Kiedyś musieli przegrać. Pierwsza porażka Chrobrego w tym sezonie.

0
1191

Niespodziewanej, jednobramkowej porażki, w niedzielne popołudnie, doznali głogowscy piłkarze nożni. Wynik tym bardziej zaskakujący, im bardziej zagłębimy się w ligowe statystyki. Liderujący i doskonale spisujący się Chrobry Głogów stracił punkty na terenie mającej duże problemy organizacyjne, zamykającej tabelę, Jaroty Jarocin. Głogowianie po stracie bramki już na samym początku spotkania (4 minuta) nie zdołali odrobić straty i wywieźć z Jarocina jakąkolwiek zdobycz punktową. To pierwsza porażka pomarańczowo-czarnych w bieżącym sezonie. Rywale już coraz bliżej, a pozycja lidera po raz pierwszy w sezonie zagrożona.

Bramka na początku zadecydowała o końcowym rezultacie.

Źle rozpoczęło się to spotkanie dla podopiecznych trenera Ireneusza Mamrota. Już w 4 minucie, po zamieszaniu pod naszą bramką, do siatki trafił Oczkowski. Stracona bramka zaskoczyła pomarańczowo-czarnych, którzy przez większą cześć spotkania “bili głową w mur”. Gospodarze po wyjściu na prowadzenie cofnęli się mocno do obrony i na własnej połowie boiska przerywali ofensywne akcje przyjezdnych. Często mówi się o meczach do jednej bramki. Taki obraz wyklarował się nam w niedzielne popołudnie – Wbrew pozorom, choć straciliśmy bramkę w czwartej minucie, uważam że w mecz weszliśmy dobrze. Do momentu utraty gola, parę razy weszliśmy w pole karne, graliśmy szybko.Sam gol na 1:0 nie miał prawa wpaść. Od tego wydarzenia, mówiąc brzydko, Jarota postawił we własnym polu karnym autobus. Właściwie zrobił to już na własnej połowie. My, mając mimo tego kilka sytuacji, stworzyliśmy bohatera z bramkarza. Nie to, że coś mu ujmuję, bo zachowywał się bardzo dobrze i nie da się ukryć, że wybronił swojej drużynie mecz. Bardzo dobre reakcje w bramce, bardzo dobre na przedpolu. Nie tylko bronił, ale też odważnie wychodził do naszych dośrodkowań, szybko je przecinając. W swoim zespole na pewno był najlepszy na boisku – komentuje Ireneusz MamrotPretensję mogę mieć o porażkę, ale nie o grę. Jeśli już, to o pierwsze dwadzieścia minut po przerwie. W szatni mówiliśmy sobie, że nie podnosimy piłki, że gramy nią tylko po ziemi. A jak przyszło co do czego, to chcieliśmy szybko odrobić stratę i to nie pomagało. Trudno. Kiedyś musieliśmy przegrać – przyznaje.

Lekceważenie lubi się mścić. 

Ciężko było się spodziewać, że głogowianie polegną na terenie zamykającej tabelę Jaroty Jarocin. W przedmeczowej zapowiedzi pisaliśmy o tym, że trener Ireneusz Mamrot mocno uczulał swoich zawodników na możliwość lekceważenia rywala. Stracona bramka szybko “sprowadziła na ziemię” głogowskich piłkarzy  głogowskich piłkarzy. Niestety przy stanie 0-1 ciężko było przełamać obronę gospodarzy. Czy o wyniku tego spotkania zadecydowało mentalne podejście do pojedynku z teoretycznie słabszym rywalem?

Może coś w tym jest? Może każdy gdzieś w podświadomości widział tą tabelę? Trener nas uczulał, że to nie będzie łatwa przeprawa, bo we wcześniejszych Jarota przynajmniej do momentu straty gola walczył jak równy z równym. Nie popadałbym jednak w jakiś pesymizm. Jeśli już, to lepiej że przegraliśmy teraz, niż za tydzień z Bytovią. Może dobrze, że ten zimny prysznic przyszedł w tym momencie? Mamy tydzień czasu na naprawdę solidną pracę przed bardzo ważnym pojedynkiem –  mówi Michał Szałek, obrońca pomarańczowo-czarnych.

 

JAROTA JAROCIN – CHROBRY GŁOGÓW 1-0 (1-0)

1:0 Oczkowski (4)

JAROTA: Szymański – Ludwiczak, Kieliba, Garbarek, Skokowski, Grobelny, Wojciechowski, Danielak, Oczkowski (80. Czabański), Pawlak (86. Nawrocki), Olejniczak (43. Antkowiak).

CHROBRY: Rzepecki – Michalec, Ilków-Gołąb, Szałek, Ziemniak (60. Sędziak), Machaj, Hałambiec, Ulatowski, Janeczko (58. Niewieściuk), Szczepaniak, Gancarczyk (58. Tabaczyński).

Źródło wypowiedzi: www.chrobry-glogow.pl