RECENZJA: Foo Fighters – Wasting Light

0
1205
Foo Fighters - Wasting Light

Na takie albumy warto czekać nawet parę lat. Rock w najczystszej postaci, pierwotnej i nowoczesnej. Dave Grohl wraz z całą ekipą Foo Fighters utwierdzają nas po raz kolejny w przekonaniu, że są jedną z najważniejszych kapel czasów współczesnych.

Krążek utrzymany w klimacie garażowego rocka, nagrany w warunkach ekstremalnych, bez upiększaczy. To słychać i czuć. Pat Smear powracający na pełnym gazie dodaje całości kopa. Nie ma tu miejsca na półśrodki. Jest dynamicznie, ostro, grunge’owo i agresywnie. Całość nie ucieka zarówno od melodyjnych brzmień, które pamiętamy z “Echoes, Silence, Patience & Grace”, jak i ostrych i mocnych gitar “The Colour And The Shape”. 

Album, który możecie trzymać w dłoniach jest artystycznie i muzycznie doskonały. Grohl po raz kolejny pokazuje swój muzyczny geniusz. Trzyma wszystko w ryzach. Muzycy wiedzą idealnie czego chcą i jak to osiągnąć. Lider rozwija swoje umiejętności, czerpie z doświadczeń i przekłada je na pracę twórczą. Kolaboracja z Joshem Homme i John Paul Jonesem dała fantastyczne rezultaty, które usłyszeć będziemy mogli m.in. w “White Limo”.

Gitary przeciągają dźwięki, dynamicznie i twardo. Ballady wydają się być o wiele bardziej wymuskane i dopieszczone. Pojawienie się na albumie takich nazwisk jak Novoselic i Vig jest fantastyczną wisienką na torcie “Wasting Light”.

Podsumowując. Album doskonały, dostarczający wybitnych wręcz brzmień. Najlepszy twór Foo Fighters ostatnich wielu lat. Dopracowany i dopieszczony. Powędruje na wiele kolekcjonerskich półek.

OCENA: 5/5

SPIS UTWORÓW:

1. Bridge Burning

2. Rope

3. Dear Rosemary

4. White Limo

5. Arlandria

6. These Days

7. Back & Forth

8. A Matter Of Time

9. Miss The Misery

10. I Should Have Known

11. Walk