Prezydent Głogowa powinien się obawiać?

0
1075

Odwołać prezydenta chce grupa bezpośrednio związana ze stowarzyszeniem Mayday, któremu nie przedłużono umowy najmu lokalu. Głównymi powodami, dla którego zdecydowali się rozpocząć referendum i akcję zbierania podpisów pod nim, jest to, że prezydent szkodzi miastu i trzeba go odwołać. Czy prezydent Głogowa, Jan Zubowski powinien obawiać się utraty stanowiska?

Głogowskie Referendum, zainicjowane przez grupę pięciu głogowian: Roberta Dybę, Krzysztofa Dziechciarza, Agnieszkę Dziurawiec, Katarzynę Popendo oraz Annę Milicz, wywoływało bardzo dużo kontrowersji, jednak sprawa jakby chwilowo ucichła. Odwołać prezydenta chce grupa bezpośrednio związana ze stowarzyszeniem Mayday, któremu nie przedłużono umowy najmu lokalu. Głównymi powodami, dla którego zdecydowali się rozpocząć referendum i akcję zbierania podpisów pod nim jest to, że prezydent szkodzi miastu i trzeba go odwołać. Czy prezydent Głogowa, Jan Zubowski, powinien obawiać się utraty stanowiska? Wszystkiego dowiemy się dzisiaj, gdyż na godzinę 12.00 pomysłodawcy referendum zwołali konferencję prasową pod Ratuszem, na której ujawnią wyniki sondażu. Przypomnijmy – żeby mogło dojść do referendum, swoje podpisy niezadowolenia z wykonywanej pracy prezydenta miasta musi umieścić ponad 5 tysięcy osób. Czy faktycznie tyle mieszkańców Głogowa jest niezadowolonych z wybranej przez siebie władzy? Radny Roman Bochanysz na swojej stronie internetowej sprawdzał, czy gdyby odbyło się referendum, głogowianie poszliby kolejny raz do urn. Okazuje się, że zdecydowana większość ankietowanych osób do referendum pójdzie. Żeby mogło być owe referendum zrealizowane, swój głos na nie i podpis musi oddać 5 578 pełnoletnich mieszkańców. Gdy ta liczba będzie realna, następnym etapem jest głosowanie, które znowu musi zdobyć odpowiednią ilość głosów na “tak”. Jest to niezbędny warunek, aby do odwołania prezydenta Głogowa mogło dojść. Przy organizacji referendum mogło też dojść do popełnienia przestępstwa, gdyż wolontariusze zbierali dane osób przez SMSy, co jest sprawą niedopuszczalną, gdyż pod danymi osoby, która chce odwołania prezydenta miasta Głogowa, powinien znajdować się własnoręczny, czytelny podpis. Prawdopodobnie cała sprawa zostanie zgłoszona przez Urząd Miasta do sądu, gdyż telewizja zarejestrowała wolontariuszkę, która składała podpis zamiast osoby zainteresowanej. Mimo całej tej sprawy dziewczyna zapewniała, że wszyscy, którzy wysłali swoje dane przez SMS, mogą się z nią spotkać. Kolejną sprawą przynoszącą wątpliwości jest zbieranie podpisów przez małoletnich. W Głogowie doszło do sytuacji, kiedy to 12 letnia dziewczynka podeszła do przypadkowego człowieka na ulicy z listą i prośbą o podpisanie wniosku. Z całej sytuacji pomysłodawczyni akcji wyszła obronną ręką: – Nie ma przepisów, z których wynika iż niepełnoletni nie mogą zbierać podpisów – mówi Anna Milicz. Więcej istotnych informacji dowiemy się po konferencji prasowej, wtedy też będziemy mogli usłyszeć, czy do referendum odwołania prezydenta Głogowa dojdzie, czy były to tylko mrzonki organizatorów akcji.