Dogrywka z TutajGLOGOW.pl: Rozmowa z Damianem Piotrowskim

0
1173

W minionym sezonie był najlepszym zawodnikiem pierwszoligowego Chrobrego Głogów i w dużym stopniu przyczynił się do utrzymania zespołu w rozgrywkach. Dobrą postawą na ligowych boiskach zapracował na transfer do Wisły Płock, z którą będzie walczył o awans do ekstraklasy. Zapraszamy do przeczytania zapisu rozmowy, którą portal TutajGLOGOW.pl przeprowadził z Damianem Piotrowskim.

28 spotkań, 9 bramek, 6 asyst na pierwszoligowych boiskach. To był chyba udany sezon dla Ciebie?
Damian Piotrowski: Myślę, że tak. Jeśli chodzi o statystyki to lepszych jeszcze nie miałem. Zostały w 100% zrealizowane cele moje i cele drużyny, ale czasami trzeba też więcej od siebie wymagać. Mogło być lepiej, ale trzeba szanować to, co mamy, bo rozgrywki już się skończyły i lepiej nie będzie. Zbliża się nowy sezon, są nowe wyzwania. Czas pokaże.

Przychodziłeś do Głogowa, by pomóc pomarańczowo-czarnym utrzymać się w lidze, ale też żeby odbudować formę po pobycie w Niecieczy. Chyba jeden i drugi cel udało się zrealizować?
Damian Piotrowski: Tak było postanowione i z takim założeniem tutaj przyszedłem. Myślę, że się udało i obie strony są zadowolone – zarówno ja, jak i klub. Cel został zrealizowany.

Celem zespołu na sezon 2014/2015 było utrzymanie w pierwszej lidze. Udało się tego dokonać w dobrym stylu, bo skończyliście rozgrywki na jedenastym miejscu ze sporą przewagą nad strefą barażową, a przy tym wyprzedziliście chociażby Miedź Legnica.
Damian Piotrowski: Myślę, że powinniśmy być zadowoleni, aczkolwiek gdyby wszyscy byli zdrowi i nie trapiło nas tyle kontuzji to mielibyśmy większe pole manewru i nie musieliby w niektórych meczach grać zawodnicy, którzy nie byli w pełni sił. Summa summarum jesteśmy zadowoleni z tego co osiągnęliśmy na koniec ligi, bo celem było utrzymanie, a dodatkowo wyprzedziliśmy Miedź. To też jest ważne, bo to lokalny rywal i na pewno daje kolejne powody do zadowolenia.

Początki jednak łatwe nie były. 0:6 na inaugurację z Twoim byłym klubem.
Damian Piotrowski: Tak, to był zimny prysznic. Takie mecze się jednak zdarzają. Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni mecz dla mnie i chłopaków, którzy w nim uczestniczyli. Warto zobaczyć, gdzie teraz znajduje się Termalica – przegraliśmy z zespołem, który awansował do ekstraklasy. Tak czasami bywa. Szkoda, że tak wysoko, ale lepiej przegrać raz 0:6 niż sześć razy po 0:1.

Z czasem zaczęły przychodzić wygrane i nadszedł ważny dla kibiców mecz z Zagłębiem Lubin. Żałujesz, że nie mogłeś zagrać w pierwszym spotkaniu w Lubinie?
Damian Piotrowski: Na pewno tak. Byłem w formie, zacząłem strzelać bramki i myślę, że pomógłbym drużynie. Może byłoby to historyczne zwycięstwo – już się tego nie dowiemy. Miałem pecha, że nie mogłem zagrać w tym meczu, szkoda.

