Koncert GŁOGÓW Street JAM

0
1553

Spędzając sobotni wieczór w klubie Mayday w Głogowie ciężko było nie zauważyć jak wielkie zapotrzebowanie jest na takie przedsięwzięcia w naszym mieście. Pełna sala, mnóstwo młodych ludzi i ogromna ilość rąk w górze. Bez większego wysiłku dało się wyczuć ogromną energie bijącą spod sceny.

Nie oszukujmy się. Nasze miasto nie jest potęgą kulturalną, a podobne imprezy organizowane są bardzo rzadko, zazwyczaj bazując na organizacji ich przez pojedyncze jednostki.

Bardzo często wśród młodzieży słyszymy opinię “Tu się nic nie dzieje” czy “Po co mam tu zostać, co ja mam tu robić?” . Co za tym idzie? Młodzież w wieku studenckim kieruje się do innych miast : Wrocław, Zielona Góra, Legnica, gdzie oprócz edukacji poszukują rozrywki. Jak zatrzymać ten ruch emigracyjny z naszego miasta?  Stowarzyszenie SZANSA – prosimy o więcej!

Z minuty na minutę więcej energii

Występ rozpoczął przemkowski ANDzLCK, a zaraz po nim SvsF z Leszna. Publika już od pierwszych dźwięków dawała znać o sobie. Nie ukrywajmy, nagłośnienie sali zrobiło swoje. Ciężko było usłyszeć co lirycznie prezentują artyści, choć mocno skupiwszy się można było sobie poradzić. Kolejnay występ to SWRN – przemkowski raper, obecnie z Lubina. Przyjęcia miał bardzo dobre, mimo technicznych problemów przy pierwszych trzech utworach. Siła i moc – była. Publiczność z minuty na minutę się rozkręcała. Warto wspomnieć tu szczególnie o zespolę MUSS, jako jedynym grającym do żywych instrumentów. Niestety ten rodzynek nie przeszedł bez echa, ponieważ ustawianie sprzętu na scenie zajęło im zdecydowanie za dużo czasu – przez co ciśnienie na sali zdecydowanie opadło. Nie chcę oceniać czyja to wina, ale jeśli ta grupa ludzi chcę zabłysnąć na scenie nie może pozwalać sobie na przerwy, piski czy pewnego rodzaju sceniczną panikę przed koncertem. Gdy już kwestia techniczna została dograna ruszyli. Dźwięk żywych instrumentów dawał ciekawą zmianę na sobotniej scenie.

Miłym zaskoczeniem było krótki pokaz b-boying’u w wykonaniu Wieczora i dwóch zgrabnych, zaproszonych młodych pań. Dali krótki energetyczny występ, który podkręcał swym beatboxowym skill’em Zgas. Notabene nie pierwszy raz dając upust swym gardłowym siłom – miał on wcześniej i swoje pięć minut, gdyż to on właśnie był wodzirejem sceny tego wieczoru.

Czy Te-Tris przyćmił gwiazdę?

Przed Eldoka został już tylko Te-Tris, postać znana, choć dla wielu trochę tajemnicza. Wielu zastanawiało się co zaprezentuje. Znany z mistrzowskiego Freestyle’u. Wielu zżerała ciekawość. Kto by się spodziewał? Te-Tris – osobom nie śledzącym polskiej sceny hiphopowej może nie mówić to wiele – przepraszam – nie mówiło. Ale zacznijmy od początku.

Zaczął z wysokiego C – kawałki z płyty dwuznacznie szybko podłapała publika, przez co natychmiast atmosfera na sali rozgrzała się do niebezpiecznego poziomu, bo inaczej nazwać nie można tego co zaprezentował przybyły Mistrz. Inteligentny artysta szybko podłapał co dzieje się pod sceną, postanawiając złamać skale głośności hałasu publiczności. Po jednym z kawałków zszedł w dół do publiki, stanął na samym środku sali i zrobił to co najlepiej potrafi. Freestyle wśród publiczności, rymowanie o ludziach, rzeczach, atmosferze “zawiesiło system”. Coś pięknego się tam wydarzyło.

Eldoka – dopełnił formalności

Tet rozgrzał publiczność do maksimum, więc przyszedł idealny czas na Eldo. Chwile przygotowań dj Daniela Drumza i Leszek pojawił się na scenie. Przywitał się powiedzmy spokojnym intro kończąc głośnym “Dobry wieczór Głogów”. Hałas na sali w wielu momentach dochodził do granicy wytrzymałości słuchu. Takie utwory jak “Nie pytaj o nią” czy “Granice” dodawały smaczku. Koncert Eldoki bardzo dobry, widać gołym okiem, że na scenie nie było przypadkowości, wszystko dopięte na ostatni guzik. Jedną rzeczą, za którą można było momentami zatęsknić to ta spontaniczność, którą zaprezentował Te-Tris.

Zabawa do białego rana

Oby więcej takich inicjatyw. Oby więcej takiej przyjemności – bo na pewno większość ludzi przybyłych w sobotę do Mayday-a zapamięta tą noc na długo. Tak całą noc, choć koncert trwał do godzin 1:00, to tłumy przeniosły się na nieoficjalne after-party do pubu CommIn. Podkreślic należy, że był tam tamtej nocy Eldo ze swoim zespołem. Długo trwały rozmowy z lokalnymi fanami i artystami. Zabawa trwała do samego rana. Takie własnie wydarzenia ukazują, że kulturę Hip-Hop tworzą nie gwiazdy, a ludzie.

Wypada podziękować stowarzyszeniu Szansa i wszystkim osobom zajmującym się organizacją tak świetnego wydarzenia – dziękujemy i czekamy więcej!