Dogrywka z TutajGLOGOW.pl: Rozmowa z Bartoszem Jureckim

0
1301
2015-08-13 XXI Memoriał R.Matuszaka @Hala (fot.A.Karbowiak)-23

Przed startem nowego sezonu PGNiG Superligi Mężczyzn, kadra SPR Chrobrego Głogów została wzmocniona kilkoma doświadczonymi i rozpoznawalnymi zawodnikami. Zdecydowanie najgłośniejszym transferem był powrót Bartosza Jureckiego, który związał się z głogowskim klubem po dziewięciu latach gry w niemieckiej Bundeslidze. O swoim powrocie do naszego miasta, sytuacji kadrowej czy planach na przyszłość reprezentant Polski opowiedział w rozmowie z portalem TutajGLOGOW.pl.

Na początek chciałem nawiązać do Twojego powrotu do Głogowa, pewnie to pytanie było Ci zadawane wiele razy. Wróciłeś tutaj po dziewięciu latach gry w Niemczech. Jakie są Twoje odczucia po pierwszych tygodniach w klubie, czy z Twojej perspektywy wiele się tutaj zmieniło? Może coś Cię zaskoczyło?

Bartosz Jurecki: Po dziewięciu latach na pewno trochę zmieniło się miasto, które się bardziej rozbudowało. Jeżeli chodzi o klub, to myślę, że SPR Chrobry Głogów jest bardziej profesjonalny niż był dziewięć lat temu i widać to na każdym kroku. Myślę, że jest to tylko z pożytkiem dla zawodników i całej drużyny. Poza tym wszystko wygląda jak dawniej – nadal jest świetna atmosfera w szatni i przede wszystkim na trybunach. Pod tym względem pozostało więc po staremu.

Odszedłeś z klubu w 2006 roku, gdy byliście świeżo po wywalczeniu srebrnych medali Mistrzostw Polski. Później grałeś przez dziewięć lat w Niemczech, osiągałeś sukcesy z reprezentacją Polski, ale nigdy nie udało Ci się wywalczyć krajowego mistrzostwa. Pozostaje gdzieś ten niedosyt, że nie sięgnąłeś po złoto w Głogowie?

Bartosz Jurecki: Ciężko powiedzieć, bo tylko ja i Michał odeszliśmy z zespołu w 2006 roku. Po roku na transfery zdecydowali się kolejni zawodnicy, więc nie udało się utrzymać tej drużyny. Można sobie zadawać pytania, co by było, gdyby wszyscy zostali. Może byśmy się jeszcze bardziej wzmocnili i grali jeszcze lepiej, a może byłoby wręcz odwrotnie. Na pewno był to niesamowity skład, w każdym meczu było widać, że rośniemy w siłę. Nasza obrona, atak – naprawdę świetnie to wszystko wyglądało. Bardzo fajne czasy, do których powracam z wielką chęcią. Byłoby fantastycznie, gdyby udało nam się ugrać coś takiego z obecnym składem.

Jesteś już po czterech meczach na parkietach PGNiG Superligi Mężczyzn. Powiedz jak oceniasz poziom polskich rozgrywek i jak on wypada w porównaniu z niemiecką Bundesligą, w której spędziłeś wiele lat. Czy różnica jest mocno odczuwalna?

Bartosz Jurecki: Na pewno jest to odczuwalne. Przede wszystkim w tempie grania. Jest to dla mnie chyba największa różnica. Trzeba cały czas biegać, myśleć i być maksymalnie skoncentrowanym. W naszej lidze zdarzają się większe przestoje, przez co gra jest trochę wolniejsza. Bundesliga jest najmocniejszą ligą na świecie, więc grają tam najlepsi zawodnicy. To mówi samo za siebie. Z roku na rok do Polski sprowadza się jednak coraz więcej obcokrajowców, co sprawia, że liga staje się coraz bardziej atrakcyjna i ciekawsza. Pokazują to też nasze dwie drużyny w Lidze Mistrzów, które zachodzą coraz dalej. Vive Kielce w ostatnich latach dwukrotnie grało przecież w Final Four, a do TOP 16 dochodziła Wisła Płock. Miejmy nadzieję, że polskie drużyny będą sobie również dobrze radziły i dojdą do fazy grupowej w Pucharze EHF, a to pokaże, że nasza liga rośnie w siłę.

