Chrobry Głogów – Gryf Wejherowo: Konferencja pomeczowa

0
2300

Swoje trzecie zwycięstwo na własnym stadionie zanotowali pomarańczowo-czarni. Choć wielu sympatyków narzeka na jakość gry zespołu, to głogowianie systematycznie zdobywają punkty. Wszyscy zapewne pamiętamy rundę jesienną z poprzedniego sezonu, kiedy to podopieczni trenera Mamrota na własnym obiekcie nie zwyciężyli ani razu. Widoczna jest zatem poprawa efektywności. Czy coś można jeszcze poprawić? Zapraszamy do wypowiedzi po spotkaniu Chrobry Głogów – Gryf Wejherowo:

– Porównując ten mecz do tego z Sosnowca, bardziej żywy i dynamiczny był ten ostatni. Dla kibiców lepszym spotkaniem było jednak to dzisiejsze. Przede wszystkim dlatego, że nie zabrakło sytuacji strzeleckich. Szkoda, że nie udało się schodzić na przerwę z 2:0, ale najbardziej ubolewam nad okazją zaraz po niej, Krzyśka Kaliciaka po kontrze, gdy się poślizgnął. Przy wyższym prowadzeniu grałoby się inaczej, spokojniej. A tak do końca trzeba było pilnować wyniku. Im bliżej tego zakończenia, tym rywal angażował coraz więcej sił, mniej osób zostawiając z tyłu. Na szczęście, jak zauważył trener Mierzejewski, jego piłkarze grali dużo górnych piłek na środkowych obrońców. Nie tylko Velin, ale też Michał Michalec sporo ich zebrał. Gryf ułatwił nam zadanie swoją determinacją. Wiadomo jak to jest, gdy człowiek się spieszy i prostym środkiem chce się przedostać. Cieszę się z kolejnego meczu bez utraty gola i zarazem kolejnego bez groźnej szansy ze strony przeciwnika. Przed wszystkim z wygranej, bo to był taki pojedynek za sześć punktów. Dziękuję więc drużynie za walkęIreneusz Mamrot, trener Chrobrego.

Zwłaszcza biorąc pod uwagę te sytuacje w pierwszej połowie po szybkich akcjach – kontynuował. – My w drugiej połowie byliśmy częściej przy piłce, ale to z kolei nie przekładało się na podobne szanse. Te nasze dążenia były wtedy trochę mało zorganizowane. Zabrakło cierpliwości w rozegraniu piłki, a przede wszystkim zawodziło dokładne podanie z boku na wbiegających zawodników. Ponadto nie potrafiliśmy sobie poradzić z tym wysokim środkowym obrońcą (Velinem Damyanovem – przyp. red.). Z ławki zwracałem uwagę, by piłkarze nie grali górnych piłek w ten rejon boiska. A oni uparcie swoje, tam, gdzie ten rosły obrońca… W trudnych momentach bardzo dobrze zachowywał się nasz bramkarz, którego interwencje zapobiegły utracie drugiego golaDariusz Mierzejewski, szkoleniowiec gości.

– Mnie osobiście właśnie to zero z tyłu cieszy najbardziej. Poza kilkoma błędami, wygląda to dość dobrze jeśli chodzi o organizację gry. Nie tylko w obronie, bo cały zespół fajnie przesuwa. W tym meczu szkoda tylko zmarnowanych szans na 2:0, po czym grałoby się łatwiej, bez nerwowej końcówki. Najważniejsze jednak, że to zwycięstwo udało się dowieźć do końca. Ale nie gotujemy się. Do ideału jeszcze dużo nam brakuje. Dzięki tej wygranej po prostu spokojniej będziemy pracować nad poprawąMichał Michalec, zawodnik pomarańczowo-czarnych.