W niedzielę (21 czerwca) odbyła się XXV edycja Memoriału im. Józefa Grundmanna i Jerzego Wizowskiego. Drugie miejsce w rywalizacji wywalczył Łukasz Owsian, reprezentant CCC Sprandi Polkowice, który uznał wyższość Adama Stachowiaka z grupy Kolss BDC Team.
Start i meta liczącego 184 kilometry wyścigu usytuowana była na głogowskim Rynku. Drugie miejsce wywalczone w tegorocznym memoriale dało dużo powodów do radości Łukaszowi Owsianowi, który nie krył swojego zadowolenia, zwłaszcza biorąc pod uwagę silną obsadę imprezy. Swoich reprezentantów miały prawie wszystkie czołowe grupy w Polsce, co wpłynęło na poziom całej rywalizacji.
Tegoroczny Memoriał im. Józefa Grundmanna i Jerzego Wizowskiego rozpoczął się od odjazdu osiemnastu kolarzy. W tej grupie znalazło się dwóch zawodników CCC Sprandi Polkowice, bo poza wspomnianym już Łukaszem Owsianem, o jak najwyższe miejsce rywalizował też Tomasz Kiendyś. Trzydzieści kilometrów przed końcem do ataku ruszył Owsian, który wraz z Adamem Stachowiakiem zaczął budować przewagę nad resztą stawki. Obaj kolarze do samego końca rywalizowali o zwycięstwo, jednak to padło ostatecznie łupem reprezentanta Kolss BDC Team.
– „Około 30 kilometrów przed metą zaczęły się ataki z czołówki. Przyspieszyłem na podjeździe pod premię górską, a razem ze mną ruszył Adam Stachowiak. Były potem jeszcze próby przeskoków do naszej dwójki, ale w końcu grupa się rozjechała. My się nie oszczędzaliśmy, pracowaliśmy równo, a w samej końcówce zarówno, ja, jak i Adam próbowaliśmy się oderwać. Ostatecznie wjechaliśmy na metę razem. Adam Stachowiak wszedł w ostatni zakręt, ok. 150 metrów przed „kreską”, jako pierwszy i nie byłem potem w stanie już go wyprzedzić” – powiedział Łukasz Owsian. – „Po Giro d’Italia czuję się coraz lepiej. Po włoskim wyścigu startowałem w Małopolskim Wyścigu Górskim, gdzie miałem dosyć nierówną formę. Raz noga była dobra, a raz jechało mi się ciężko i czułem, że organizm nie odpoczął jeszcze wystarczająco po Giro. Po Małopolskim Wyścigu Górskim, postawiłem na regenerację. Do dzisiejszego wyścigu podszedłem na luzie, bez presji wyniku, mając w głowie zbliżające się mistrzostwa Polski w Sobótce. Cieszę się jednak, że dyspozycja dopisała i udało się ukończyć zmagania na podium” – kontynuował. Drugi z zawodników CCC Sprandi Polkowice, Tomasz Kiendyś, ukończył rywalizację na jedenastej pozycji.
– „Bardzo mnie cieszy ilość osób, która przyszła na metę, aby dopingować kolarzy. Patrząc na mapę trasa nie wygląda na jakoś specjalnie trudną. Jest jednak kręta, sprzyja ucieczkom, a dużą rolę odgrywa wiatr. Przed zbliżającymi się mistrzostwami był to dla kolarzy świetny sprawdzian” – skomentował dyrektor wyścigu, Artur Chodor.