Zostańmy przy Zagłębiu Lubin. Po świetnej rundzie jesiennej w Twoim wykonaniu pojawił się temat ewentualnego powrotu do Lubina. Było coś na rzeczy czy to bardziej temat nagłośniony przez media?
Damian Piotrowski: W przerwie zimowej była propozycja złożona przez Zagłębie, aczkolwiek włodarze Chrobrego Głogów nie doszli do porozumienia z klubem, w efekcie czego zostałem w Głogowie. Latem kończył mi się kontrakt, ale już taka oferta się nie pojawiła. Widocznie Zagłębie miało już inne cele transferowe i w Lubinie zrezygnowali ze mnie.

Pierwsza połowa rundy rewanżowej nie była idealna pod względem punktowym, bo były spotkania, w których graliście naprawdę dobrze, a brakowało zdobyczy punktowej. Był taki okres, że pojawił się moment zwątpienia?
Damian Piotrowski: Nie, było wręcz odwrotnie. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dobrze gramy i brakuje nam tylko jednego zwycięstwa, by to wszystko ruszyło do przodu. Gdy ktoś gra dobrze, to w pewnym momencie musi zacząć wygrywać. Co innego gdybyśmy grali słabo, bo wtedy musielibyśmy szukać problemu gdzieś indziej. Dążyliśmy do tego, by w końcu wygrać mecz. Później mówiliśmy sobie, że możemy zagrać nawet nieco gorzej stylowo, ale zwycięsko. Udało się, a efektem tego było również sześć kolejnych spotkań bez porażki. Dla przykładu – nasza obrona straciła jesienią tylko trzynaście bramek, a na wiosnę trzydzieści sześć, także to jest niesamowity progres.

9 maja, 29. kolejka, wygrana w Ząbkach. To był przełomowy moment?
Damian Piotrowski: Tak, brakowało nam tego zwycięstwa, w przypadku przegranej prawdopodobnie dużo pozmieniałoby się w klubie, bo graliśmy też o posadę trenera. Remis nas w tym meczu nie interesował, a gdybyśmy nie wygrali, to nie byłoby z nami trenera. Przyszedłby ktoś inny i nie wiadomo, jakby to wszystko się potoczyło. Wytrzymaliśmy ciśnienie i od tego meczu wszystko poszło już zgodnie z planem.

W ostatniej kolejce ważna dla kibiców wygrana z Miedzią Legnica, ale dla Ciebie to nie będzie chyba najlepiej wspominany rywal w sezonie 2014/2015?
Damian Piotrowski: Zgadza się. Wygraliśmy, ale gdybym strzelił karnego to wynik mógł być jeszcze wyższy. Nie uderzyłem idealnie, ale czasami tak bywa. Nie tacy nie strzelali. Efekt końcowy był jednak taki, że wygraliśmy i mało kto będzie pamiętał, że nie strzeliłem w tym meczu karnego.

Specjalnie nawiązałem do tego przeciwnika, bo w pierwszym meczu przeciwko Miedzi dostałeś czerwoną kartkę. Czy będziesz teraz bardziej mobilizował się przed meczem z tym rywalem?
Damian Piotrowski: Do każdego meczu staram się podchodzić tak samo. W pierwszym meczu dostałem czerwoną kartkę, moim zdaniem trochę niesłusznie, bo sędzia trochę to naciągnął. W drugim nie strzeliłem karnego. Nie wiem czy ten przeciwnik mi nie leży, ale miałem z nim swoje przejścia na boisku.

Wspomniałeś już o trenerze Ireneuszu Mamrocie, bez niego ciężko byłoby osiągnąć wynik, jakim jest utrzymanie w pierwszej lidze. W ostatnim czasie coraz głośniej o tym nazwisku w Polsce. Jak będziesz wspominał pracę z tym trenerem?
Damian Piotrowski: Myślę, że jeśli ktoś ma przed sobą szósty sezon pracy w jednym miejscu, to trudno, żeby nie było o nim głośno. Jeśli jest tyle lat w klubie, to znaczy, że ktoś mu zaufał i musi wykonywać dobrą robotę. Ja o nim złego słowa powiedzieć nie mogę, bo za jego kadencji rozegrałem swój najlepszy sezon. Każdy może mieć inne zdanie. Jednemu będzie ten trener pasował, a drugiemu nie. Ja osobiście dobrze wspominam współpracę z trenerem Mamrotem. Życzę mu jak najlepiej, żeby jak najdalej zaszedł, bo dobrze wykonuje swoją pracę i pomimo niektórych problemów – daje sobie radę.

