóch, trzech dobrych spotkań w Głogowie a wszystko ruszy ku dobremu.