“Wasze serca biją bardzo głośno!”

0
2372

“Och piękne, wzniosłe ruiny. Niech mi powiedzą do kogo należą te ruiny, abym je ukradł-jedyny sposób zdobycia kiedy jest się ubogim. Właścicielu obojętny, jakąż krzywdę ci czynię kiedy przywłaszczam sobie wdzięki, których nie znasz lub które zaniedbujesz?”Rok temu krążyły plotki, że punk piknik 2010 na Wagenburgu będzie ostatnim w tym miejscu. Zanosiło się na przeprowadzkę rzeszy aktywistów tam mieszkających. Pół roku temu widmo przeprowadzki i wyburzenia Wagenburga zaczęło stawać się coraz bardziej realne, nawet zorganizowano koncert pożegnalny (w sumie odbyło się ich kilka).

Pomimo czarnej chmury wiszącej nad squatem, Punk piknik w tym roku odbył się bez przeszkód po raz kolejny wysyłając w eter ogromną dawkę punkowych melodii i sprinterskich rytmów. Niestety nie dane mi było uczestniczyć w tym wszystkim, tym bardziej przykro, że po piknikowa rzeczywistość okazała się szorstka jak papier ścierny. Jak już zauważyli ludowi mędrcy “co się odwlecze to nie uciecze”, i tak, na drugi dzień po tym jak większość gości Punk pikniku porozjeżdżała się do domów, na teren przy ul. Na Grobli 14 weszła ekipa budowlana i zaczęło się burzenie, i nie wybredne komentarze. Na miejscu pozostawionym przez Wagenburg ma powstać hotel. Smutny symbol naszych czasów, w których jeżeli nie robisz czegoś w imię złotego, euro i dolara świętego amen, to znaczy, że jesteś wariatem albo podejrzanym aksjologicznie wywrotowcem.

Tym smutniejsze jest to, że dzieje się to we Wrocławiu, mieście, które szczyci się promowaniem kultury niezależnej, a czym jest Wagenburg jak nie centrum takiej kultury? W całej Polsce rzesze ludzi działają w różnego typu inicjatywach będących poza głównym obiegiem, oferują inna estetykę, inny rodzaj ekspresji i spojrzenia na kulturę czy świat, niż ten, który prezentuje każdy średnio wykształcony szary człowieczek. Irytującym jest fakt, iż nie tylko nie wspiera się kreowania przestrzeni kulturalnej, ale też wręcz się przeszkadza i rzuca kłody pod nogi. Wagenburg nie jest w tej sytuacji odosobniony. W marcu zeszłego roku odwiedziłem poznański squat Rozbrat. Był organizowany koncert, ciekawe kapele, mnóstwo energetycznego punk rocka i wielkie świętowanie, bo “Rozbrat zostaje bal na sto fajer…”. Była to jedna z wielu batalii, które poznańscy squatersi wygrali i jak na razie trzymają się swojego miejsca rękami i nogami, jednakże sytuacja squatu wciąż stoi pod znakiem zapytania i nijak nie widać jej końca. Może kiedyś doczekamy się czasów, że Polska stanie się rajem dla tego typu centrów mieszkalno- kulturalnych na miarę Holandii. Tymczasem mieszkańcy Wagenburga również się nie poddają i próbują znaleźć jakieś wyjście z tego impasu.