W SPR Chrobrym Głogów pełnisz dwie role, bo poza tym, że występujesz na parkiecie, to jesteś dodatkowo asystentem trenera Piotra Zembrzuskiego. Jak podoba Ci się ta rola?

Bartosz Jurecki: Oceniam to bardzo pozytywnie. Na pewno jest to dla mnie coś nowego. Chcę się rozwijać, dlatego myślę, że moja współpraca z Piotrem Zembrzuskim przebiega dobrze. Ma on ogromne doświadczenie jako pierwszy i drugi trener. Pracował z reprezentacją Polski, z którą był na Mistrzostwach Świata. Podejrzewam, że wiele razy rozmawiał z Bogdanem Wentą. Jest to dla mnie ogromna nauka. Przede wszystkim koncentruję się jednak na tym żeby być zawodnikiem i pomagać drużynie. Oczywiście, jeśli mam jakieś uwagi to je zgłaszam i wszystko konsultuję z trenerem Zembrzuskim. Uważam, że nasza współpraca wygląda bardzo dobrze. Tak jak powiedziałem – jest to dla mnie nauka, ale bardzo mnie to wciąga.

Przed sezonem zespół dokonał kilku wzmocnień, bo poza Tobą przyszli m.in. Tomasz Rosiński czy Kamil Sadowski. Mówiło się, że Chrobry włączy się do walki o miejsca w czołówce PGNiG Superligi Mężczyzn, ale od początku zmagacie się z kontuzjami. Z tego powodu nie grają wspomniani zawodnicy. Powiedz, czy Twoim zdaniem mocno to komplikuje sytuację na starcie rozgrywek?

Bartosz Jurecki: Na pewno tak. Do tego dochodzą kontuzje Mariusza Gujskiego czy Rafała Biegaja. Nie możemy grać w pełnym składzie i niewątpliwie jest to nasza bolączka. Przychodzi taki moment w 50. minucie meczu, kiedy musimy grać spokojnie, a wielkie zmęczenie na pewno nam w tym nie pomaga. Najbardziej martwi nas kontuzja Tomka Rosińskiego, bo wypadł on z gry na co najmniej 6 miesięcy. To może być dla niego koniec sezonu, a doskonale wiemy jak ważną jest on postacią w ataku pozycyjnym. Jest to spory brak w kadrze. Chcielibyśmy, żeby na mecz z MMTS-em Kwidzyn wrócił już Kamil Sadowski, ale najważniejsze jest jego zdrowie. Do naszej drużyny doszedł jeszcze Arkadiusz Miszka, który swoim doświadczeniem może mocno wpłynąć na naszą grę i będzie to z pożytkiem dla całego zespołu.

Kilka dni temu rozgrywaliście wyjazdowe spotkanie z mistrzem Polski, Vive Kielce. Dla Ciebie był to chyba szczególny mecz, gdyż zagrałeś przeciwko swojemu bratu, Michałowi.

Michał Jurecki: Tak. Mecze z Kielcami zawsze były ciekawe i wprowadzały taki dreszczyk emocji. Dodatkowo gra tam Michał. Ostatni raz wystąpiliśmy przeciwko sobie w Niemczech, gdy on był zawodnikiem Lubeki, a ja grałem w Magdeburgu. Trochę czasu od tego meczu więc minęło. Kilka razy trochę się przepychaliśmy na parkiecie, ale wszystko w ferworze walki. Szkoda, że nie udało nam się napsuć kielczanom trochę więcej krwi, ale z postawy drużyny i zaangażowania możemy być zadowoleni.

Przed Wami mecz z MMTS-em Kwidzyn, zespołem, z którym przegraliście podczas tegorocznego Memoriału im. Ryszarda Matuszaka. W jednej z Twoich wypowiedzi przeczytałem, że chcielibyście, aby Głogów był twierdzą, w której żaden zespół nie będzie miał łatwego zadania. Jaki jest więc cel na najbliższe spotkanie i czego mogą spodziewać się kibice, którzy przyjdą Was zobaczyć?

