Niesłuszna nagana w MOK Głogów uchylona

0
1100

Pracownicy niechętnie przyznają się, że ich pracodawcy traktują swoich podwładnych w nieodpowiedni sposób. Boją się zgłaszać, że z czymś się nie zgadzają, ponieważ chcą zachować swoje stanowisko. Paradoksalnie obie sytuacje mogą skutkować namnażaniem się konfliktów w miejscu pracy. Nie ma więc złotego środka na skuteczne rozwiązanie tego problemu. Jednak jeśli konflikt już powstał, powinien być rozwiązany a przyczyna sporu wyjaśniona. Podobnego zdania była pani Bożena Rudzińska, która nie zgadzając się z naganą oraz z jej wyjaśnieniem, złożyła pozew przeciwko Miejskiemu Ośrodkowi Kultury do Sądu Pracy w Głogowie.

Wszystko zaczęło się prawie 1,5 roku temu, kiedy jedna z zaproszonych gwiazd odwołała swój koncert w Głogowie. Pani Bożena Rudzińska twierdzi, że próbowała się kontaktować w tej sprawie ze swoją przełożoną, jednak bezskutecznie. Następnego dnia otrzymała naganę. W wyniku takich okoliczności, pani Bożena podjęła sądową walkę o cofnięcie kary.

W wywiadzie dla telewizjaregionalna.pl umieszczonym na regionfun.pl dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie pani Barbara Mareńczak-Piechocka wyjaśnia: Bożena Rudzińska otrzymała karę porządkową w formie nagany, za nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy. W tym dniu pani Bożena zobowiązana była do przyjścia do pracy. Nie uczyniła tego, co więcej, nie wpłynęły do nas żadne dokumenty potwierdzające, że pani Rudzińska prosi o jakąkolwiek formę zwolnienia.

Na rozprawach sędzia wielokrotnie proponował ugodę, jednak pani dyrektor nie chciała się na nią zgodzić: Uważam, że kara jest nałożona słusznie. Wszyscy pracownicy zobowiązani są do tego, aby do pracy przychodzić, stosować się do ogólnie przyjętych regulaminów i nie mogę nikomu pobłażać w takich sytuacjach – dodaje dyrektor MOK-u.

W ubiegłym tygodniu zakończyło się wyżej opisane postępowanie. Uchylono naganę nałożoną na pracownika. Głogowski Sąd Pacy wyjaśnił, że uzasadnienie merytoryczne pracodawcy nie było zasadne. To wszystko usłyszeć było można na sprawie z powództwa Bożeny Rudzińskiej przeciwko Miejskiemu Ośrodkowi Kultury w Głogowie. Treść orzeczenia brzmi następująco:

  1. Sąd uchyla karę nagany nałożoną na powódkę, Bożenę Rudzińską, przez dyrektorkę strony pozwanej Miejskiego Ośrodka Kultury w Głogowie pismem z dnia 27 lipca 2015 roku.
  2. Sąd zasądza od strony pozwanej na rzecz powódki kwotę 60 złotych tytułem kosztów zastępstwa prawnego.

Sąd uznał, że pani dyrektor strony pozwanej dopuściła się naruszenia przepisów o trybie udzielenia kary nagany i zaznaczył, że z akt sprawy nie wynika, żeby powódka przed nałożeniem kary nagany została wysłuchana przez pracodawcę. Między innymi to wpłynęło na decyzję sądu o uchyleniu kary.

Na podstawie zgromadzonego materiału, tak szczerze powiedziawszy, nie dałoby się wysnuć innych wniosków niż te, które dzisiaj usłyszeliśmy od pani sędzi. Cieszę się bardzo, że to zostało tak jasno i klarownie powiedziane, na czym te błędy polegały i że ta nagana ani merytorycznie, ani formalnie nie została udzielona prawnie i zasadnie. Cieszę się bardzo, choć zakładam, że to nie będzie koniec naszych spotkań tutaj w sądzie – komentowały wyrok Bożena Rudzińska.

Sąd odniósł się także do uzasadnienia Barbary Mareńczak-Piechockiej do nałożonej kary nagany, w którym czytamy między innymi, że pracownik ma nieusprawiedliwioną nieobecność w pracy w dniu odwołanego koncertu oraz naraził Miejski Ośrodek Kultury na znaczne straty finansowe za nieodwołanie pracownika ochrony i fotografa podczas koncertu 12 i 27 lipca 2015 roku. Natomiast sąd wyraźnie zaznaczył, że z dokumentów wynika, że obowiązek zamówienia i odwołania ochrony i fotografa miała dyrektor MOK Głogów, co nie zostało zrobione.

Dodatkowo pani Bożena Rudzińska została obarczona przez pracodawcę odpowiedzialnością za przeniesienie koncertu 12 lipca ze sceny spod ratusza do holu ratusza, co naraziło MOK na straty związane między innymi z zamówieniem niewykorzystanej sceny. Jednak z przedstawionych przez sąd dokumentów wynika, że pani Rudzińska w czasie, kiedy odbywał się koncert, przebywała na urlopie, więc nie było jej wtedy w pracy. Sąd zaznaczył także, że specyfika pracy w tej jednostce kultury dopuszcza niestawienie się w pracy w dnu odwołanego koncertu i odpracowanie tych godzin w innym terminie, o co powódka zaraz następnego dnia wnioskowała u pracodawcy.

Trudno powiedzieć, że mam satysfakcję, bo jest to okupione nerwami, zdrowiem też, taką energią, którą się traci niepotrzebnie przy okazji takich sytuacji spraw w sądzie, ale uważam, że warto było, że warto dochodzić prawdy i do tego dzisiejszego dnia dotrwać. To miał być dzisiaj dla mnie bardzo radosny i dobry dzień, bo liczyłam na to i czekałam i wierzyłam, że takie będzie orzeczenie – dodała powódka.

Barbara Mareńczak-Piechocka w rozmowie telefonicznej z TV Master przyznała, że z orzeczeniem i uzasadnieniem sądu się nie zapoznała a jej zdaniem nagana była nieważna już w sierpniu 2016 roku: W związku z tym kłóciłyśmy się o nic, bo nie było przedmiotu sporu.