Aleksandra Grzesik – Mistrzyni z Głogowa

0
1651
2014-08-28 Aleksandra Grzesik dart (fot.P.Dudzicki) 03

Młoda, piękna, uzdolniona. W krótkim czasie odniosła spektakularny sukces w dyscyplinie zdominowanej przez mężczyzn. O początkach, kolejnych sukcesach i całej, niezwykłej przygodzie związanej z dartem opowiedziała nam Mistrzyni Polski – Aleksandra Grzesik.

Cukiereczek  takim pseudonimem posługuje się pani Aleksandra w świecie tarcz i lotek   na swoim koncie ma robiące piorunujące wrażenie osiągnięcia. Zaczęła w 2009 roku od tytułu Mistrzyni Dolnego Śląska. Dwa lata później na Mistrzostwach Polski Polskiej Organizacji Darta zdobyła pierwsze w swojej krótkiej karierze Mistrzostwo Polski. Następny mistrzowski tytuł wywalczyła rok później, po raz trzeci Mistrzynią Polski została w roku 2013. Oprócz najbardziej prestiżowego tytułu w kraju, Aleksandra Grzesik na swoim koncie ma również liczne udziały na międzynarodowych turniejach w Pradze, Holandii, Wielkiej Brytanii. Lista startów i udziałów głogowianki w rozmaitych zawodach darta jest naprawdę długa. Ale zacznijmy od początku.

Dart to gra, której celem jest trafienie niewielkimi lotkami w tarczę zawieszoną na ścianie. Przez lata zmieniały się  tarcze i zasady gry. Dziś dart jest jednocześnie profesjonalnym sportem, jak i tradycyjną lokalową rozrywką.

Kamila Anczarska  Jak zaczęła się Pani przygoda z dartem?

Aleksandra Grzesik  To był czysty przypadek. Jeden z wieczorów spędzaliśmy w lokalu, w którym dostępne były maszyny z tzw. soft’ową odmianą darta i zaczęliśmy rzucać. Pamiętam, że wtedy ograłam mojego brata i jego kolegę. Jakiś czas później ponownie pojawiliśmy się w tym lokalu, ale wtedy odbywały się już rozgrywki. Kapitan jednej z drużyn zauważył mnie i zaproponował mi grę w ich teamie. Pierwsze moje sukcesy to były te drużynowe właśnie. Zdobywaliśmy lepsze pozycje, awansowaliśmy z grupy do grupy – od laików z grupy C, do klasy okręgowej A  i tak to się zaczęło. W pewnym momencie przestało mi wystarczać to, co dzieje się w odmianie soft’owej darta. Znajomi zachęcili mnie do spróbowania swoich sił w odmianie steel’owej  (tej bardziej profesjonalnej) i postanowiłam spróbować.

K.A.  Kiedy po raz pierwszy wzięła Pani udział w zawodach?

A.G. – Na pierwsze zawody steeldarta pojechałam 6 lat temu. Były to moje pierwsze Mistrzostwa Polski, a rzucałam dopiero od miesiąca. Już wtedy zakwalifikowałam się do pierwszej ósemki kobiet. Następne zawody to nadal okres wdrażania się, natomiast kolejne przyniosły pierwszą wygraną w Mistrzostwach Polski.

K.A.  Wstaje Pani rano i myśli: jestem Mistrzynią Polski. Jak to jest budzić się ze świadomością takiego sukcesu?

A.G.  Czasami jeszcze do mnie do końca nie dociera to, co się dzieje. Każdemu życzyłabym, żeby przeżył takie emocje. Moment, w którym jest się na scenie, publiczność patrzy i udaje się wygrać, to coś niesamowitego. Chwila, w której te wszystkie składowe kumulują się w jeden moment, bywa dla zawodników bardzo stresująca. Ja mam tę przewagę, że po mnie nie widać emocji, w tych kluczowych momentach potrafię być opanowana i to mi bardzo pomaga.

2014-08-28 Aleksandra Grzesik dart (fot.P.Dudzicki) 02

K.A. – Na ścianie w Pani pokoju widzimy tarczę. Proszę zdradzić, jak wyglądają Pani treningi?

