Recenzja: Landscape – Outside Of Nowhere

0
1870
Outside Of Nowhere

Debiut Warszawskiej formacji muzycznej Landscape, otwiera przed muzykami drogę do wspólnego poznania z odbiorcą. Pierwsze spotkanie zespołu zatytułowane “Outside Of Nowhere“, jest zaledwie poprawną pozycją na bogatym w
poważne i mocne muzycznie propozycje polskiej sceny progresywnego rocka.

Od zalet i ciekawych rozwiązań po poprawne muzyczne aranżacje. Na duży aplauz zasługuje wokal Mateusza Iskandara. Gość potrafi nie tylko pięknie prowadzić prog-vocal, ale sięgnąć po wyśmienity growl. Jednak aranżacje muzyczne dają małe możliwości wyłuszczenia siły głosu Iskandera.

Nie brakuje utworów jak “Breaking Ice” i “Through The Prism Of Time”, gdzie muzycy żyją w perfekcyjnej symbiozie. Uzupełniają się wzajemnie i dają się połączyć muzycznej ewolucji. Ich twórczość, choć na początku drogi, niepełna i klucząca w labiryncie dźwięku, niesie w sobie duży potencjał. Rozstrzygającym okazać się może drugi krążek. Z pewnością pokaże na co stać młodych twórców. Na tą chwilę mamy pat. Mieszane uczucia. Poprawne dzieło, które ma pomóc w rozkwicie dojrzałości artystycznej, na którą z pewnością stać Landscape.

OCENA: 2/5

SPIS UTWORÓW:

1. The War

2. Glass Curtains

3. Burning Ice

4. Trail Of Memories

5. Outside Of Nowhere

6. Through The Prism Of Time

7. Circles