Przytulanki z telewizora

0
1079

– Gdyby jeszcze w styczniu ktoś mi powiedział, że pod koniec roku będę „bizneswoman”, to bym nie uwierzyła – mówi, śmiejąc się, Ewa Węgielska. Mieszkanka Suchej Górnej właśnie otrzymała środki z Gminnego Banku Kadr i zaczyna wielką przygodę na rynku wyrobów z włóczki.

Styczeń był miesiącem przełomowym w życiu pani Ewy. To właśnie wtedy do Suchej Górnej zawitały warsztaty „Nitką inspirowane”, przygotowane przez Wiejski Ośrodek Kultury w Sobinie. Miały być lekcje szydełkowania, plecionkarstwa ratanowego i szycia.

– Poszłam z czystej ciekawości. Nie miałam wielkich oczekiwań co do własnych zdolności, bo do tamtej pory szydełko miałam w ręku tylko raz w życiu, podczas Zajęć Praktyczno-Technicznych w podstawówce – opowiada 50-latka.

Szybko jednak okazało, że szydełkowanie to ukryty talent pani Ewy.

– Pierwsza była włóczkowa owieczka, wykonana na warsztatach WOK-u. Po niej następne zwierzaki. Wkrótce obok szydełkowania pojawiło się szycie z różnych materiałów i wypychanie zwierzaczkowych form – wylicza.

Jej wyroby zaczęły zdobywać serca osób, które zobaczyły. Najpierw dzieci, później także dorosłych. W rozwijaniu nowej pasji, panią Ewę zaczęła wspierać rodzina, namawiając do dalszego rozwoju jej pasji.

Przełom przyszedł latem, kiedy do pani Ewy dotarła wiadomość o środkach, jakie gmina Polkowice przeznacza na rozpoczęcie działalności gospodarczej w ramach Gminnego Banku Kadr.

– Córka mi o tym powiedziała, jednocześnie mocno zachęcając, żebym rozkręciła swoje szydełkarstwo na wyższy poziom. Długo się nie zastanawiałam. To było jak dar z nieba – śmieje się.

Synowie pomogli napisać jej biznes plan, który pozytywnie przeszedł wstępną weryfikację. Potem było spotkanie z komisją, która miała ostatecznie zatwierdzić lub odrzucić pomysł pani Ewy na własny biznes. Zabrała ze sobą dwie torby maskotek i przekonanie, że musi się udać.

– Ktoś zapytał mnie, czy wzory dla swoich wyrobów, które w części czerpię z internetu, będę powiększać wektorowo. Odpowiedziałam, że nie wiem za bardzo co to znaczy, ale że mam duży telewizor, rzucam na ekran wzór i odrysowuję go ręcznie z ekranu – śmieje się mieszkanka Suchej Górnej.

Wniosek przeszedł pozytywnie i pani Ewa mogła kupić wymarzone narzędzia do dalszej pracy nad swoimi zwierzakami. W domu pojawiły się profesjonalne szydełka, maszyna do szycia, hafciarka, generator pary, komputer, drukarkę i laminarkę.

Mimo, że pani Ewa nie rozpoczęła jeszcze oficjalnie działalności (ta ruszy formalnie od listopada) jej otoczenie zapełnia się kolejnymi włóczkowymi wyrobami w tempie geometrycznym.

– Pierwszym testerem moich wyrobów jest wnuczka Hania. Jak jej się spodoba, to wiem, że wszystko idzie w dobrym kierunku – zapewnia.

Misie, owieczki, lwy, wielbłądy, lalki, pajace – wszystkie jak żywe, dopieszczone, pełne ciepła i wyraźnej ochoty do zabawy. Kiedy ruszy sprzedaż internetowa, ich ilość będzie rosła. Wyroby pani Ewy mają także pojawiać się na jarmarkach, bazarkach, imprezach ludowych oraz rozprzestrzeniać się za pomocą tzw. marketingu szeptanego.