Bartosz Jurecki: Podejrzewam, że cel na to spotkanie może być tylko jeden – wygrana i dwa punkty. Inne rozwiązanie nie wchodzi w grę. Chcemy zmazać małą plamę po przegranej z Pogonią Szczecin, bo gdybyśmy ten mecz wygrali, mielibyśmy w swoim dorobku pięć punktów i stawiałoby to nas w nieco innej sytuacji w ligowej tabeli. To już za nami, teraz koncentrujemy się na meczu z Kwidzynem. Wiemy, że MMTS jest bardzo niewygodnym rywalem, co pokazał we wspomnianym Memoriale Ryszarda Matuszaka, gdzie z nami wygrał. Myślę, że mamy naprawdę duży potencjał, by zakończyć ten mecz na naszą korzyść. Kibicom mogę obiecać walkę od pierwsze do ostatniej minuty i miejmy nadzieję, że w przeciwieństwie do meczu ze Szczecinem, zakończy się to dla nas happy endem.

2015-08-13 XXI Memoriał R.Matuszaka @Hala (fot.A.Karbowiak)-5

Przejdźmy do tematu reprezentacji Polski. Za kilka miesięcy w naszym kraju odbędzie się wielka impreza, jaką są Mistrzostwa Europy. Jak się zapatrujesz na styczniowy turniej i jakie będą cele biało-czerwonych?

Bartosz Jurecki: Mam nadzieję, że dostanę powołanie od trenera Bieglera i będę mógł wziąć udział w Mistrzostwach Europy. Jest to chyba marzenie każdego zawodnika, by zagrać w Mistrzostwach Świata lub Europy we własnym kraju. Cel jest jeden – minimum półfinał. Gramy u siebie w Polsce, wiemy jaką mamy drużynę i jak wielki potencjał. Nie omijają nas niestety kontuzje i tu jest póki co największy problem. Miejmy jednak nadzieję, że do tego czasu wszyscy wrócimy i to ze zdwojoną siłą. Będziemy gospodarzem, mamy wspaniałych kibiców. Hala w Krakowie może pomieścić 15 tysięcy widzów, więc na pewno robi to wrażenie i to będzie nasz ósmy zawodnik.

Wszyscy doskonale wiedzą, że w SPR Chrobrym Głogów pełnisz dwie role, ale nie każdy zna temat związany z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Lesznie, na której będziesz wykładowcą. Powiedz jak uda Ci się pogodzić wszystkie obowiązki, łatwo chyba nie będzie?

Bartosz Jurecki: Ale też nie będzie tak trudno. Nie wszystkie szczegóły są jeszcze ustalone, w tym tygodniu czekają mnie spotkania z protektorem Januszem Połą, gdzie wszystko zostanie omówione. Będzie to jednak tylko trzydzieści godzin w semestrze, raz czy dwa razy w tygodniu, więc nie jest do dużo. Pani prezes Katarzyna Zygier powiedziała, że jeśli nie będzie to kolidowało z treningami, to nie ma najmniejszego problemu i się na to zgadza. Dostałem też sygnał z uczelni, że jeśli będziemy grać jakiś mecz wyjazdowy to terminy zajęć mogą zostać przesunięte i wszystko zostanie ustawione tak, żeby mi pasowało.

Po zakończeniu kariery wielu zawodników dostaje angaż w mediach, gdzie zostają komentatorami czy ekspertami. Ty zaczynasz karierę trenerską. Czy to jest rola, w której widzisz się za kilka lat? Czy masz już związane z tym cele i marzenia?

Bartosz Jurecki: Zaczynam swoją karierę jako drugi trener tutaj w Głogowie i teraz mogę to wszystko zaobserwować od kuchni. Widzę jaki to jest ciężki kawałek chleba. Zawodnik przychodzi na trening, wykonuje swoją ciężką pracę i wraca do domu. Trener wracając do domu musi analizować przeciwnika, ustalać treningi czy taktykę. Jest to ciężka praca, ale strasznie mnie to wciąga i po zakończeniu kariery zawodniczej chciałbym spróbować swoich sił jako trener, żeby później nie żałować, że się nie zdecydowałem. Czy mi to wyjdzie, czy będę trenerem dobrym czy średnim – tego nikt nie wie, ale chciałbym się sprawdzić, bo jak już wielokrotnie powtarzałem, strasznie to wciąga.

Dziękuję za rozmowę!