RECENZJA: Boogie Chilli – Koncert

0
1400
KONCERT

Piszą o sobie “Boogie i Chilli… na pozór słowa, które do siebie nie pasują”. Nazwa, która perfekcyjnie oddaje klimat sceny należącej do wybitnie utalentowanych muzyków. Album jest kwintesencją koncertów, jakie miały miejsce w Poznaniu w klubie Charyzma. Od pierwszego utworu “The Same Thing” Willie Dixona mamy czarno na białym z jak potężnym brzmieniem mamy do czynienia. Rozbudowane utwory, mieszanka bluesów od Chicago po Alabamę. Wielka porcja polskiego pazura.

Zespół sam sobie podbił poprzeczkę. Zebrał potężne wykonania, które zwiastować mają materiał autorski. Nie będzie tu miejsca na amatorszczyznę i słabsze momenty. Oczekiwania będą wielkie. Na koncertowym krążku, usłyszymy covery m.in. Mayalla, Hendrixa, Sandmana. Wszystko zagrało tu doskonale od gitary przez perkusję po wokal. Zapada w pamięć i powroty do poszczególnych utworów są czystą przyjemnością. “Mannish Boy” w wersji Boogie Chilli to prawdziwy majstersztyk. Kombinacja starych bluesów w otoczeniu nowoczesnych dźwięków jest najmocniejszą stroną zespołu, którą należy się chlubić. Janusz Siemienas jest duszą kapeli. Leszek Paech i Maciej Sobczak dodają do rozgrzanego kotła duszy. Z przyjemnością można odkrywać kolejne aranżacje, które potrafią z dwoma laskami dynamitu na perkusji przedstawić nam nową odsłonę “VooDoo Child”.

Co dalej? Jakie dźwięki znajdziemy na autorskiej płycie? Wymagania właśnie wzrosły i czekamy z niecierpliwością na efekty prac Boogie Chilli. Rośnie legenda polskiej sceny bluesa i oby przetrwała czasy niepogody. To, co najpiękniejsze zostało uchwycone. Trafia na górną półkę.

OCENA: 4/5

SPIS UTWORÓW:

1. The Same Thing

2. Baby, Please Don’t Go

3. Meet Me In The Morning

4. Early In The Morning

5. Mannish Boy

6. Whiskey And Wimmen

7. The Death Of J.B. Lenoir

8. Buena

9. VooDoo Child

10. You Look Like Rain