Dogrywka z TutajGLOGOW.pl: Rozmowa z Kacprem Pawłowskim

0
1354

Wobec transferów Bartosza Jureckiego czy Tomasza Rosińskiego, ten ruch kadrowy pozostał nieco w cieniu i nie poświęca mu się zbyt wiele uwagi. 19-letni Kacper Pawłowski to wychowanek SPR-u Chrobry Głogów, a ostatnio zawodnik pierwszoligowego SMS-u Gdańsk. Poniżej krótka rozmowa, która przybliży sylwetkę młodego kołowego.

Zacznijmy od początku. Dlaczego akurat piłka ręczna i kiedy zaczęła się Twoja przygoda z tym sportem?
Kacper Pawłowski: Dlaczego piłka ręczna? Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zaczęło się bodajże w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Doskonale znana w Głogowie pani trener Edyta Suchy zbierała skład na szkolne zajęcia, później mieliśmy grać jako Szkoła Podstawowa nr 7 i SPR Chrobry Głogów. Z czasem wspólna gra zaczęła wyglądać coraz lepiej, a ja zostałem przy piłce ręcznej. Tak wyglądał początek. Przez ten czas poznałem wielu ludzi, ale też przekonałem się, że piłka ręczna to brutalny sport.

Zaczęło się w szkole podstawowej – to już wiemy. Później doszły do tego regularne treningi w SPR Chrobrym Głogów. Jak rozwijała się Twoja kariera w kolejnych latach?
Kacper Pawłowski: Z regularnymi treningami nie było tak do końca. Praktycznie od pierwszej klasy gimnazjum do połowy trzeciej miałem przerwę w grze. Czasami trenowałem u trenera Wojciecha Łuczyka, jednak do regularnych treningów powróciłem w trzeciej klasie i zacząłem zajęcia z rocznikiem 1995 u wspomnianej pani Edyty Suchy. Trenowałem ze starszymi od siebie o rok zawodnikami, a niedługo później – miesiąc przed testami – dowiedziałem się o Szkole Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku oraz możliwości dostania się do niej. Sprawdziłem więcej informacji na jej temat w Internecie i wspólnie uznaliśmy, że skoro pojawiła się taka szansa, to warto z niej skorzystać.

Od początku byłeś pozytywnie nastawiony na tę zmianę. Jak zaadaptowałeś się w nowym środowisku i jak wyglądał Twój dzień podczas pobytu w Gdańsku?
Kacper Pawłowski: Zajęcia szkolne rozpoczynałem o godzinie 7:25, a po nich czekał mnie pierwszy trening. Zaczynał się o godz. 9:30 i trwał do 11:00. Później znów lekcje do godz. 15:00-16:00 i kolejny trening. Później powrót do internatu, kolacja i już był wieczór. Każdy był zmęczony dniem i nikt nie myślał o jakichkolwiek rozrywkach czy czasie dla siebie. To był plus, bo czas szybko mijał, a w większości był przeznaczany na rozwijanie swoich umiejętności. Podobnie w weekendy, kiedy graliśmy mecze. Praktycznie wszystko podporządkowane pod piłkę ręczną.

SMS Gdańsk to renomowana szkoła, o której marzy każdy młody piłkarz ręczny, a trafiają tam tylko nieliczni. Jak duża była różnica w porównaniu z tym, co widziałeś na treningach w Głogowie?
Kacper Pawłowski: Różnica była widoczna. Na samym początku dostałem informację, że zostałem obdarzony kredytem zaufania i przyjęto mnie na próbę. Albo będę dawał z siebie wszystko na treningach i stanę się dobrym zawodnikiem albo nic z tego nie wyjdzie. Dostałem szansę i starałem się, by ją wykorzystać. Przykładowo, w pierwszej klasie przychodziłem na halę przed rozpoczęciem zajęć i trenowałem indywidualnie. Przyniosło to spodziewany efekt i nadrobiłem pojawiające się braki w niektórych elementach. Do SMS-u Gdańsk trafili najlepsi zawodnicy w Polsce, a moim głównym atutem był wzrost. Nie jest łatwo dostać się do takiej szkoły, bo na testy przyjeżdża siedemdziesiąt osób, a dostaje się tylko czternaście. Było bardzo ciężko, ale najlepiej uczy się podczas rywalizacji z najlepszymi.

