Zabrakło kilka sekund

0
1119

Kiedy w 90 minucie Łukasz Szczepaniak strzelał do bramki gości, zdawało się, że wszystko jest już jasne. Nic bardziej mylnego. Pojedynek Chrobrego z Chojniczanką potwierdził, że w piłce nigdy nic nie jest pewne. Zabrakło niewiele, bo kilkadziesiąt sekund. W ostatniej akcji meczu, wykorzystując nieuwagę obrońców, wynik na 2-2 ustalił Pietroń. Strata bramki w takich okolicznościach musiała boleć, tym bardziej, że podopieczni Ireneusza Mamrota rozegrali jedno z lepszych spotkań w tym sezonie.

Tak dobrego spotkania na własnym stadionie, w wykonaniu głogowian, nie widzieliśmy od ,nie przesadzając, roku. Od pierwszych minut pomarańczowo-czarni imponowali energią i dynamiką, których w ostatnich spotkaniach brakowało najbardziej. Już w 11 minucie wynik spotkania otworzył Mateusz Hałambiec, który zachował przytomność w zamieszaniu pod bramką gości. Kilka minut później, przed idealną szansą na podwyższenie stanął Krzysztof Ulatowski, który jednak przestrzelił z bliskiej odległości. Już od tego momentu głogowianie powinni prowadzić 2-0 i spokojnie czekać na kolejne okazję pod bramką przeciwnika. Natomiast gorąco zrobiło się pod bramką Andrzeja Budnika, który kilkukrotnie ratował zespół przed stratą gola. Po dobrej pierwszej części w wykonaniu Chrobrego, mieliśmy jedno bramkowe prowadzenie.

W drugą połowę lepiej weszli przyjezdni, którzy po rzucie wolnym w 60 minucie odrobili jedno bramkową stratę. Na listę strzelców wpisał się Pietroń, który pół godziny później stał się bohaterem meczu. Przez większą część drugich 45 minut, oba zespoły czekały na błąd przeciwnika. Kluczowe dla całego spotkania okazały się dosłownie kilka ostatnich akcji. W 89 minucie prawą stroną zerwał się Krzysztof Ziemniak, który mocnym dośrodkowanie doskonale obsłużył zamykającego Łukasza Szczepaniaka, któremu wystarczyło przyłożyć tylko nogę. Radości na Wita Stwosza nie krył nikt, a wszystko wskazywało na to, że już za kilka chwil sędzia zakończy rywalizację. Gdy sympatycy pomarańczowo czarnych świętowali zwycięstwo, goście mieli jeszcze rzut rożny, jak się później okazało ostatnią akcję meczu. Piłkarze Chojniczanki okazali się bezlitośni. W 93 minucie wynik spotkania na 2-2 ustalił Pietroń. Kilka sekund później sędzia zagwizdał po raz ostatni, a głogowscy piłkarze nie kryli złości tak na siebie jak i na kolegów z drużyny.

Przebieg meczu wskazuje, że ten podział punktów jest bliski sprawiedliwego wyniku, może z lekkim wskazaniem na Bytovię. Nie mogę jednak cieszyć się z okoliczności, po których tak się skończyło. Strzelamy na 2:1 i mamy świetną szansę na 3:1, przy której Grześkowi Wanowi chyba zabrakło troszeczkę spokoju. Przy jego strzale bramkarz poszedł na wyczucie, obronił, a mogło być całkowicie po zawodach… Tymczasem Bytovia, choć miała lepsze sytuacje, strzeliła po takiej, z której gol nie miał prawa paść. Mecz może pokazał co innego, ale remis po golu dosłownie w ostatniej akcji, już chyba nawet po upływie doliczonego czasu gry, w żaden sposób nie może zadowalać. Widziałem reakcję zawodników w szatni i po prostu szkoda mi mojej drużyny, bo dziś zostawiła dużo zdrowia. Jesteśmy bardzo zdenerwowani – mówił po spotkaniu trener Ireneusz Mamrot.

fot. Chrobry Głogów S.A