Który mecz w sezonie 2014/2015 uważasz za swój najlepszy?
Damian Piotrowski: Jeśli chodzi o skuteczność, to myślę, że w Bytowie (Damian Piotrowski strzelił dwie bramki – przyp. red.), ale jeśli chodzi o grę na boisku to parę bym mógł znaleźć. Myślę, że mecz ze Stomilem Olsztyn w Ostródzie był dobry w moim wykonaniu, ale co z tego skoro go zremisowaliśmy. W Płocku z Wisłą też zagrałem dobry mecz, ale przegraliśmy. Udało się wygrać z Wigrami Suwałki u siebie, z tego spotkania też mogę być zadowolony. Czasami zdarzało się, że był dobry mecz, ale nie wygrywaliśmy i gubiliśmy punkty. Zdarza się tak, że zawodnik gra dobrze, ale nie ma wyniku i później nikt o tym nie pamięta, ale może być też tak, że gra trochę gorzej, ale zaliczy asystę czy strzeli gola i wszyscy to zapamiętają.

Damian Piotrowski, pseudonim „Świrek”. Wraz z Twoim odejściem ubędzie trochę charakteru w szatni Chrobrego?
Damian Piotrowski: Nie będzie mnie w tej szatni, więc ciężko odpowiedzieć. Myślę, że chłopaki sobie poradzą. Przyjdzie paru nowych zawodników, większość – z tego co wiem – zostaje. To jest bardzo ważne, bo będą jeszcze lepsi i bardziej doświadczeni o ten jeden sezon. A czy moja osoba sprawi, że będą jakieś ubytki? Może tak, aczkolwiek myślę, że chłopaki razem jako kolektyw dobrze sobie z tym poradzą.

Wisła Płock – nowy zespół, nowe cele. Tym głównym będzie walka o ekstraklasę. Jak się zapatrujesz na nowy sezon?
Damian Piotrowski: Zgadza się, celem jest ekstraklasa i trzeba będzie zrobić wszystko, by ten cel osiągnąć. Na pewno nie będzie łatwo, bo w pierwszej lidze nie ma łatwych spotkań, a dużo drużyn będzie chciało awansować. Myślę jednak, że drużyna Wisły Płock jest bardzo dobra, co pokazał ostatni sezon. Miała ona trochę pecha, że zdobywając tyle punktów, nie udało jej się awansować do ekstraklasy. Chcę pomóc drużynie, ale najpierw muszę wywalczyć miejsce w pierwszym składzie, bo nic nie ma za darmo.

Swego czasu mówiło się też sporo o zainteresowaniu ze strony Arki Gdynia. Były jakieś konkrety? Poza ofertą z Płocka pojawiły się też inne?
Damian Piotrowski: Było kilka ofert z pierwszej ligi, między innymi Arka Gdynia. Wisła Płock była jednak najbardziej konkretna i przedstawiła mi ofertę, którą zaakceptowałem. Na pewno skusiło mnie to, że chcą grać o awans. Większość chłopaków zostaje, a kadra jest wzmacniana jeszcze bardziej i zależy im na tym, żeby wejść do elity.

Za kilka tygodni rozpoczyna się sezon 2015/2016. Czego Ci życzyć na te najbliższe miesiące?
Damian Piotrowski: Myślę, że zdrowia. Zdrowie jest najważniejsze. Formę można wypracować, a jak będzie zdrowie to tylko w tym pomoże.

Tego więc Ci życzę i dziękuję za rozmowę!