Pracownicy likwidowanego TESCO w Głogowie ujawniają prawdę

0
2717

„My i tak już siebie nie uratujemy. Chcemy po prostu ujawnić prawdę i uchronić przed podobnym losem inne sklepy i innych pracowników” – mówią pracownicy sklepu TESCO z ul. Jedności Robotniczej w Głogowie. Ich sklep ma być zlikwidowany do 14 września. W rozmowie z nami powiedzieli co tak naprawdę się za tym kryje.

Oburzeni

7 czerwca napisaliśmy artykuł pt. „Tesco przy ul. Jedności Robotniczej w Głogowie do likwidacji”. Niedługo potem otrzymaliśmy telefon od pracowników wspomnianego sklepu. Byli bardzo oburzeni. Informacja Biura Prasowego Tesco Polska, która została zawarta w artykule mocno ich uraziła. Biuro Prasowe Tesco stwierdziło wówczas: — W przypadku zamykanych sklepów, przez minione lata placówki te przynosiły straty, zmniejszając w ten sposób środki, które moglibyśmy przeznaczyć na rozwój naszego biznesu w Polsce z myślą o naszych klientach i pracownikach w całej Polsce. I dalej: — Nasi pracownicy będą pracowali w zamykanych sklepach do września. Obecnie szukamy dla nich alternatywnych stanowisk w regionie, chcemy zaoferować im pracę w innych sklepach. Dla pracowników, którzy nie przyjmą oferowanych stanowisk mamy pakiety wypowiedzeniowe.

Według pracowników to jedna wielka bzdura podszyta obłudą. Postanowiliśmy się spotkać i skonfrontować opinię TESCO z opinią pracowników. W rozmowie obiecaliśmy anonimowość, na co pracownicy wyraźnie odetchnęli z ulgą. Nie ukrywają jednak, że ich los i tak już został przypieczętowany. Oto czego się dowiedzieliśmy.

Pełne magazyny – puste półki

Do tej pory było tak, że każdego roku przed świętami przychodziło do nas więcej towaru. Wiadomo, w okresie przedświątecznym ludzie kupują więcej produktów. Ale w ostatnim roku towaru zaczęło brakować. Zauważyliśmy to już we wrześniu 2016 roku. Już wtedy coś niedobrego zaczynało się dziać. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o co chodzi. Dopiero teraz, gdy gruchnęła informacja o zamknięciu sklepu wszystko zaczęło się kleić w jedną całość.

Wirtualny towar

Proszę sobie wyobrazić, że musimy potwierdzać istnienie towaru, którego nie ma. W systemie towar jest zamówiony, a półki robią się coraz bardziej puste. Bywało tak, że towar był na magazynie, ale mieliśmy zakaz wystawiania go na półki. A teraz dowiadujemy się, że sklep jest niezyskowny. No i kto jest winny? Oczywiście my, bo nie wyrabiamy się z wykładaniem towaru. To oburzające.

Nakłanianie do pracy, której nie da się wykonać

Od jakiegoś czasu jest tak, że karze się nam robić określone czynności, np. pomalować ściany, coś naprawić, itp. Wizytatorzy maglują nas, mówią abyśmy się przyłożyli, postarali, patrzą w oczy, są stanowczy, itp. Tak więc zamawiamy niezbędne rzeczy, a później się okazuje, że wszystko zostało odgórnie anulowane. Przyjeżdżają kierownicy regionalni czy makroregionalni i dziwią się, że nic nie jest zrobione i oskarżają o to nas. Robią z nas idiotów, czepiają się byle czego, w ogóle nieistotnych błahostek. Czujemy na sobie presję. I to bardzo mocną.

Tesco w Ścinawie – modelowy przykład… do likwidacji

Albo weźmy Tesco w Ścinawie, które też ma być zamknięte. Jakieś 3 tygodnie temu odwiedził go jeden z kierowników z Wielkiej Brytanii, który stwierdził, że to wzorcowy przykład Tesco. A teraz nagle okazuje się, że sklep jest do likwidacji. Wiadomo, że chodzi o pieniądze. W zeszłym roku kiedy Tesco szukało oszczędności, to w dużych marketach zdegradowano kierowników stoisk i liderów. Niektórzy się na to nie zgodzili i wywalczyli odprawy z trzymiesięcznym wypowiedzeniem, ale już po pierwszym miesiącu Tesco powiedziało im, że mogą iść do domu i że już nie są potrzebni.

Nie rozmawiać z klientami!

Tak samo z zakazem spoufalania się z klientami. Nie możemy rozmawiać z klientami, ale przecież tak się nie da. Gdyby znał pan jakąś kobietę, która od lat kupuje u pana chleb i nagle ta kobieta by do pana zagadała, o pogodę, albo o zdrowie, to co – powie jej pan „Proszę się do mnie nie odzywać” albo „Nie mogę z panią rozmawiać”? Powstaje z tego bardzo duża presja, bo tak naprawdę człowiek nie wie jak się zachować.

Przeniesienie do innych sklepów – „kompletna bzdura”

To, że w oświadczeniu zarząd pisze, że zaoferuje nam nowe miejsca pracy, to jest kompletna bzdura, bo tych miejsc nie ma. A jeśli nawet, to zostaniemy przeniesieni gdzie indziej i będzie się nas systematycznie zwalniać. Ale wtedy Tesco będzie czyste, bo to już nie będą zwolnienia grupowe, tylko indywidualne. Wszystko się rozejdzie po kościach. Kto będzie sobie zawracał głowę jednym czy dwoma pracownikami zwolnionymi w jednym miesiącu?

„Na Jedności wszyscy trzymamy się razem”

Nie jest też tak, że mamy jakieś problemy z naszymi kierownikami z Jedności Robotniczej, na pewno nie. Oni są tak samo zestresowani, jak my. Może nawet bardziej. Na sklepie wszyscy trzymamy się razem, szanujemy się i jest między nami fajna atmosfera. Wszystko to idzie z góry, od kierowników regionalnych i makroregionalnych. To oni odpowiadają za to, co się dzieje.