Za dużo free we freestyle’u

0
1206

W piątkowy wieczór zapowiadało się dość ciekawe wydarzenie. Oto młode głogowskie stowarzyszenie Progres, w ramach działającego w wirtualnej przestrzeni Miejskiego Ośrodka Reanimacji Kultury zorganizowało Ligę Freestyle’ową. Wydarzenie to miało zainicjować ciąg podobnych imprez, gdzie ideą główną jest promocja lokalnej sceny i swoiste baraże naszych rodzimych wojowników słowa.

W piątkowy wieczór zapowiadało się dość ciekawe wydarzenie. Oto młode głogowskie  stowarzyszenie Progres, w ramach działającego w wirtualnej przestrzeni Miejskiego Ośrodka Reanimacji Kultury zorganizowało Ligę Freestyle’ową. Wydarzenie to miało zainicjować ciąg podobnych imprez, gdzie ideą główną jest promocja lokalnej sceny i swoiste baraże naszych rodzimych wojowników słowa.

Impreza miała się rozpocząć o godz. 21:00 w Pubie Tequila. Oczekująca na intelektualno-muzyczną rozrywkę publika musiała jednak z niewiadomych przyczyn poczekać blisko godzinę, którą swymi DJ-skimi skills’ami wypełnił powracający na scenę DJ Jotu. Nie pojawił się za to na scenie zapowiadany Erbeka Squad wraz z DJ-em Se2, których mogliśmy zobaczyć na tegorocznej edycji Dni Głogowa. Czyżby już tylko duże sceny im w głowach?

Krótko przed godz.22:00 zgrabna pani oznajmiła, że czas już zacząć. Poradziła sobie z prowadzeniem imprezy o niebo lepiej, niż smutno zapamiętany z poprzedni wodzirej. Nie omieszkała też niewybrednie ponarzekać na liczne nieobecności wcześniej zgłoszonych zawodników. Z zakładanych kilkunastu osób pojawiło się tylko sześć. Byli to reprezentujący Głogów: NTW, TNTJ, Buba, Mysta Trzaniec aka esdoka i Mishaek oraz gość z Wrocławia (!) – Grendula, który okazał się być cichym animatorem głogowskiej sceny freestyle.

Rozlosowano dwie 3-osobowe grupy i czym prędzej rozpoczęto walki.
Grupa A: TNJT, NTW, Grendula
Grupa B: MishaeK, Buba, Mysta Trzaniec

30 sekund na temat. Sprawnie poszło, gdyż tematy były już przygotowane przez organizatorów. Można było czasem ponarzekać na poziom zaproponowanych haseł, ale zdecydowanie usprawniło to ten element występów, który często bez dobrego prowadzącego rozbija flow niejednej bitwy. Następnie 2 razy po 30 sekund bez tematu, a w finałach po 45 sekund. Pojawiły się nawet dogrywki.

Walki eliminacyjne przebiegły sprawnie – szybko wyłoniono finalistów. Po krótkiej przerwie, na scenie o trzecie miejsce walczyli ze sobą Mishaek i Buba, po czym głosem jury zwyciężył ten drugi. W finale zmierzyli się TNJT oraz NTW. Zwycięzcą okazał się TNJT.

Decyzje jury od samego początku budziły małe kontrowersje. Padały głosy, że za mało merytoryki w takim ocenianiu, a personalne znajomości mogły wywołać mały niesmak. Niekwestionowanym typem publiczności był Mishaek, który jest ciekawym zjawiskiem na głogowskiej scenie – pojawił się znikąd i zaraził freestyle’m TNJT i Bubę, a teraż męczy Mysta Trzańca. Buba miał mocne momenty w wielu swych wejściach, co miło zaskakuje. Jednak wciąż pojawiają się powtórzenia, tych samych rozwiązań, co sprawia że wywindowana mocnym punch’em energia spada jeszcze szybciej. Tak jakby sam siebie zaskakiwał. Zwycięzca I ligi Freestyle’owej – TNJT nie powalał energią, momentami trzeba było mocno się wysilić by dosłyszeć słowa. Jednak w tej statycznej pozie kryła się siła wolnego słowa. Niczym woda – powoli, ale solidnie uwalniał swe celne improwizowane rymy. Bez szału, swobodnie doszedł do celu. Przypominając sobie jego wcześniejsze występy – można powiedzieć, że już wie w czym tkwi jego moc i świadomie wybrał taką drogę. Pozostaje tylko pogratulować.

Kiedy w imprezie bierze udział trzech DJi, którzy z samej definicji mają sztukę miksowania dźwięku opanowaną przynajmniej w stopniu podstawowym, to oczekiwać można było, że choć jeden z nich wyłapie trwające przez cała imprezę sprzężenia sygnału. W pierwszych walkach niemal uniemożliwiały one normalny odbiór. Problem ten powracał niejednokrotnie przez cały przebieg imprezy, i nawet jury, w skład którego wchodzili obeznane przecież z tematem audio osoby, nie miało zielonego pojęcia o co chodzi. Dla autora tego tekstu niezrozumiałe jest, że na scenie pojawiło się łącznie 10 muzyków, obok czuwało 3-osobowe jury, a jedynie nieliczne głosy ze strony publiczności dostrzegały nieudolność realizacji dźwiękowej mikrofonów. Najbardziej zaskakuje postawa DJa Rożo, który na co dzień wspiera jedną z mocniejszych głogowskich grup hip-hopowych – Tyffy Tyffy. To on kładł beaty dla walczących na słowa, miał mikser pod ręką i ani razu nie zareagował na powracające niczym uparte stado komarów sprzęgnięcia. Muzyk?

Środowisko hip-hopowe w naszym mieście zaczyna nabierać rumieńców, ale w tym nowym wydaniu dużo jeszcze dziur, które niestety są nie do zaakceptowania. Mała frekwencja odbiorców i nieobecność części zawodników dla przybyłej publiczności nie jest argumentem na niski poziom techniczny. Zwłaszcza, kiedy chce się być “alternatywą na brak działań jednostek, które są odpowiedzialne za “kulturę” miasta Głogów”.

ZOBACZ GALERIĘ