A.G.   U nas w kraju niestety nie możemy sobie pozwolić na to, żeby tylko trenować. Za granicą odbywa się to w ten sposób, że dla zawodników na najwyższym, światowym poziomie dart jest normalną pracą, za którą są w stanie się utrzymać. My niestety nie możemy sobie na to pozwolić, ponieważ żeby uprawiać ten sport, musimy mieć za co, dlatego ja normalnie pracuję, w systemie 40 godzin w tygodniu. Po pracy przychodzę do domu, wykonuję domowe czynności i dopiero po wykonaniu wszystkich obowiązków gospodaruję sobie czas na rzucanie. Staram się rzucać regularnie. Kiedyś rzucałam 1,5  2 godziny, teraz jest to 0,5  1 godziny dziennie od poniedziałku do czwartku. W piątki zazwyczaj jestem już w podróży na kolejne zawody.

K.A.  Jak wyglądają turniejowe szczeble darta w naszym kraju?

A.G.  W Polsce są rozgrywki lokalne, np. w naszym województwie dolnośląskim oraz rozgrywki na poziomie krajowym, czyli Puchar Polski i najważniejsze w sezonie  Grand Prix. W Grand Prix zbieramy punkty  do rankingu krajowego  co roku pierwsza trójka kobiet i mężczyzn, która osiąga najwyższą ilość punktów oraz mistrz/mistrzyni Polski tworzą 8-osobowy skład, który reprezentuje nasz kraj w Mistrzostwach Europy. We wrześniu z kadrą Polski będziemy lecieć na zawody do Rumunii.

K.A.  Czy dart jest drogim sportem?

A.G.  Dart nie jest na tyle drogi, żeby nie móc sobie na niego pozwolić. Podstawowy, dosyć dobry sprzęt można kupić w okolicach 100 zł. Ja mam to szczęście, że dwa lata temu jako pierwsza kobieta z Polski dołączyłam do teamu  Red Dragon  firmy produkującej akcesoria do darta, która zaopatruje mnie w sprzęt. Ja na przykład ostatnimi lotkami grałam dwa lata, więc to też nie jest tak, że sprzęt wymienia się często. Lotka składa się z kilku elementów i najczęściej wymienia się tylko niektóre z nich, np. pióra, których komplet (3szt.) kosztuje 4 zł, podobnie jak komplet shaft’ów (nasadek), więc nie są to wysokie kwoty.

K.A.  Jak w tym momencie traktuje Pani darta? Czy nadal pozostaje on w sferze hobby, czy może jest to już sposób na życie?

A.G.  Niestety dart nie jest dyscypliną sportową w Polsce. Nasza organizacja jest stosunkowo młoda. Teraz odbyły się dopiero szóste Mistrzostwa Polski, a np. w Anglii będę teraz na 41. turnieju, który rozgrywany jest rok w rok, także mamy troszkę do nadrobienia.  Dart nadal pozostaje w sferze mojego hobby, ponieważ gdyby to był sport, to mogłabym się z niego utrzymać i wtedy byłyby to mój sposób na życie, a tak niestety jeszcze nie jest.

2014-08-28 Aleksandra Grzesik dart (fot.P.Dudzicki) 01

K.A.  Czy przed dartem miała Pani styczność z inną dyscypliną sportową?

A.G.  Kiedyś osiem lat grałam w kosza. Miałam nawet przyjemność grać sezon w ekstraklasie, gdzie poznałam Małgosię Dydek, która była niesamowicie ciepłą osobą. Umiejętności wyćwiczone w koszykówce, przekładają się na darta, ponieważ rzucam technicznie. Stając do tarczy już miałam tak ułożoną rękę od kosza, że to pchnięcie nadgarstkiem, podczas którego wypuszcza się lotkę, nie stanowiło dla mnie większego problemu.

K.A.  Jak wygląda popularność darta wśród kobiet?

A.G. – Kobiet w darcie jest relatywnie dużo mniej niż mężczyzn. Na przykład w ostatnich Mistrzostwach Polski brało udział ok. 200 mężczyzn, natomiast kobiet – 32, także różnica jest ogromna, ale ta proporcja bardzo podobnie wygląda na świecie. Kobiety potrafią naprawdę dobrze grać w darta. W ostatnim czasie poziom wyraźnie się podniósł. Widać, że dziewczyny starają się dogonić czołówkę i to jest naprawdę świetne, bo jest nas niewiele, a w tym momencie już nie ma łatwych meczy. Do wszystkich trzeba mieć respekt i to jest fajne.

K.A.  Czy w Głogowie istnieje jakaś drużyna, reprezentacja darta, która działa w naszym mieście?

