Dyrektor MAH: “Wystawa w kazamacie była źle zabezpieczona”

0
1497
zdjęcie Arch.-2013-09-11-wystawy@muzeum-Głogów-01

Zdaniem dyrekcji głogowskiego muzeum wystawa w kazamacie nie była należycie zabezpieczona przez jej organizatorów  – “Źle się dzieje, że do wystawiania zabytków przymierzają się amatorzy, którzy nie znają zasad zabezpieczania zbiorów i szanowania ich” – mówi Leszek Lenarczyk, dyrektor muzeum. Twierdzi on też, że miejscem zabytków, także tych militarnych, jest muzeum. W wyniku włamania do głogowskiej kazamaty skradziona została część kolekcji militariów z prywatnych zbiorów Bogusława Werstaka.

Wczoraj informowaliśmy na naszym portalu o kradzieży jaka miała miejsce w głogowskiej kazamacie. Skradziona została część kolekcji, która się tam znajdowała. Kolekcja wcześniej prezentowana była na wystawie w ramach akcji “Zima w Twierdzy”. Skradzione eksponaty pochodziły z prywatnych zbiorów Bogusława Werstaka, który jest członkiem Stowarzyszenia Miłośników Głogowskich Fortyfikacji. Właściciel kolekcji oszacował starty na ok. 18 tysięcy złotych, jednak ich wartość historyczna i sentymentalna jest o wiele większa.

Spawa kradzieży w głogowskiej kazamacie poruszyła nie tylko właściciela i organizatorów wystawy, ale także głogowskie muzeum, które zajęło stanowisko w tej sprawie.

“Zabytki, także te militarne, powinny znajdować się w muzeach – takie stanowisko od lat prezentuje Muzeum Archeologiczno – Historyczne w Głogowie. Okazją do jego przypomnienia jest kradzież militariów z kazamaty w głogowskiej fosie” – czytamy w wydanym oświadczeniu.

Dyrekcja muzeum twierdzi, że wystawa w kazamacie nie była należycie zabezpieczona przez jej organizatorów czyli Stowarzyszenie Miłośników Głogowskich Fortyfikacji „Twierdza Głogów” i przypomina, że skradzione militaria są w myśl prawa zabytkami i jako takie powinny być odpowiednio zabezpieczone. Jednak nie zawsze takie zabytki pozyskiwane są zgodnie z prawem. Często wykopywane są z ziemi przez poszukiwaczy z detektorami metalu. Działanie takie, bez odpowiedniego zezwolenia wydanego przez konserwatora zabytków, jest przestępstwem.

– “Źle się dzieje, że do wystawiania zabytków przymierzają się amatorzy, którzy nie znają zasad zabezpieczania zbiorów i szanowania ich. Szanuję hobby, jednak o ile jest ono legalne. Odnośnie tego przypadku to obawiam się, że jeżeli ktoś zaczął kraść zabytki, to może to zagrażać także muzeum” – mówi Leszek Lenarczyk, dyrektor Muzeum Archeologiczno – Historycznego w Głogowie. – “Nie jest to dobra rzecz, że tak łatwo kradnie się zabytki. Nie jest też dobre to, że poza obiegiem oficjalnym funkcjonuje duża ilość, nie do końca legalnie pozyskanych zbiorów” – dodaje.

– “Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami dopuszcza poszukiwania prowadzone przy pomocy detektorów, ale dopiero po uzyskaniu zezwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków, lub delegatury Państwowej Służby Ochrony Zabytków. Badania takie musi nadzorować osoba z odpowiednimi uprawnieniami. Zwykle jest to archeolog, który ukończył studia w systemie stacjonarnym i odbył dwunastomiesięczną praktykę wykopaliskową. Zabytki, które znajdują się w ziemi są własnością skarbu państwa i zabieranie ich jest kradzieżą” – przypomina dyrektor Lenarczyk.

Zdaniem dyrektora nie do końca zgodne z prawem jest również pozyskiwanie zabytków na portalach aukcyjnych. Na bieżąco są one monitorowane przez specjalne komórki utworzone przy Narodowym Instytucie Dziedzictwa i komendzie głównej policji. Również w Głogowie dobrze układała się do tej pory współpraca muzealników z policją w zakresie ochrony dóbr kultury. W tej materii Muzeum Archeologiczno – Historyczne współpracuje także z profesorem Maciejem Trzcińskim, biegłym sądowym i autorytetem z dziedziny rabowania zabytków przez poszukiwaczy skarbów.

Zabytki powinny trafiać do muzeów, jednak mogą one przyjmować tylko te, co do których nie ma wątpliwości z jakiego źródła pochodzą. W sprawie przechowania, czy też właściwego zabezpieczenia militariów skradzionych z kazamaty, nikt do muzeum nie zgłaszał się – “Między innymi z powodu nieudokumentowanego pochodzenia zabytków prezentowanych podczas akcji „Lato w Twierdzy” i „Zima w twierdzy” Muzeum Archeologiczno – Historyczne wycofało się z tych przedsięwzięć” – wyjaśnia Maciej Iżycki, rzecznik prasowy głogowskiego muzeum.

Przed laty muzeum zaproponowało gminie utworzenie staromiejskiego oddziału Muzeum Archeologiczno – Historycznego. W jego skład miała wejść wieża ratuszowa, sukiennice, ruiny kościoła św. Mikołaja oraz elementy twierdzy. Plan był taki, by w ruinach kościoła św. Mikołaja prezentowana była zabytkowa kamieniarka pochodząca z terenu Starego Miasta, zaś w bloku koszarowym – zabytki związane z głogowską twierdzą. Pracownicy oddziału mieli dbać również o to, by cyklicznie zmieniały się wystawy w ratuszowej wieży. Pomysł ten nie został jednak zrealizowany.

Rzecznik prasowy Urzędu Miasta nie chce komentować całej sprawy.