W piątek podopieczni Ireneusza Mamrota ulegli dobrze dysponowanej Chojniczance Chojnice 0-2. Na pomeczowej konferencji prasowej obaj trenerzy zgodnie komentowali zdarzenia na boisku. O tym dlaczego jedynym wyciągniętym pozytywem z meczu jest to, że mecz odbył się? Dlaczego pomarańczowo-czarni wciąż mają problem ze zdobyciem chociażby punktu na własnym stadionie? Jak poprawić grę, tak oby godnie zakończyć rundę jesienną i spokojnie przezimować długi okres przygotowawczy? Na te i inne pytania odpowiadał Ireneusz Mamrot:
– Już w pierwszej połowie powinniśmy przegrywać. W drugą część weszliśmy dużo lepiej. Już na początku Grzesiek Wan miał idealną sytuację i to my mogliśmy otworzyć wynik meczu. Kilka minut później rzut wolny, rykoszet i bramka. Od tego momentu Chojniczanka mądrze się broniła i wyprowadzała groźne kontry. Nasza gra, to bicie głową w mur, praktycznie nie stwarzając już dobrych sytuacji. Dwadzieścia minut gry po przerwie to za mało by wygrać mecz.
Z meczu na mecz coraz większą trudność sprawia wymiana trzech, czterech podań. Ci się dzieje z płynnością gry? Czy nie trenujecie tego na treningach?
– Trening, a mecz to dwie zupełnie inne sprawy. Zabraniam grać górą na treningach, bez przerwy trenując grę na dwa kontakty. Przede wszystkim nie mogę zrozumieć, że grając na fatalnym boisku w Kaliszu prowadzimy grę, a gdy przychodzi grać na idealnej murawie w Głogowie praktycznie nie gramy piłką. To wszystko siedzi w głowach, a jak ktoś się boi wyjść do piłki to niestety tak to wygląda.
Poproszony o jedno pozytywne zdanie z meczu z Chojniczanką trener odpowiedział:
– Mecz odbył się. Za co można nas pochwalić skoro stwarzamy sobie jedną klarowną sytuację. Nie mam nic na nasze usprawiedliwienie.
Przed nami cztery ostatnie kolejki. Jak będzie wyglądała końcówka rundy w wykonaniu Chrobrego?
– Trzeba grać do końca, sytuacja w tabeli zmienia się co kolejkę. Musimy zdobyć jak najwięcej punktów, tak żeby zimą mieć cel i pracować nad tymi elementami które na dzień dzisiejszy szwankują. Nie można się wycofywać i rzucać rękawice.