Nieudane starty Radosława Kawęckiego w Rio de Janeiro

0
1267

Podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro głogowianin Radosław Kawęcki był jednym z głównych kandydatów do medalu. Niestety, 24-letni zawodnik nie zaliczy startu w brazylijskiej imprezie do udanych. Najpierw nie przebrnął kwalifikacji na dystansie 100 m stylem grzbietowym, a następnie sprawił wielką sensację, odpadając w eliminacjach na swoim koronnym dystansie.

W kwalifikacjach na dystansie 100 m stylem grzbietowym 24-letni Radosław Kawęcki uplasował się na 23. miejscu z czasem 54.39 s. Wynik ten nie pozwolił awansować do półfinałów i urodzony w Głogowie pływak mógł skupić się już tylko na swojej koronnej konkurencji, czyli 200 m grzbietem.

Wicemistrz świata na tym dystansie był jednym z kandydatów do olimpijskiego medalu. W ostatnich miesiącach przygotowywał się pod kątem tego występu, co nie powinno dziwić. Igrzyska Olimpijskie w Brazylii były najważniejszym startem w tym roku. W Londynie głogowianin zajął 4. miejsce. Celem na ten rok było poprawienie tego rezultatu i powrót do Polski z medalem.

Reprezentant Polski wystartował w ostatniej serii eliminacji wśród najgroźniejszych rywali na swoim koronnym dystansie. 24-letni zawodnik od początku trzymał się z tyłu, by zaatakować w końcówce. Niestety tak się nie stało. Kawęckiemu zabrakło sił na ostatnich metrach i ostatecznie finiszował na 7. pozycji. Do awansu do półfinału zabrakło 0,03 s.

„Nie wiem, co się stało. Wskoczyłem do wody i przez pierwsze 50 metrów czułem się super. Po pierwszym odbiciu się od ściany miałem wrażenie, jakbym rzucił kotwicę. Potem było coraz ciężej. Płynąłem jednym rytmem, nie czułem, żeby mnie odcięło. Po prostu przepłynąłem dystans tak, jakbym to był trening, a nie półfinał igrzysk olimpijskich” – powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.

„Muszę to przyjąć na klatę. Trzeba kiedyś upaść, żeby móc odbić się od dna i być mocniejszym. Szkoda, że upadek przytrafił mi się właśnie na igrzyskach olimpijskich. Teraz przede mną cztery lata ciężkiej pracy, trzeba się jakoś pozbierać. Przede mną jeszcze start w sztafecie zmiennistów i postaram się w niej popłynąć najlepiej, jak potrafię. Po powrocie do Polski trzeba się zastanowić, czemu praktycznie cała nasza kadra pływała w Rio źle. Indywidualnie startują jeszcze Paweł Korzeniowski i Konrad Czerniak i mam nadzieję, że chociaż oni powalczą o finał. Ja zawiodłem samego siebie” – dodał.