Głogowianie fotostopem przez świat – kierunek Wschód – Krym

0
2289

Krym – przepiękne miejsce, lecz pełne kontrastów. Nad morzem Azowskim plaże toną w śmieciach. Morze Czarne wabi turystów kolorowymi straganami, restauracjami, drogimi hotelami i bogatą ofertą rozrywkową. Mniej wymagający bez problemów znajdą tanie noclegi. Mnóstwo tzw. naganiaczy proponuje turystom pokoje w różnych cenach i o różnym standardzie. My mieszkaliśmy u bardzo miłej Natalii, w ogrodzie z figami i migdałami.

Już czwarty dzień jesteśmy na Krymie. Pierwszą noc spędziliśmy nad morzem Azowskim w okolicach Kerczu. Przeżyliśmy sztorm, wspomnienie niezbyt miłe, ale pozostanie na długo w pamięci. Zwiedziliśmy rezerwat przyrody z siedliskami ptaków i pięknym klifowym wybrzeżem. Następnego dnia udaliśmy się w kierunku miejscowości Koktebel,  zatrzymując się po drodze przy ruinach genueńskiej twierdzy w Teodozji. Kolejny dzień przeznaczyliśmy na słodkie lenistwo, rejs do Złotych Wrót, plażowanie i kąpiel w morzu Czarnym. Na miejscowym rynku poznaliśmy Gruzina, który sprzedawał owoce morza. Kiedy dowiedział się, że jesteśmy z Polski zapakował nam całą reklamówkę swoich specjałów i wręczył jako prezent. Obiecałam, że będziemy polecać jego stoisko wszystkim przyjaciołom, a warto, bo jego owoce morza są przepyszne. Kiedy odwiedzicie Koktebel, koniecznie pójdźcie na rynek, na lewo od głównego wejścia znajdziecie Aleka.

Do owoców morza niezbędny jest alkohol, można go kupić wszędzie. Przed zakupem należy spróbować. Asortyment jest ogromny i takie degustacje mogą zakończyć się różnie. My trafiliśmy do bardzo miłej Ziny, która wraz z mężem ma stoisko warzywne na wspomnianym wcześniej rynku. Oboje są krymskimi tatarami. Wystarczy po wejściu skręcić w prawo i przejść do drugiego stoiska.Trzeba zapytać o wino lub czaczę, bo handel nimi jest nielegalny i duże plastikowe butle znajdują się pod ladą.

Wczoraj pojechaliśmy marszrutką, czyli małym autobusem, do Sudoku. To już dużo większy kurort z piękną plażą i twierdzą na wzgórzu. Troszkę zmęczył nas upał, ogromny tłok na plaży i nadmorskim bulwarze. Zdecydowanie wolimy mniejsze i spokojniejsze miejscowości. Rano ruszamy dalej. Noc spędzimy w namiotach, ale na kolejne kilka dni planujemy zatrzymać się w jednym miejscu by odpocząć po trudach podróży.

Grażyna Sroczyńska

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Poprzedni artykułGłogowscy uczniowie w projekcie “Moja przyszłość w moich rekach”
Następny artykułJest szansa na odbudowę głogowskiego teatru
Grażyna i Stefan Sroczyńscy – Ona, z wykształcenia prawnik, absolwentka Uniwersytetu Wrocławskiego. On górnik pracujący w ZG Sieroszowice – Polkowice. Razem od ,,zawsze”. Rodzice dwojga dzieci i dziadkowie dwóch wnuków. Od lat ogarnięci nieuleczalną chorobą zwaną ,,podróżomanią” , którą chcieliby zarazić innych. Szczęśliwi, że jest to ich wspólna pasja. Zwiedzili pół świata, bo – jak sami twierdzą - wszystkich ciekawych miejsc nigdy się nie zobaczy. Byli w popularnych miejscach, takich jak Egipt, Turcja, Tunezja, z tradycyjnymi biurami podróży. Jednak preferują trampingowe wyjazdy w małych grupach, które docierają tam, gdzie bywa niewielu turystów. Tak przemierzyli m.in. Kenię, Tajlandię, Laos, Kambodżę, Wietnam, Peru, Boliwię, Brazylię, Argentynę, Chile, Nową Zelandię, Australię, Fidżi, Brazylię, Argentynę, Chile i Urugwaj. Najbliższe plany to podróż na wschód a następnie USA, Kanada i Alaska. Opracowali projekt ,,Fotostopem przez świat”. Zakłada on dotarcie do ludzi kochających podróże, którzy nie mogą osobiście poznawać świata oraz do dzieci i młodzieży by zarazić ich swoją pasją oraz zachęcić do marzeń.