REPORTAŻ: 5 edycja festiwalu Las, Woda & Blues

0
1801
2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues-PLAKAT

Długi, majowy weekend należał do Sławy. Nieskazitelny i niepowtarzalny muzyczny klimat, jaki unosił się po okolicach przyciągnął barwnych i muzycznie pięknych ludzi. W powietrzu przez dwa wyjątkowe dni zawisły jedne z najpiękniejszych dźwięków, a serce wypełniło się euforią.

Drzewa kołysane porywistym wiatrem i deszcz atakujący wiernych fanów nie były w stanie przeszkodzić organizatorom. Otrzymaliśmy pełną porcję najznamienitszych wykonawców Polskiej sceny bluesowej. Zagrali przed nami zarówno stawiający pierwsze kroki muzycy, jak i nestorzy i żywe legendy.

Panie i panowie. Las, Woda & Blues uderzył w tym roku z prawdziwie wielką siłą.

2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues Roman Puchowski
Roman Puchowski

Miejsce, w którym zatrzymaliśmy nieznośny czas na parę chwil dał nam poczucie muzycznego spełnienia. Wszystko zdawało się płynąć w doskonale zgranej harmonii. Wszystko, co działo się na scenie niosło z sobą coś magicznie prostego w przekazie. Naładowaliśmy baterie na kolejny rok, który przyjdzie nam spędzać w medialnym szale bezpłciowości i tandety. Każdy, kto miał okazję zarazić się bakcylem pozytywnych wibracji, nowy dzień będzie witał już w zupełnie inny sposób.

Dwa dni maja przyniosły nam gigantyczną porcję koncertów, na których nie zabrakło gwiazd. Od wschodzących perełek po prawdziwie zasłużonych. Swój ślad w Alei Gwiazd Bluesa odcisnęli muzycy, z SBB.

2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues WHY DUCKY
WHY DUCKY

1 maj zaserwował nam prawdziwy mix muzycznych umiejętności. Od początkujących, ale już wybitnie interesujących Przytuła & Kruk po wybitnego Romka Puchowskiego. Energia, którą przekazali nam muzycy była wyjątkowa. Młodzi muzycy grający stylowe stare bluesy, Puchowski skaczący między publicznością zagrzewający do zabawy i nawiązujący wyjątkową nić. Nie sposób nie wspomnieć o Jan Gałach Band i Why Ducky. Zespoły zaserwowały nam wyjątkowe granie nadając festiwalowi wyjątkowej oprawy.  Wyszliśmy poza ramy tradycyjnych bluesów i otarliśmy się o R&B, które pamiętać możemy z wykonań The Blues Brothers Band. Tu szczególnie zabłysnął rozbudowany do prawdziwej bluesowej orkiestry Why Ducky. Jan Gałach Band urzekł nas z kolei eklektycznością i bardzo świeżym spojrzeniem na bluesowe nuty.

2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues Józef Skrzek
Józef Skrzek

Ostatni dzień niósł z sobą przede wszystkim wyczekiwanie. Choć zgubne, bo każdy wyczekiwał finału, to absolutnie zrozumiałe. Przecież na sam koniec muzycznych uniesień poderwać nas mieli, ku samemu niebu perfekcyjni bluesmani z SBB.

Zanim dotarliśmy do finału czekali na nas jeszcze muzycy z zagranicznym zacięciem. United Blues Experience i Jack Cannon serwowali nam muzyczne uniesienia jedno za drugim. Nie było możliwości ostudzenia emocji. Co ważniejsze, deszczowa wówczas pogoda nie dawała się tak mocno we znaki, dzięki ciepłym słowom organizatorów, ich zaangażowaniu i wielkiemu sercu do muzyki. Muzycy dali radę i podgrzali temperaturę do granic możliwości, przygotowali scenę pod długo wyczekiwanych.

2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues Gabor Nemeth & Anthimos Apostolis
Gabor Nemeth & Anthimos Apostolis

Słysząc pierwsze dźwięki dwu godzinnego koncertu serca zabiły szybciej rozległy się oklaski. Młodzi, starzy i ci w średnim wieku, absolutnie wszyscy skupili wzrok na scenie. Nie jedna osoba dała porwać się wirowi nut nadciągających szturmem ze sceny. Mogliśmy podziwiać kunszt gitary Apostolisa, fantastycznie progrockowe umiejętności klawiszowe Skrzeka i wulkan energii Gabor Nemeth na perkusji. Deszcz, dał się odczuć przez cały koncert. Było nie było jeden z kluczowych składników nazwy festiwalu. Emocje rozkwitły w pełni. Każdy ze słuchaczy pod sceną dał się porwać wyjątkowym brzmieniom i potędze muzyki. Las, woda i blues ożyły na naszych oczach, w naszych sercach i umysłach. Stojąc gdzieś tam pośrodku tłumu, można było poczuć prawdziwą siłę muzyki. Sięgnąć korzeni. SBB nie zawiodło. Grali półtorej godziny unosząc, kołysząc publiczność. Od pięknych ballad po ostre brzmienie. Nikt z nas nie pozwalał im zejść ze sceny. Również ciepłe i zaczepne słowa prowadzącego pomogły zatrzymać muzyków na scenie jeszcze przez pół godziny. Gdy ostatecznie dźwięki zaczęły cichnąć, po pożegnaniu i gdy czas znowu nabierał rozpędu, było dane ruszać do domu. Naładowane akumulatory i siła prawdziwego bluesa prowadziły człowieka w długą drogę do domu.

2011-V-Festiwal-Las-Woda-Blues Anthimos Apostolis
Anthimos Apostolis

Podziękować należy organizatorom, muzykom i wszystkim zgromadzonym. Jednak największe podziękowania skierować należy do serca festiwalu w osobach Jacka i Doroty Łapińskich oraz Andrzeja Jerzyka i Lecha Bekularda. Unieśli skałę i uformowali ją na wizerunek obecnego w naszych sercach festiwalu. Wielka to rzecz stworzyć coś tak wyjątkowego i unikatowego w czasach obecnych. Chylę czoła.

Za rok spotkamy się znowu w wyjątkowym miejscu, aby zatrzymać czas i spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Oby w większym gronie, pozytywnie nastawieni i z otwartymi umysłami.

„Słuchajcie bluesa! Bądźcie mądrzy!”