Leszczyńska bitwa freestyle’owa sprzedana!

0
1254

Głogowscy hip-hopowcy ruszyli na podbój Leszna. Wprawdzie tytuł nie powrócił do Głogowa, ale Leszno na pewno nie zapomni występu młodzieńców z naszego miasta.

W sobotni wieczór 7 maja w leszczyńskim klubie Fabryka Cukierków brakowało chyba tylko tego, by na sali zjawił się Clint Eastwood w stroju szeryfa  zaprowadzając ład i porządek. Sceną klubową zatrzęsła grupa młodzieńców, w większości szeroko-spodniej proweniencji, bo o to stoczyć się miła bitwa: freestyle’owa bitwa o fabrykę cukierków.

Nie mała liczba nawijaczy postanowiła stanąć w szranki i skrzyżować mikrofony, chociaż trzeba przyznać, że poziom co niektórych uczestników pozostawiał wiele do życzenia. Ale dlaczego mowa o Lesznie? W końcu jest to jednak parę kilometrów od naszych rodzimych głogowskich pieleszy. I tu należy cofnąć się w czasie do ” bitwy o Leszno”, gdyż ostatnim razem tryumfował młody człowiek prosto z Głogowa znany szerzej pod ksywką mishaek. Także zrozumiałe jest, że nie mogło go zabraknąć i tym razem. Oprócz obrońcy tytułu głogowską scenę w mieście szybowców reprezentował buba.

Całość bitwy podzielona była na trzy etapy. Pierwszy etap to eliminacje, które decydowały o tym na jakiego przeciwnika trafi się w następnej turze, drugi etap to pojedynki według wyników eliminacji, trzeci etap to już ostateczna rozgrywka z wisienką na czubku, czyli finałem. Głogowscy wojownicy, trzymali odpowiedni poziom i walczyli zawzięcie, niestety tytuł przeszedł zeszłorocznemu mistrzowi koło nosa. Ciężko upatrywać w tym winy Głogowianina, skoro po przegranym pojedynku z maxem (późniejszym zwycięzcą bitwy) nawet publiczność skandowała hasło “bitwa sprzedana”. Czyżby i w światku hip-hopowym bycie fairplay nie mieści się w ramach światopoglądowych? Na pocieszenie mishaek zebrał gromkie owacje i bezcenne słowa publiki: “Dla nas to Ty wygrałeś!”.

Ostatecznie w finale spotkali się Buba i Max, co dla tego pierwszego zakończyło się przegraną. Wypadało by napomknąć kilka słów o prowadzących i samej organizacji. Najlepszym komentarzem w tej kwestii będą słowa zasłyszane od publiczności: “szału nie ma”. Cóż prowadzący, radzili sobie jak umieli, a że nie wiele umieli, to sobie po prostu radzili. Podsumowując, impreza nie była szczytem marzeń, tytuł nie wrócił z chłopakami do Głogowa, jednakże 2 i 3 miejsce to nie jest jeszcze taki tragiczny wynik. Jedno jest pewne – Leszno już wie co znaczy Głogów, a my mamy nadzieję, że na kolejnej bitwie będzie jeszcze goręcej.