Zabrakło centymetrów. Chrobry Głogów – Olimpia Grudziądz 1:2

0
1281
chrobry głogów olimpia grudziądz

Niedzielne spotkanie przy Wita Stwosza miało szansę odwrócić złą passę Chrobrego. I choć to przyjezdna Olimpia Grudziądz była faworytem, to zarówno głogowska drużyna, jak i kibice wierzyli, że tym razem się uda. Niestety, ponownie zabrakło niewiele. Czwarta z rzędu porażka Chrobrego zakończyła się wynikiem 1:2 dla Olimpii z Grudziądza.

Po zaledwie dwóch dniach przerwy – w czwartek Chrobry rozegrał trudne spotkanie z Jagiellonią Białystok – podopieczni Ireneusza Mamrota ponownie przystąpili do walki. Tym razem rywalem głogowian byli piłkarze z Olimpii. We wczorajszym spotkaniu Chrobry wystąpił w osłabionym składzie: bez Mateusza Hałambca i Damiana Sędziaka, jednak mimo tego to właśnie głogowianie mieli świetną akcję już na początku spotkania. W 8. minucie akcję Damiana Piotrowskiego i Karola Danielaka uderzeniem z dystansu zamykał Mateusz Szałek, jednak trafił minimalnie obok bramki. Rywale do głosu wyraźniej doszli dopiero około 20 minuty spotkania. Wypracowali stały rytm gry, dzięki któremu osiągnęli przewagę i parokrotnie zagrozili głogowskiej drużynie. Ich akcje były nieskuteczne, ale do czasu. Pierwszą bramkę spotkania zdobyli właśnie przyjezdni, kiedy to po wrzutce z lewej strony celnie przyłożył Marcin Kaczmarek dając tym samym prowadzenie swojej drużynie. Chrobry szybko zareagował. Po zaledwie pięciu minutach, wykorzystując zamieszanie zaistniałe w wyniku dośrodkowania Szałka, akcję zakończył Michał Ilków-Gołąb. Pierwsza połowa zakończyła się więc remisem 1:1.

Drugą część niedzielnego spotkania rozstrzygnął wykorzystany przez Denisa Popovića rzut karny z 61 minuty. Gospodarze nie zgadzali się z taką decyzją sędziego, dyskusje trwały jeszcze długo po zakończeniu meczu. Stracona bramka bolała tym bardziej, że chwilę wcześniej Chrobry podjął kilka prób zdobycia kolejnego gola, z których najbliżej powodzenia była ta Piotrowskiego, gdzie głogowianin z impetem trafił w słupek. Utrata bramki podcięła nieco skrzydła pomarańczowo-czarnym. Po chwili zwątpienia Chrobry ponownie próbował zawalczyć, niestety z kolejnych sytuacji wynikało niewiele. Ostatnia akcja w doliczonych minutach meczu. Wrzutka Piotrowskiego do Ilków-Gołąba, ten główkuje i… piłka trafia centymetry obok bramki.

 Trener Ireneusz Mamrot podczas pomeczowej konferencji – Ostatnio konferencje prasowe wyglądają podobnie. Trenerzy rywali skupiają się na naszej bazie i dobrej grze, ale to oni wywożą stąd trzy punkty. Powinniśmy być mniej bezsilni. Dziś przegraliśmy tylko doświadczeniem. Nie chcę po raz kolejny wymieniać sytuacji bramkowych… Mateusz Szałek, Damian Piotrowski… Owszem, goście też je mieli, ale właśnie to oni wyszli na prowadzenie.

Płacimy bardzo wysoką cenę za nasze najmniejsze błędy. Dostaliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry. Już nie chodzi mi o rzut karny. Wcześniej, z miejsca, z którego nie ma wielkiego zagrożenia, następuje wrzutka w pole karne, piłka spada pod nogi zawodnikowi gości i stąd bierze się „jedenastka”. Trener Kubicki powiedział, że nie zagrali swojego najlepszego meczu, a wygrali. Myślę, że też byśmy tak chcieli, zagrać słabiej, a jednak zwyciężyć.

CHROBRY GŁOGÓW – OLIMPIA GRUDZIĄDZ 1:2 (1:1)

CHROBRY: Janicki – Ilków-Gołąb, Michalec, Bogusławski, Samiec, Kościelniak, Szałek Mateusz, Ulatowski, Danielak, Piotrowski, Szczepaniak. Rezerwa: Skrzyniarz, Chrzanowski, Ałdaś D., Figiel, Rybak, Szałek Michał, Ziemniak.

OLIMPIA: Sapela – Jaroch, Łabędzki, Piter-Bucko, Woźniak, Kłus, Popović, Kaczmarek, Rogalski, Smoliński, Szczot.