Kolejny dzień na Krymie. Wykupiliśmy bilety na rejs Gurzuf-Ałupka. Podróż trwała 2 godz. Widoki niesamowite. Wzdłuż całego wybrzeża jest mnóstwo ośrodków sanatoryjnych i hoteli. Jedne jakby wyjęte z czasów komuny, inne nowoczesne z basenami i wszelkimi wygodami, jeszcze inne w budowie. Wszystkie te obiekty pięknie usytuowane na zboczach gór. Morze i góry w jednym miejscu a w to wkomponowane kolorowe budowle.
Mogliśmy podziwiać Jaskółcze Gniazdo – pałac zbudowany na skale na życzenie moskiewskiej milionerki, Rachmaninowej. Wielokrotnie zmieniał właściciela. Obecnie znajduję się tu ekskluzywna restauracja. Ciekawostką jest, że zamek przetrwał 6-stopniowe trzęsienie ziemi w 1927r.
Statek przepływał obok budynku, w którym odbyła się konferencja jałtańska. Mijaliśmy dom wczasowy, w którym kuracjuszami byli Stalin, Breżniew i inni wysoko postawieni działacze partii komunistycznej.
W Ałupce zwiedziliśmy pałac hrabiego Woroncowa i otaczający go park. Pałac przypominał pałace angielskie. W czasie konferencji jałtańskiej mieszkał w nim W. Churchill.
Do Gurzufa wracaliśmy marszrutką w niesamowitym ścisku. Ten środek lokomocji jest tu bardzo popularny i niedrogi. Szukaliśmy kasy na przystanku, okazało się, że przed rozpoczęciem jazdy, kierowca przechodzi przez autobus i zbiera pieniądze nie dając przy tym żadnych biletów. Na trasie pasażerowie dosiadający się podają pieniądze przez cały autobus. Śmialiśmy się, że Polacy pewnie by coś wymyślili, aby nie płacić za bilet. Trochę to smutne, ale tacy niestety jesteśmy.
Grażyna Sroczyńska