A.G.  W Głogowie dart działa jeszcze bardziej w swojej soft’owej odmianie. Jest Dolnośląska Liga Darta, w której i ja byłam zrzeszona. Liga rozgrywa między sobą (w okręgu miedziowym) turnieje drużynowe i indywidualne. W pewnym momencie było tak duże zainteresowanie dartem, że właściwie każdego dnia w innym głogowskim lokalu można było wziąć udział w jakimś turnieju.

K.A.  No właśnie. Proszę powiedzieć w jakich głogowskich lokalach można spróbować swoich sił?

A.G.  W Głogowie porzucać do tarczy można m.in. w Pubie ”Faza” przy ul. Sienkiewicza i w barze ”Herbowa”, który mieści się na II Piastowie. Te dwa lokale na pewno mają tarcze sizalowe, takie jak ta wisząca u mnie i z tego co pamiętam dostępne są też lotki, więc śmiało można przyjść i się sprawdzić.

K.A.  Czy dart jest dyscypliną, w której pożądane są jakieś cechy, predyspozycje?

A.G.  Dart nie wymaga żadnych szczególnych predyspozycji fizycznych. Wiek również nie stanowi przeszkody, wręcz przeciwnie – doświadczenie jest bardzo pożądane. Są cechy, które mogą pomóc zawodnikom, jak np. wzrost. Mnie się na tyle udało, że mam właściwie idealne proporcje, ponieważ środek tarczy mam na wysokości wzroku, nie muszę  więc wykonywać dodatkowego uniesienia ręki, żeby trafić w najwyżej punktowane pola na tarczy, czyli ‘dwudziestki’. Zauważyłam, że osoby niższego wzrostu chętniej rzucają ”dziewiętnastki”, które znajdują się na dole tarczy, bo zapewne po prostu łatwiej jest im je trafić.

2014-08-28 Aleksandra Grzesik dart (fot.P.Dudzicki) 04

K.A.  Pani pseudonim to Cukiereczek. Proszę powiedzieć skąd wziął się ten słodki zwrot?

A.G.  To fajna historia. To było w roku 2009 podczas mojego pierwszego wyjazdu w kadrze na turniej drużynowy do Luksemburga. Drużyna składała się z jednej kobiety i trzech mężczyzn. Kolega Arek Niekrasz zwany Saszą, który później, jak sobie żartuję, został moim mentorem, stwierdził, że jakoś muszą do mnie mówić, a że rodzynek nie do końca pasował, to stwierdzili, że zostanę Cukiereczkiem i  tak się ten pseudonim jakoś przyjął. Fajnie się to poskładało nawet teraz, jeśli chodzi o używaną na międzynarodowych zawodach wersję anglojęzyczną. Nie było żadnego problemu z przełożeniem ”cukiereczka” na angielski, w obu językach brzmi on ładnie.

K.A.  Gdyby ktoś, kto nigdy nie miał styczności z dartem postanowił, że chce spróbować ale nie do końca ma odwagę, to co powiedziałaby Pani takiej osobie? Warto spróbować?

A.G.  Dart jest takim sportem, który pozwala nawiązać bardzo dużo kontaktów z innymi ludźmi. Jeśli ktoś jest otwarty, lubi zawierać nowe znajomości, często mocno emocjonalne, ponieważ tej dyscyplinie towarzyszą najbardziej skrajne emocje, od euforii po wygranej, po złość po przegranym spotkaniu, to jak najbardziej. Ja dzięki tej dyscyplinie poznałam mojego przyszłego męża, który również jest aktywnym zawodnikiem.

Jest też inny aspekt. Podczas podróży na zawody można zobaczyć kawałek świata. Będąc na turniejach w innym kraju zawsze jest czas, żeby gdzieś wyjść i coś zwiedzić. Można poznać ”gwiazdy”, które dotychczas znane były jedynie zza szyby telewizora. Naprawdę warto spróbować tej dyscypliny.  Jeżeli to nie będzie to  w każdej chwili można przestać. Nie trzeba od razu kupować lotek. Można przyjść do lokalu i jestem przekonana, że  znajdzie się osoba, która pomoże i doradzi jak zacząć. Jeżeli ktoś faktycznie chciałby spróbować, ja też jestem w stanie z taką osoba porozmawiać czy nawet podejść do lokalu i chwilkę porzucać.

Ten sport uczy pokory i hartu ducha. Jeżeli ktoś ma problem z tymi cechami, a czuje, że byłyby one przydatne, to śmiało powinien spróbować. Dart to naprawdę coś niesamowitego, więc jeżeli tylko ktoś chciałby spróbować to niech spróbuje, bo będzie żałował, że tego nie zrobił.