Piłkarze Chrobrego Głogów z pierwszą ligową porażką

0
1079

Pierwszą ligową porażkę zanotowali piłkarze pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Podopieczni Ireneusza Mamrota ulegli w 4. kolejce GKS-owi Bełchatów, choć jako pierwsi objęli prowadzenie, a w całym meczu trafili w słupek oraz poprzeczkę. Bramki dla bełchatowian padły w odstępie dwóch minut.

Lepiej w sobotnie spotkanie weszli piłkarze z Bełchatowa. W 6. minucie z ostrego kąta uderzał Bartłomiej Witasiak, jednak na posterunku był Sławomir Janicki. Głogowianie po raz pierwszy poważnie zagrozili bramce rywali w 25. minucie. Z narożnika dośrodkował Szymon Drewniak, a do główki wyskoczył Damian Byrtek. Uderzenie obrońcy pomarańczowo-czarnych minimalnie minęło bramkę przyjezdnych. Zdecydowanie najlepszą okazję do otwarcia wyniku meczu podopieczni Ireneusza Mamrota mieli w samej końcówce pierwszej odsłony. W narożniku doskonale poradził sobie Dominik Kościelniak, który dograł do Marcela Gąsiora. Pomocnik Chrobrego Głogów dograł futbolówkę do Łukasza Szczepaniaka, a ten oddał strzał na bramkę Macieja Krakowiaka. Piłka odbiła się od poprzeczki, później od murawy i wyszła w pole. To była najlepsza okazja głogowskiego zespołu. Chwilę później arbiter zakończył pierwszą odsłonę spotkania. Do przerwy było więc 0:0.

Druga połowa meczu rozpoczęła się od mocnego uderzenia pomarańczowo-czarnych, czego efektem była bramka dająca prowadzenie. W 48. minucie doskonałą piłkę otrzymał w polu karnym Łukasz Szczepaniak. Zawodnik Chrobrego Głogów zrobił sobie trochę miejsca i mocnym strzałem nie dał żadnych szans golkiperowi bełchatowian. Podopieczni Ireneusza Mamrota wyszli na zasłużone prowadzenie.

W 54. minucie goście próbowali odpowiedzieć, ale strzał Łukasza Wrońskiego wybronił Janicki. Chwilę później uderzyli głogowianie i byli bliscy podwyższenia stanu rywalizacji. Z daleka uderzał Wołodymyr Hudyma, a Macieja Krakowiaka uratował tym razem słupek. O tym, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, zawodnicy trenera Mamrota przekonali się w ostatnich minutach meczu. Dziesięć minut przed końcem głową trafił Seweryn Michalski, a dwie minuty później kolejny rzut rożny wykorzystał Václav Cverna. Dwa stałe fragmenty gry dały bełchatowianom dwie bramki i sprawiły, że spotkanie zakończyło się ich cennym zwycięstwem.

„Możemy być zadowoleni z gry, ale nie z wyniku. Piłka pokazała swoje piękno i okrucieństwo. My jesteśmy po tej gorszej stronie. Wygrał zespół do bólu skuteczny. Tak naprawdę jedyną sytuacją, którą goście zmarnowali, była ta z samej końcówki, gdy już bardzo mocno się otworzyliśmy. Taka jest piłka. Nie strzeli się na 2:0, gdzieś zabraknie konsekwencji przy kryciu… Oba gole to praktycznie stałe fragmenty. Pierwszy po stałym, drugi właściwie też, tyle że piłka wracała w ten sam sektor. Zapłaciliśmy bardzo wysoką cenę. To był nasz dużo lepszy mecz od tych z MKS-em Kluczbork czy Pogonią Siedlce. Tam ugraliśmy punkty, a teraz nie. Ciężko cokolwiek powiedzieć. Nie można jednak zarzucić drużynie, że nie chciała. Szkoda mi jednej rzeczy. Pierwsza bramka mogłaby być puszczana do bólu w telewizji. Po znakomitej akcji, po wielu podaniach. Najlepsze drużyny na świecie nie powstydziłoby się tego. A tak przez porażkę jakoś to ucieknie” – skomentował trener Ireneusz Mamrot.

CHROBRY GŁOGÓW – GKS BEŁCHATÓW 1:2 (0:0)
1:0 Szczepaniak 48
1:1 Michalski 80
1:2 Cverna 82

CHROBRY GŁOGÓW: Janicki – Michalec, Bogusławski, Byrtek, Samiec, Kościelniak (78. Bednarski), Gąsior, Drewniak, Szczepaniak (60. Sędziak), Hudyma, Górski (71. Hałambiec).

GKS BEŁCHATÓW: Krakowiak – Witasik, Michalski, Cverna, Kuban, Rachwał, Flis (64. Serafin), Wroński, Bartosiak, Stanisławski (67. Zięba), Gierszewski (86. Flaszka).

ŻÓŁTE KARTKI: Drewniak – Witasik, Flaszka, Rachwał.
SĘDZIA: Dominik Sulikowski (Gdańsk).
WIDZÓW: 1600.