Dostałeś życiową szansę i ją wykorzystałeś. Pojawiła się juniorska reprezentacja Polski.
Kacper Pawłowski: W reprezentacji była wtedy spora rotacja i przewinęło się przez nią wielu zawodników. Cieszę się, że mogłem w niej zagrać i zrobię wszystko, żeby jeszcze kiedyś to powtórzyć. SMS to najlepsza szkoła w Polsce i w pierwszej kolejności powoływani byli zawodnicy tam grający. Trener uznał, że miałem akurat dobry okres w karierze, byłem w formie i dostałem okazję. Czy w pełni wykorzystałem swoją szansę? Może nie do końca, ale mimo wszystko cieszę się, że miałem taką możliwość, bo poznałem tam wielu ludzi i mam nadzieję, że jeszcze tam powrócę.

Trzy lata nauki w najlepszej szkole w Polsce. Jak oceniasz swój pobyt w Gdańsku? Dużo na tym zyskałeś?
Kacper Pawłowski: Myślę, że bardzo dużo. Jestem zadowolony ze swojego pobytu. Czuję się spełniony, chociaż zawsze jest jakiś niedosyt, że mogło być lepiej. Poznałem jednak świetnych ludzi, zwiedziłem trochę Polski i posmakowałem zawodowej gry w piłkę ręczną. Wielu zawodników w moim wieku nie miało takiej okazji. Udowodniłem też sobie, że jak chcę to potrafię. Walka z samym sobą jest najważniejsza. Z drugiej strony wiem jednak, że to dopiero połowa mojej drogi i że teraz to wszystko się dopiero zaczyna.

Powrót do Głogowa, w najbliższym czasie perspektywa gry w PGNiG Superlidze. Jak się na to zapatrujesz?
Kacper Pawłowski: Jestem przekonany, że nie mogłem lepiej trafić, bo będę się uczył od Bartka Jureckiego, najlepszego kołowego na świecie. Do tego dochodzą treningi na bardzo dobrych obiektach, jakimi dysponujemy czy możliwość gry przy wspaniałej publiczności. Wydaje mi się, że to doskonały start do mojego dalszego rozwoju i pod tym względem trafiłem idealnie.

Czyli w niedalekiej przyszłości masz zamiar odegrać tu ważniejszą rolę i być czołową postacią w zespole?
Kacper Pawłowski: Czy czołową? Na pewno będzie bardzo trudno. Mam nadzieję, że po kilku latach – gdy nabiorę doświadczenia i dojrzeję boiskowo – będę odgrywał ważniejszą rolę. Grałem w pierwszej lidze, ale występy w najwyższej klasie rozgrywkowej i prezentowany tu poziom, to naprawdę spora różnica. Bardzo bym chciał, żeby tak było. Można powiedzieć, że marzę o tym od momentu rozpoczęcia kariery.

Możliwość trenowania z Bartoszem Jureckim motywuje do dalszej pracy?
Kacper Pawłowski: Na pewno tak. To najlepszy kołowy świata i jestem bardzo zadowolony z takiej możliwości. Pamiętam jak w 2006 roku, gdy Chrobry grał o złoty medal z Wisłą Płock, chciałem koszulkę od Bartka Jureckiego, bo to był mój idol. Chciałem być taki jak on, a teraz będę mógł zmierzyć się z nim na boisku. To na pewno motywuje do dalszej pracy.

Bartosz Jurecki, Tomasz Rosiński, do tego inni zawodnicy. Jak oceniasz ruchy transferowe i jakie to będzie miało przełożenie na grę w następnym sezonie?
Kacper Pawłowski: Obecna kadra jest bardzo perspektywiczna, jeśli chodzi o najbliższe 2-3 sezony. Zawodnicy muszą się ze sobą poznać, nawiązać wspólny język. Patrząc na obecną kadrę, to dużo osób uważa, że Chrobry ma w najbliższych sezonach szansę walczyć o medal. Wiadomo, że złoto i srebro jest obecnie zarezerwowane przez Vive Kielce i Wisłę Płock, ale walka o brąz jest jak najbardziej realna. Są zawodnicy, którzy mogą to pociągnąć. Przykładowo, nasi skrzydłowi przychodzili jako bardzo młodzi zawodnicy, którzy niewiele grali, a teraz rzucają po kilkanaście bramek w meczu. Każda pozycja jest tu silnie obsadzona. Trzeba jednak pamiętać, że wzmacniają się też przeciwnicy. Wszystko pokaże sezon.

Czego zatem życzyć Kacprowi Pawłowskiemu na sezon 2015/2016?
– Na pewno dalszego rozwoju oraz braku kontuzji. To jest najważniejsze.

Więc tego Ci życzę i dziękuję za rozmowę.