Tragiczny wypadek na terenie KGHM. Nie żyje 28-letni Ukrainiec

0
1256
Miedziak.info.pl KGHM Huta Miedzi Głogów Widok na hutę (fot. Kazimierz Ożóg dla WikiCommons)
Widok na hutę (fot. Kazimierz Ożóg dla WikiCommons)

W ostatnią sobotę na terenie Huty Miedzi Głogów doszło do tragicznego wypadku. 28-letni Ukrainiec pracujący na dachu jednego z budynków spadł z wysokości 10 metrów. Mężczyzna zmarł w szpitalu.

Do tragedii doszło w sobotę 25 marca około godziny 13:00. Pochodzący z Ukrainy robotnik dokonywał prac rozbiórkowych na dachu nieczynnej oczyszczalni elektrolitów. W pewnym momencie mężczyzna runął w dół z wysokości około 10 metrów. Próbowano go reanimować. Następnie przewieziono go do Szpitala Powiatowego w Głogowie. Niestety, obrażenia pracownika były bardzo ciężkie i miały charakter wielonarządowy. Mężczyzna zmarł.

Ostatni rok nie był dla KGHM zbyt łaskawy. W 2016 r. w wyniku rozmaitych wypadków i tragedii w KGHM śmierć poniosło aż 18 osób. 8 z nich zostało zabitych w wyniku jednego tylko wstrząsu z 29 listopada 2016 r. Dyrektor kopalni określił tą tragedię jako największą od 55 lat.

Z kolei w styczniu tego roku w Zakładzie Hydrotechnicznym KGHM w Rudnej zerwała się jedna z lin windy służącej do przesyłu wody. Wewnątrz przebywało trzech pracowników. Upadek z wysokości połamał im kończyny.

KGHM z pewnością ma swoje dobre momenty i chwile triumfu, lecz częstotliwość wypadków, ostatnie wahania na giełdzie, wątpliwe wyniki kopalń (m.in. kopalń w Chile i Kanadzie) nie napawają optymizmem.
Tylko rok 2016 przyniósł KGHM stratę ponad 4 mld zł. To i tak mniej, niż rok wcześniej kiedy miedziowy gigant był na minusie aż o 5 mld zł. Do tego dochodzą sygnały o skandalicznych wynagrodzeniach prezesów spółki. Wprawdzie są one niższe, niż na przykład w roku 2015, lecz w sytuacji kiedy firma ponosi tak duże straty zmniejszenie wynagrodzenia prezesa zarządu do 120 tys. zł miesięcznie i tak robi wrażenie.

Faktem jednak jest, że KGHM przeznacza ogromne pieniądze na bezpieczeństwo pracowników. Zgodnie z opinią rzecznik spółki, Jolanty Piątek firma przeznacza na ten cel nawet 600 mln zł rocznie. Pieniądze wydawane są m.in.: na utrzymanie służb ratownictwa górniczego, na klimatyzację, czy analizę zagrożeń ze strony górotworów. Bierze się też pod uwagę zagrożenie gazowe, radiacyjne oraz wodne. Finansuje się punkty pomocy medycznej, szkolenia pracowników w zakresie BHP, a nawet monitoring.

Czy takie pieniądze mogą zapewnić stuprocentowe bezpieczeństwo? Niestety nie. Śmierć 28-letniego Ukraińca jest tego najlepszym przykładem. Aktualnie trwają ustalenia prokuratorskie wyjaśniające zdarzenie. W sprawę zaangażowała się również Państwowa Inspekcja Pracy, która będzie badała bezpieczeństwo pracowników.