To nie jezioro. Tak wygląda rzeka Czarna

0
1426

Czarna w Głogowie znów straszy. Rzeka wylała z koryta i rozlała się po okolicznych terenach. Poziom wody wzrasta. Na Odrze obowiązuje stan alarmowy.

Monitor Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej – Państwowy Instytut Badawczy informuje, że poziom wody w Odrze nadal rośnie (stan na dziś, godz. 14:00). Tylko w ciągu ostatniej doby poziom wody z czujnika wzrósł z 462 do 485 centymetrów, czyli o ponad 20 cm. Natomiast od niedzieli 30 kwietnia do dzisiaj, czyli w ciągu ostatnich trzech dób stan wody z czujnika zwiększył się z 420 do wspomnianych 485 cm (godz. 14:00), czyli o ponad pół metra. Jednocześnie przepływ wody się zwiększył. Z 400 metrów sześciennych wczoraj o godz. 8:00 do prawie 600 metrów sześciennych o godz. 8:00 dzisiaj.

To oznacza, że na Odrze w Głogowie obowiązuje stan alarmowy. Na szczęście sytuacja powoli się stabilizuje – informują synoptycy i specjalistyczne systemy hydrologiczne. Niektóre rzeki i ich odgałęzienia wciąż jednak straszą.

Czarna znowu groźna

Przykładem jest tzw. Czarna, jeden z dopływów Odry. Niewielka rzeczka przepływa w pobliżu komina nieczynnej elektrociepłowni w Widziszowie. Kłopot w tym, że nie wygląda jak rzeczka. Właściwie nawet jej nie przypomina. Otóż leniwa na co dzień Czarna zamieniła się w jezioro. Wydostała się ze swojego koryta i swobodnie rozlała po okolicznych łąkach. Wprawdzie daleko jej do przekroczenia wału, ale widok i tak robi wrażenie. Zniknęli spotykani tam na co dzień wędkarze. Zniknęły buszujące w trawie ptaki. Zwiększyła się natomiast liczba ciekawskich spacerowiczów. Jest bowiem na co popatrzeć.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Czarna w przeszłości

Warto dodać, że Czarna, choć niewielka, potrafi zaskoczyć. Przykładowo w maju 2010 r. mocno podtopiła Krzepów i Nosocice. Ludzie ze zgrozą obserwowali wdzierającą się na osiedla wodę. Worki z piaskiem były wówczas jedynym ratunkiem. Wróciły wspomnienia z roku 1997.
Polskę nawiedziła wówczas największa w historii powódź. Często określana jako „powódź tysiąclecia”. W lipcu 1997 r. niektóre miejscowości właściwie zniknęły pod wodą. 16 lipca pierwsza fala kulminacyjna osiągnęła ponad 7 metrów. Krzepów i Nosocice zostały zalane. Podobnie część Ostrowa Tumskiego i zachodnie tereny Głogowa. Tego dnia wiele rodzin straciło cały swój dobytek. Kolejna fala nadeszła 27 lipca, lecz wówczas Głogów był przygotowany. Dzięki zaangażowaniu mieszkańców i różnych instytucji straty nie były już tak poważne.

Obecna sytuacja na rzekach nawet w połowie nie jest tak dramatyczna. Na szczęście.