Sprawa Mateusza S. nadal bez wyroku

0
1308
2015-08-19 Sprawa Mateusza S. nadal bez wyroku @Sąd Rejonowy w Głogowie (Fot. A. Błaszczyk)

Wczoraj, 18 sierpnia, w Sądzie Rejonowym w Głogowie odbyła się kolejna rozprawa w procesie Mateusza S. oskarżonego o postrzelenie z wiatrówki kilkunastoletniego chłopca. Sąd nie wydał wyroku i przychylił się do wniosku obrony o powołanie kolejnych świadków.

Proces rozpoczął się w lutym 2015 r. 26-letni Mateusz S. jest oskarżony o postrzelenie z broni wiatrowej kilkunastoletniego chłopca. Do zdarzenia doszło w 11 lipca 2013 r. w okolicach ulicy Spółdzielczej w Głogowie. Chłopiec nagle poczuł ból w dole pleców. Po po przewiezieniu go do szpitala, okazało się, że został postrzelony z broni śrutowej. Następnego dnia w tej samej okolicy doszło do podobnego zdarzenia. Postrzelony w nogę został lokalny reporter.

Policja szybko natrafiła na ślad Mateusza S., który został przesłuchany w charakterze świadka. W jego samochodzie zaparkowanym w okolicach ul. Spółdzielczej znaleziono broń wiatrową.  Mężczyzna przyznał, że należy do niego, ale zaprzeczył, żeby z niej strzelał. Twierdził także, że nikt inny jej nie używał. Śledczym nie udało się jednak wówczas udowodnić, bez opinii biegłego, że strzały padły z wiatrówki należącej do Mateusza S. We wrześniu 2013 r. śledztwo zostało umorzone z powodu „niewykrycia sprawcy”.

Po roku, dzięki opinii balistycznej, sprawa wróciła do głogowskiej prokuratury. Biegły ustalił, że pocisk wyjęty z ciała chłopca został wystrzelony z broni należącej do Mateusza S. Mężczyzna został zatrzymany w lipcu 2014 r. Postawiono mu zarzut spowodowania obrażeń ciała, skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej 7 dni. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznał się do winy.

Podczas rozprawy, która odbyła się na początku sierpnia biegli kryminalistyczni potwierdzili, że zabezpieczone pociski, wyjęte z ciała chłopca, zostały wystrzelone z wiatrówki, znalezionej w samochodzie Mateusza S.

– Nam jako biegłym, a ja jestem biegłym już kilkadziesiąt lat, rzadko się zdarza dostać materiał, który nadaje się do badań identyfikacyjnych w przypadku pocisków z broni pneumatycznej. Bardzo często materiał jest na tyle zniekształcony, że nie można wydać jednoznacznej opinii. W tym przypadku mamy to szczęście, że cechy charakterystyczne się zachowały – zeznawał Henryk Juszczyk, biegły z zakresu badań broni i batalistyki z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego w Warszawie.

Adwokat Mateusza S. zawnioskował wówczas o przesłuchanie kolejnego świadka, jednego z mieszkańców bloków przy ul. Spółdzielczej. Podczas wczorajszej rozprawy mężczyzna ten przyznał, że strzelała kiedyś z karabinków sportowych, ale było to w latach ’50, podczas służby wojskowej. Po jego zeznaniach obrońca Mateusza S. wniósł o powołanie kolejnych świadków.

Z opinii biegłych wynika, iż prawdopodobnie strzał mógł paść z bloku przy ul. Spółdzielczej 1-4 i w tym celu należny dokładnie ustalić, czy w tym bloku jakakolwiek osoba posiadała karabinek pneumatyczny o parametrach zbliżonych do zabezpieczonego karabinka. I żeby już nie przeciągać i wyjaśnić wszelkie wątpliwości w sprawie, zasadne jest zdaniem obrony przeprowadzenie tego dowodu. Jedyny dowód, który kreuje oskarżenie, jest to dowód z opinii biegłych z zakresu balistyki. Natomiast w naszej ocenie bardzo istotny jest dowód związany z trajektorią lotu pocisku i to, z którego miejsca został pocisk wystrzelony – uzasadnia adwokat oskarżonego Tomasz Osiecki.

Oskarżenie jest jednak zdania, że powoływanie kolejnych świadków to taktyka obrony, zmierzająca do przeciągania postępowania. Prośbę o oddalenie wniosku adwokata Mateusza S. poparła również matka postrzelonego chłopca, która występuje przed sądem jako oskarżyciel posiłkowy. – Sprawa się toczy i toczy. Teraz zaczyna się od początku. Znowu wzywani są świadkowie. Mój syn jest w dużym stresie, nie może spać, budzi się po nocach. Myślałam, że to dzisiaj się zakończy – mówiła po rozprawie

Sąd przychylił się do wniosku obrońcy Mateusza S. i na następną rozprawę, która odpędzie się pod koniec września, wezwał kolejnych świadków.