Wysoka porażka z Górnikiem. Medal zdaje się być poza zasięgiem

0
1412

Wysoką porażkę mają na swoim koncie szczypiorniści SPR-u Chrobry Głogów w pierwszym spotkaniu fazy Play Off PGNiG Superligi, w której gra toczy się o najwyższe lokaty. Zdaje się, że medal w tegorocznych rozgrywkach jest poza zasięgiem, a awans mocnego Górnika Zabrze, to tylko formalność i kwestia czasu. Jeśli głogowianie znacząco nie poprawią swojej gry, to pozostanie nam tylko walka o miejsca 5-8, co trzeba przyznać i tak jest niezłym osiągnięciem. Wczorajsze, przegrane spotkanie należało do jednych ze słabszych w wykonaniu podopiecznych trenera Krzysztofa Przybylskiego w tegorocznych rozgrywkach.

Tylko w pierwszych minutach spotkania obydwa zespoły toczyły walkę bramka za bramkę. Już w 5. minucie po wykorzystanym rzucie karnym przez Michała Kubisztala Górnicy zaczęli budować bramkową przewagę. właśnie dzięki trafieniom “Kubła” i Bartłomieja Tomczaka, który był dziś niezrównany w dobijaniu rywali szybkimi i skutecznymi kontratakmi. W 11. minucie “Kopara” podwyższył na 8:4. Rywale próbowali konstruować akcje w oparciu o swoich obrotowych, popełniali jednak zbyt dużo błędów w ofensywie, by stworzyć realne zagrożenie pod bramką Górnika. Po efektownym rzucie Mariusza Jurasika prosto pod poprzeczkę Chrobrego na 10:5 mocno trener Krzysztof Przybylski poprosił o czas. Nie był jednak w stanie zachęcić zawodników do większej koncentracji, którzy byli bezradni wobec kolejnych szarż zabrzańskich szczypiornistów. Chwilę później po dwóch znakomitych rzutach Łukasza Kandory zabrzanie odskoczyli na 14:5. Trener Patrik Liljestrand umiejętnie rozkładał siły swoich podopiecznych, posyłając na parkiet Łukasza Stodtko i Roberta Orzechowskiego. Do przerwy nasi szczypiorniści prowadzili już 18:10 i nic nie wskazywało na to, by ten stan rzeczy mógł ulec jakiejkolwiek zmianie. W drugiej odsłonie w miejsce Sebastiana Kickiego pojawił się Sebastian Suchowicz, który po raz pierwszy po zakończonej rehabilitacji dostał szansę na dłuższy występ. Widowisko momentami przypominało tak zwany mecz do jednej bramki, bowiem Górnicy nie dawali przeciwnikom z Głogowa większych szans na odrobienie strat i nawiązanie kontaktowej walki. Koronkowe akcje naszych zawodników były znakomitym widowiskiem dla kibiców Górnika, którzy nagradzali je gromkimi owacjami. W szeregach Chrobrego pewnie egzekwował rzuty karne Marek Świtała, a trener Przybylski dość niespodziewanie sięgnął po wracającego po kontuzji ścięgna Achillesa Jakuba Łucaka, ale te wysiłki nie były w stanie wpłynąć na przebieg tego spotkania. W końcówce Trójkolorowi zagrali w dość niecodziennym ustawieniu z Mariuszem Jurasikiem na środku rozegrania, Robertem Orzechowskim na środku defensywy i Kamilem Mokrzkim na lewym skrzydle. Tak ustawiony Górnik utrzymał wynik, który przypieczętował klasowym rzutem z dystansu Łukasz Stodtko. Popularny “Szczota” ustalił wynik meczu na 33:24, a nasz zespół mógł świętować w pełni zasłużone zwycięstwo – czytamy na oficjalnej stronie Górnika Zabrze.

– gramy w ataku za mało zespołowo, rozgrywamy zbyt dużo akcji indywidualnie. Musimy grać lepiej w ataku pozycyjnym i wyeliminować atak szybki rywala. Musimy znacząco poprawić naszą grę jeśli myślimy o podjęciu walki z tak mocnym przeciwnikiem. Szkoda, bo to mecze, w których powinno się walczyć podwójnie, a my pierwszy przespaliśmy – komentuje Krzysztof Przybylski, szkoleniowiec SPR Chrobry Głogów.

Górnik Zabrze – KS SPR Chrobry Głogów 33:24 (18:10)
Chrobry: Stachera, Kapela | Bednarek, Witkowski, Płócienniczak, Świtała 8, Mochocki 3, Gromyko 3, Łucak, Gujski, Płaczek 1, Biegaj, Prakapenia 3, Kubała 1, Świątek 1, Gregor 2