“Boisko i hala to dwa różne światy” – Rozmowa z Michałem Długoszem

0
2225

Jego przygoda z piłką nożną rozpoczęła się w Chrobrym Głogów. Urodzony w 1981 roku, jak sam przyznaje, od najmłodszych lat wiązał swoją przyszłość ze sportem. Wielokrotnie ratował pomarańczowo-czarnych w ligowych spotkaniach. Dziś jako nauczyciel wychowania fizycznego, trenera grup młodzieżowych, a przede wszystkim bramkarze Euromaster-a Głogów. Michał Długosz, to w środowisku piłkarskim postać niezwykle barwna i lubiana, która stała się doskonałym przykładem do naśladowania.

S. Górski – Zacznijmy od początku. Michał, chciałbym abyś przypomniał sobie trawiaste boisko. Miałeś swoją przygodę w Chrobrym, a także krótki epizod za granicą.

M. Długosz – Jestem wychowankiem Chrobrego, gdzie spędziłem dobrych parę lat. Miałem około roczną przerwę, podczas której, grałem w lokalnej drużynie w Edynburgu. Po powrocie do Głogowa poprosiłem o możliwość trenowania z zespołem. Startowałem wtedy z pozycji trzeciego bramkarza. Natomiast po krótkim czasie okazało się, że jestem numerem jeden, z czego bardzo się cieszyłem, bo w końcu miałem możliwość bronienia przed własną publicznością. Niestety trener Janusz Kubot miał inną wizję, innych ludzi, a klub w tamtych czasach przystępował na każde jego zawołanie.

S. Górski – Nie szkoda Ci tych lat spędzonych na murawie?

M. Długosz – Z jednej strony na pewno gdzieś tego brakuje, bo tak jak mówię bardzo dobrze się czułem broniąc dla Głogowa. Co nas nie zabije to nas wzmocni i dzięki temu miałem możliwość spróbowania gry na hali. Trafiłem do TPH Polkowice, gdzie na szczeblu ekstraklasy poznałem smak innej gry.

S. Górski – Więc jak trafiłeś do Euromaster-a?

M. Długosz –Wspólnie z dwoma Tomkami, Trznadlem i Urbaniakiem graliśmy w Polkowicach. Po pewnym czasie zaczęło się tam wszystko sypać. Pomyśleliśmy o stworzeniu halowej drużyny w Głogowie, a jak się po krótkim czasie okazało, podołaliśmy temu wyzwaniu. Zebraliśmy chłopaków z Głogowa i okazało się-mamy fajną paczkę. Zarówno pod kątem piłkarskim jak i osobistym.

S. Górski – Z boiska na halę. Początek musiał być trudny…

M.Długosz – Zdecydowanie. To dwa inne światy. Musiałem się szybko przestawić. Dużo zawdzięczam grze w Polkowicach, gdzie tak naprawdę poszedłem po naukę. W moim przypadku było o tyle łatwo, że zawsze ciągnęło mnie do „łapania” na hali. Jeszcze grając w Chrobrym z przyjemnością brałem udział w turniejach organizowanych poza murawą. Z perspektywy czasu cieszę się, że tak się właśnie stało.

S. Górski – W ogóle nie myślałeś o tym aby wrócić?

M. Długosz – Wróciłem. Widać to nie takie proste (śmiech). Przez chwilę grałem w Sparcie Rudna. Wtedy graliśmy w halowej, drugiej lidze i była możliwość łączenia tych dwóch rzeczy. Teraz  gramy na najwyższym szczeblu rozgrywek i było by to zbyt duże ryzyko.

S. Górski – No właśnie przeskok był błyskawiczny…

M. Długosz – To prawda. Wszystko działo się szybciej niż się spodziewaliśmy. Na szczęście, wraz z wynikami podąża przyjemność i dobra atmosfera. Ledwo się zorganizowaliśmy, a już gramy w ekstraklasie.

