O jedzeniu, alkoholu i staropolskiej kuchni z Robertem Makłowiczem

0
1066

Miejska Biblioteka Publiczna w Głogowie, co jakiś czas organizuje spotkania autorskie ze sławnymi ludźmi. Dzięki tym spotkaniom mieszkańcy Głogowa mieli okazje spotkać się z Jarosławem Kretem, Marią Czubaszek, księdzem Adamem Boniecki, a ostatnio z aktorką Magdaleną Zawadzką. Wczoraj (3 grudnia) zaś można było spotkać się z krytykiem kulinarnym Robertem Makłowiczem. Zainteresowanie spotkaniem było duże, bo wejściówki rozeszły się w bardzo szybkim tępię, a na spotkaniu stawiło się ponad 130 osób.

Robert Makłowicz jest dziennikarzem, pisarzem, publicystą, krytykiem kulinarnym oraz podróżnikiem, słowem: człowiekiem wielu talentów. I tak właśnie został przedstawiony mieszkańcom Głogowa wczoraj (3 grudnia) podczas spotkania autorskiego w Miejskiej Bibliotece Publicznej. – Długo zastanawiałam się jak przedstawić Roberta Makłowicza, ale powiem po prostu, że jest to: krakowianin, historyk, publicysta, felietonista, krytyk, podróżnik, kosmopolita, obieżyświat, ojciec, mąż i jeszcze wiele innych cech. Jednego jednak nie można o nim powiedzieć – nie jest kucharzem. Jest smakoszem i degustatorem – mówiła Izabela Owczarek, dyrektorka Miejskiej Biblioteki Publicznej w Głogowie. Spotkanie autorskie w bibliotece tradycyjnie zostało przeprowadzone w formie rozmowy z Piotrem Mosoniem. Tematem spotkania było oczywiście jedzenie. Robert Makłowicz wykazał się dużą i ciekawą wiedzą na temat jedzenia, alkoholów oraz tradycji kulinarnych. Jednym z tematów był bigos. – Z bigosem jest bardzo dziwna historia. Jest on podawany dość powszechnie w naszym kraju jednak 99,9 procent tych bigosów nie nadaje się do jedzenia. Bigos żeby był dobry musi być robiony pięć dni, a może i dłużej. Jest to potrwa sezonowa, która trzeba wystawić na mróz żeby kapusta mogła się rozpaść. Bigos jest dobry wtedy, kiedy nie jest płynną potrawką z kapusty, a czym w rodzaju mazi żeby dało się to rozsmarować na chlebie. Nie jest to także przegląd resztek gdzie wrzuca się to, co się nawinie. Bigos uważany jest za typowo polską potrawę, ale coś podobnego występuje także na Litwie oraz we Francji. Jednak trudno znaleźć potrawę, która w podobnej postaci nie jest jedzona w innych krajach. Kolejnym takim przykładem są pierogi, które jedzone są na całym świecie – mówi Robert Makłowicz, krytyk kulinarny.

Przy okazji jedzenia temat zszedł także na alkohol. – Kiedyś pito o wiele więcej. Czytali Państwo na pewno trylogię. Spróbujcie Państwo wypić przez tydzień tyle, co Zagłoba wypijał przez jeden dzień. Przeciętny człowiek zwyczajnie umrze – dodaje Robert Makłowicz. Mieszkańcy Głogowa przy okazji dowiedzieli się, że nie ma czegoś takiego jak kuchnia staropolska, a w restauracjach nie powinno być kuchni domowej. – Nie po to idziemy do restauracji i wydajemy pieniądze żeby gotowano nam jak w domu, czyli po amatorsku. To tak jakby hydraulik reklamował się, że naprawia rury jak kuzyn Tadzik – tłumaczy Robert Makłowicz. W czasie spotkania była także okazja do zadania pytania krytykowi kulinarnemu oraz otrzymania autografu.