Zbierali podpisy w sprawie referendum – sprzeciwiają się reformie oświaty

0
1272

W ostatnią sobotę 25 marca pod ratuszem w Głogowie zgromadzili się członkowie Partii Razem. Zbierali podpisy ws. tzw. Referendum Szkolnego. Uczestnicy akcji sprzeciwiają się reformie edukacji forsowanej przez rząd. Zwracają uwagę na brak konsultacji społecznych.

Partia Razem w sprawie reformy oświaty wyraża pełną solidarność ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Zarówno jedni, jak i drudzy wyrażają sprzeciw wobec tempa wprowadzania zmian. Obawiają się także wielu negatywnych konsekwencji, jakie reforma może przynieść.

Działacze różnych partii – w tym przedstawicielstwo Partii Razem z Głogowa, Lubina, Chojnowa i Legnicy – postanowili zebrać przynajmniej 500 tys. podpisów, co pozwoliłoby na przeprowadzenie referendum. Ostatnia akcja w Głogowie była jedynie częścią ogólnopolskiej inicjatywy.

Referendum miałoby niejako wymusić konsultacje społeczne. Bowiem zgodnie z opinią działaczy konsultacji nie było. W referendum natomiast ludzie mieliby okazję wypowiedzieć się na ten temat. Kłopot w tym, że obywatele nie wiedzą na czym proponowana przez rząd zmiana szkolnictwa miałaby polegać: — Tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi w tej reformie — mówi jeden z koordynatorów głogowskiej akcji Piotr KohlmanTeoretycznie jest to powrót do starego systemu nauczania, ale będzie to zupełnie inna szkoła. Zamiast poprawiać błędy obecnego systemu stwierdzono, że trzeba go wyciąć jak stare drzewo i zasadzić nowe.

Partia Razem wychodzi z założenia, że w kontekście reformy społeczeństwo jest niedoinformowanie, co prowadzi do wprowadzania zmian bez jakichkolwiek sprzeciwów: — Ludzie nie wiedzą o co chodzi. Gdyby wiedzieli byliby za albo przeciw. A tak, pozostawieni są w stanie zawieszenia.

Organizatorzy zauważają, że nie mówi się na przykład o tym, iż największy odsetek przemocy w szkole dotyczy uczniów klas szóstych. Tymczasem reforma zakłada m.in., że w jednej szkole będą zarówno 7-letnie dzieci, jak i młodzież z ósmej klasy: — Tak naprawdę rodzice zrozumieją szkodliwość tej reformy, kiedy ich dzieci skończą pierwszy rok nauki w nowym systemie — kontynuuje Kohlman.

Zgromadzeni pod głogowskim ratuszem uważają że reforma byłaby dobra, gdyby wynikała z konsultacji społecznych. A przede wszystkim gdyby wzięto pod uwagę opinie nauczycieli, rodziców i samych uczniów. Tymczasem rozmowy odbyły się tylko w teorii. W praktyce żadne odmienne zdanie nie zostało wzięte pod uwagę.

Organizatorzy uważają, że zmiana w oświacie będzie skutkować m.in.: masowymi zwolnieniami nauczycieli i pracowników administracji szkolnej, zamykaniem wielu placówek, a także koniecznością współegzystowania małych dzieci z dojrzewającą młodzieżą.
Dodatkowo działacze wskazują na koszty finansowe. Wg nich nakłady, jakie pochłonie reforma będą o wiele wyższe, niż oficjalne 900 mln zł. Organizatorom akcji nie podoba się także, że zmiana jest narzucana odgórnie w formie swoistego dekretu: — Skutki tych zmian — konkluduje Kohlman — Włącznie ze skutkami finansowymi poniosą później samorządy. Czyli zwykli ludzie.