Szczyglice: Pogorzelec nie chce pomocy

0
1373
2015-08-04 Szczyglice: Pogorzelec nie chce pomocy @Szczyglice

Mężczyzna, którego dom doszczętnie spłonął w nocy z 1 na 2 sierpnia w Szczyglicach, nie chce pomocy. Wsparcie oferowali mu sąsiedzi, rodzina oraz Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. 61-latek jednak odmawia i chce pozostać w ruinach budynku. – „Sytuacja jest patowa” – mówi Robert Suchowski, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. – „Mężczyzna nie może mieszkać w spalonym domu, nie oczekuje od nas żadnej pomocy, ale może stanowić zagrożenie dla innych”.

Ogień zaprószył się najprawdopodobniej od świeczki. Kilkanaście lat temu pożar strawił już część domu, od tego czasu nie było tam prądu. Mężczyzna oświetlał dom świecami. Tragicznej nocy świeczkę najprawdopodobniej zrzucił na ziemię kot. 61-latek obudził się, kiedy dom już płonął. Na szczęście udało mu się wydostać z zajętego przez ogień budynku. Z pożarem walczyło kilka jednostek straży pożarnej: Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza w Głogowie oraz Ochotnicza Straż Pożarna ze Szczyglic, Jaczowa i Ruszowic. Istniało niebezpieczeństwo, że ogień przeniesie się na sąsiednie budynki. Mężczyźnie nic poważnego się nie stało. Został odwieziony do szpitala na obserwację, ale jeszcze tego samego dnia wrócił na pogorzelisko.

Chcemy pomóc temu człowiekowi, ale żeby pomóc, to ta pomoc musi być odebrana. Nie można nikogo na siłę uszczęśliwiać. Tu jest problem, bo chcemy pomagać, natomiast ten pan naszej pomocy nie oczekuje. Odmawia też pomocy, którą oferuje mu rodzina ze Szczyglic – mówi Joanna Gniewosz wójt Gminy Wiejskiej Głogów.

61-latek od wielu lat ma problem z alkoholem. Na swojej posesji gromadził śmieci, różnego rodzaju odpady, ubrania i gazety. Utrzymywał się ze zbiórki złomu. Nigdy nie chciał skorzystać z pomocy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, nie wpuszczał pracowników socjalnych. Izolował się także od wiejskiej społeczności.

Mężczyzna zapowiedział, że nie zamierza opuścić pogorzeliska nawet zimą. Chce zamieszkać w pomieszczeniach gospodarczych, położonych obok spalonego budynku.

Nie widzę tam racji bytu dla tego pana na okres zimowy. W tych pomieszczeniach nie ma okna, nie ma drzwi, jest klepisko. Ten mężczyzna upiera się, że chce tam spędzić zimę, ale przy -15 stopni Celsjusza on nie przetrwa – mówi Małgorzata Sadowska, sołtys Szczyglic.

Kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej obawia się, że mężczyzna może stanowić zagrożenie dla innych mieszkańców Szczyglic. – To, że wybrał takie sposób na życie, to jego sprawa, ale może to się skończyć tragedią dla innych, bo sąsiednie domy położone są bardzo blisko, praktycznie się ze sobą łączą – mówi Robert Suchowski.

Kierownik GOPS-u widzi trzy rozwiązania tej patowej sytuacji. – Możemy go zgłosić na Komisję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, na którą pewnie się nie zgłosi. Jeśli tak się stanie możemy skierować sprawę do sądu. Sąd nakaże mu zgłoszenie się do ośrodka leczenia uzależnień. Jeśli nawet tam dotrze, po 24 godzinach może go dobrowolnie opuścić – mówi Robert Suchowski. – Można także rozważyć ubezwłasnowolnienie, ale to jest bardzo trudne, trwa bardzo długo i trzeba mieć świadków, że mężczyzna zagraża zarówno sobie, jak i innym.

Jak twierdzi kierownik GOPS-u mieszkańcy Szczyglic obawiają się, że podobny pożar może się powtórzyć, ale nie chcą otwarcie świadczyć na niekorzyść sąsiada. Zapowiedział jednak, że złoży wniosek o leczenie odwykowe i ubezwłasnowolnienie mężczyzny.