S. Górski – Przejście z piłki amatorskiej do profesjonalnej. Kiedyś częściej widywaliśmy was bawiących się po zwycięskich meczach, z szampanem czy drinkiem w ręku. Trener Tomasz Trznadel, spytany na ostatniej konferencji, czy po historycznym zwycięstwie w ekstraklasie będzie piwko w szatni, odpowiedział „Nie pijemy alkoholu”. Rygor?

M. Długosz – Na pewno w drugiej i pierwszej lidze wyglądało to trochę inaczej. Każdy z nas przychodził tu tylko i wyłącznie z przyjemności. Nikt mu za to nie płacił. Owszem, po awansie do ekstraklasy wszystko zaczęło przybierać kształty profesjonalnego grania, w związku z czym wyrzeczenia są niezbędne. Nie powiedział bym jednak, że jest aż tak rygorystycznie. Wiadomo, z umiarem. Często spotykamy się wspólnie z żonami. Myślę, że takie spotkania są potrzebne przy budowaniu większej więzi w zespole.

S. Górski – Mówi się, że ekstraklasa w Głogowie to sukces przede wszystkim Tomasza Trznadla.

M. Długosz – Ja uważam, że mamy dwóch zwycięzców. Pierwszą osobą jest prezes, który  wykładając pieniądze zdecydował się stworzyć tę drużynę. Drugą postacią jest właśnie Tomek, który stworzył ten zespół i wszystko poukładał. Nie znam trenera, który z roku na rok zrobił awans aż do ekstraklasy. Z pewnością jest to jego duża zasługa.

S. Górski – Wróćmy do twojej osoby. Grałeś we wcześniejszych rozgrywkach i byłeś podstawowym bramkarzem tego zespołu. Niestety po sukcesie jakim jest awans do ekstraklasy nabawiłeś się kontuzji i przez dłuższy czas nie grałeś.

M. Długosz – Awans kosztował nas wszystkich dużo wysiłku. Ciężko przepracowaliśmy sezon przygotowawczy do ekstraklasy i tu niestety przydarzyła mi się kontuzja. Zerwałem wiązadła w stawie barkowo-obojczykowym. Pierwsza diagnoza lekarza mówiła o 4 miesiącach przerwy, co wiązało się z tym, że w tej rundzie nie zagram. Na szczęście po wizycie w Poznaniu okazało się, że będzie lepiej. Po sześciu tygodniach wróciłem do treningów i po raz pierwszy w Głogowie wystąpiłem na poziomie ekstraklasy.

S. Górski – Debiut nie byle jaki. Wszyscy kibice byli pełni podziwu twoich interwencji w bramce..

M. Długosz – Nie lubię siebie oceniać i robił tego nie będę. Od tego jest sztab szkoleniowy. Cieszę się, że nie puściłem bramki. Niestety mogłem grać tylko 20 minut.

S. Górski – No właśnie. Co się stało?

M. Długosz – Wydawało się, że jestem już w pełni zdrowy. Przy którejś interwencji poczułem ból w barku i wolałem nie ryzykować.

S. Górski – Plan minimum utrzymanie w lidze.. Uda się?

M. Długosz – Przed każdymi rozgrywkami prezes informował nas, że gramy o najwyższe cele czyli miejsce, które pozwoli nam wystartować w wyższej lidze – dwa lata z rzędu udało się awansować z pierwszego miejsca. W tym momencie awans nam nie grozi więc prezes i powiedział „Chłopaki, gramy o mistrza”. Pierwsze spotkania pokazały, że gramy naprawdę dobrze. Niestety, brakuje nam trochę szczęścia. Jestem pełen optymizmu i mam nadzieję, że ten mecz z Chojnicami będzie przełomowy.

S. Górski – Pozostaje mi życzyć Ci zdrowia..

M. Długosz – Tak, przede wszystkim. Nie jestem przyzwyczajony do oglądania meczu z trybun.

S. Górski – Tego Ci życzę.