Watahy wilków w okolicach Głogowa. Nad ich rozmnażaniem nie ma żadnej kontroli

0
1605
PRORonnie Macdonald https://www.flickr.com/photos/ronmacphotos/11065841524

„Za jakiś czas wilki zaczną pojawiać się w naszych obejściach. Będą ginęły zwierzęta domowe. Być może psy, bo też są przysmakiem wilków” – słowa prezesa Legnickiego Okręgu Łowieckiego mogą wywołać gęsią skórkę. Dwa dni temu w Gromadce wilki zagryzły 20 owiec. Watahy obserwowane są nieopodal Głogowa.

Zagryzione owce

W nocy 7 maja w Gromadce nieopodal Chojnowa doszło do niecodziennego zdarzenia. Wilki zagryzły aż 20 owiec. Były one zamknięte w zagrodzie otoczonej wysokim płotem. Wilkom to jednak nie przeszkodziło. Zniszczyły siatkę, przedostały się na wybieg i rozpoczęły ucztę. Nad ranem właściciele gospodarstwa ujrzeli dantejskie sceny. Z owiec zostały tylko skóry i kości. Według Powiatowego Lekarza Weterynarii w Bolesławcu nie ma wątpliwości – sprawcami owczej masakry musiały być wilki.

Wilki wokół Głogowa i w okolicach

Tego rodzaju ataki zdarzają się coraz częściej. Coraz częściej też obserwuje się wilcze watahy. Również w okolicach Głogowa. Z jednej strony jest się czego obawiać, bo wilki to nieoswojone drapieżniki. Z drugiej jednak strony zwierzęta te boją się ludzi. Jak wygląda sytuacja? — W okolicach Głogowa pojawiły się wilki. Zarówno od północy, po drugiej stronie Odry, jak i od południa, od strony Polkowic i Przemkowa — mówi Ryszard Bryliński, Łowczy Okręgowy, a jednocześnie prezes legnickiego Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego — Za jakiś czas wilki zaczną pojawiać się w naszych osiedlowych śmietnikach. To tak samo jak z lisami. Dopóki lis ma jedzenia pod dostatkiem i jest zdrowy, to siedzi sobie gdzieś na polu i nie rzuca się zbytnio w oczy. Ale kiedy takie zwierzę się starzeje i trudniej mu zdobyć pokarm, wówczas idzie tam, gdzie jedzenie jest łatwiej dostępne. Czyli do śmietników w miastach i wsiach. Podobnie będzie z wilkami. Będą też ginęły zwierzęta domowe. Być może psy, bo też są przysmakiem wilków. To tylko kwestia czasu.

Niekontrolowany wzrost populacji wilków

Nad rozmnażaniem wilków nie ma żadnej kontroli. Zwierzęta te są pod ścisłą ochroną, więc nie można na nie polować. Wilki nie mają też żadnych naturalnych wrogów. Wynika z tego, że gdyby okoliczne wilki zapadły na jakąś hipotetyczną wściekliznę i postanowiły zapolować na ludzi, to przy obecnymi stanie prawnym bylibyśmy bezbronni. Na szczęście wilki rozumieją, że z człowiekiem na należy zadzierać: — Wilki raczej nie będą atakowały ludzi. To zwierzęta strachliwe. Unikają nas — zauważa Ryszard Bryliński — Zresztą wystarczy popatrzeć na Bieszczady. Jest tam najwięcej wilczych watah. A jednak nie słyszy się o zagryzionych czy pożartych ludziach. Kiedyś wilki faktycznie atakowały ludzi. Ale to były inne czasy. Trwały wielkie wojny. Na polach i w lasach leżały trupy. Wilki je zjadały i w ten sposób oswajały się z człowiekiem i przestawały się nas bać. Dzisiaj znowu czują strach, więc prawdopodobnie będą uciekać przed nami. Nawet kiedy będzie to wataha.

Głosy sceptyczne

Po ataku na owce w Gromadce pojawiły się głosy krytyczne. Sceptycy twierdzą, że wilki nie zabijają zwierząt, których nie chcą zjeść. Że drapieżnik zabija tylko wtedy, gdy musi. Sugerują, że owce zostały zjedzone przez dzikie psy. Łowczy Ryszard Bryliński rozwiewa te mrzonki: — Weźmy ponownie przykład lisa. Przecież kiedy lis wpadnie do kurnika zabije wszystkie kury, choć zje tylko jedną. Taka jest natura drapieżników, a wilk – podobnie jak lis – to przecież drapieżnik. Dlatego nie zagryzie jednej owcy, ale wszystkie, które znajdą się w pobliżu.