W czwartek 22 czerwca wszystkie kluby parlamentarne dogadały się w sprawie legalizacji tzw. medycznej marihuany. Przeciw byli tylko Zbigniew Ziobro i Beata Kempa. W sprawie głos zabrał Wojciech Zubowski.
Czy udało się załagodzić wieloletni spór?
Temat legalizacji tzw. medycznej (leczniczej) marihuany od wielu lat budzi wiele kontrowersji. Społeczeństwo podzielone jest pod tym względem na kilka nieformalnych „obozów”, z czego prym wiodą dwa:
- medyczna marihuana zmniejsza ból chorych na raka, łagodzi objawy chemioterapii i pomaga przy wielu innych dolegliwościach, takich jak jaskra, czy zaburzenia neurologiczne (np. padaczka lekooporna). Zwolennicy tego poglądu opierają się na legalności i skuteczności leczniczej marihuany w takich krajach, jak: Holandia, Niemcy, Czechy, Kanada, Izrael, czy niektóre stany USA).
- medyczna marihuana to przykrywka dla legalizacji „klasycznej” marihuany, o działaniu odurzającym.
Z politycznego zgiełku i niekończących się narad, w końcu odezwał się jeden wspólny głos.
Legalizacja medycznej marihuany – JESTEŚMY NA TAK!
Obecnie trudno w Polsce o jedność między politykami. Pomimo tego ws. leczniczej marihuany politycy dogadali się. Wszystkie partie opowiedziały się za jej legalizacją. Włącznie z konserwatywnym PiS-em: — Dobrze, że przyjęto przepisy mające pomóc osobom chorym i bardzo cierpiącym. Za kilka miesięcy sejmowa komisja zdrowia sprawdzi, jak działa przyjęta ustawa. Nie można wykluczyć, że pojawią się jeszcze propozycje rozwiązań mające lepiej służyć pacjentom — mówi poseł na Sejm RP Wojciech Zubowski — Dodam, że słyszałem sporo głosów zdziwienia (w sensie pozytywnym), że rozwiązania przyjęto po kilkunastu miesiącach rządów konserwatywnego PiS, a nie dała rady tego zrobić liberalna Platforma Obywatelska.
W sumie za legalizacją medycznej marihuany opowiedziało się 440 posłów. Przeciw było dwóch. Według „Faktu” byli to Zbigniew Ziobro i Beata Kempa. Natomiast jedna osoba wstrzymała się od głosu.
Będzie legalna, ale trudno dostępna
Projekt legalizacji wypłynął z partii Kukiz’15 około półtora roku temu. Jego orędownikiem był Piotr „Liroy” Marzec. Ówczesny projekt okazał się jednak zbyt liberalny. Mówiło się, że dzięki niemu ludzie będą mogli hodować marihuanę w domach, że sami przygotowywaliby preparaty i że wszystko mogłoby się wymknąć spod kontroli. Dlatego obecna ustawa została znacznie zaostrzona i obwarowana licznymi regulacjami.
Przede wszystkim marihuana, która ma być wykorzystywana do produkcji leczniczych preparatów nie będzie hodowana w Polsce, ale za granicą. I z zagranicy będzie sprowadzana. Kukiz’15 argumentuje, że import surowca może być drogi, co przełoży się na cenę preparatów, które i tak – przynajmniej z początku – nie będą refundowane.
Niektórzy obawiają się, że cena preparatów mogłaby być na tyle droga, że wytworzyłby się czarny rynek oferujący medyczną marihuanę po niższej cenie.