1 listopada dniem modlitwy i refleksji

0
1205
2013-10-30-1-listopada@Glogow-01-

1 listopada w  kościele katolickim obchodzona jest uroczystość Wszystkich Świętych. Dla wielu jest to dzień wspomnień bliskich osób, które już odeszły oraz dzień refleksji nad własnym życiem. Ludzie tego dnia odwiedzają cmentarze, aby ozdobić groby kwiatami, zapalić znicze i pomodlić się w intencji zmarłych. To święto ma charakter religijny, głównie katolicki, ale dobrym zwyczajem obchodzi je także wiele osób innych wyznań, albo nie wyznających żadnej religii. Jest to wyrazem pamięci oraz oddania czci i szacunku zmarłym.

O tym co to za dzień i jak powinno się go przeżywać w kościele katolickim, rozmawialiśmy z księdzem Rafałem Zendranem, proboszczem parafii kolegiackiej.

Kogo wspominamy 1 listopada?

Tego dnia wspominamy wszystkich bezimiennych świętych ludzi, co do których Kościół nie przeprowadził procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, ale są to ludzie, którzy w opinii najbliższych umarli w świętości. To jest dzień radości, w którym czcimy wszystkich ludzi, którzy osiągnęli ten zasadniczy cel wiary, jakim jest zjednoczenie z Bogiem. Ten dzień ma nam przypominać, że nasza wędrówka życiowa, która niezależnie od tego czy wierzymy czy nie, jest zamknięta w przedziale między życiem a śmiercią. Po śmierci z człowieka zostaje pewnego rodzaju osobowość duchowa, który funkcjonuje w „nowej” przestrzeni, ale wcale nie jest oczywiste, że po śmierci ta osobowość duchowa jednoczy się od razu z Bogiem.

Za te właśnie dusze modlimy się 2 listopada w Święto Zmarłych?

Tego dnia modlimy się za ludzi, którzy umierają i nie od razu wchodzą w przestrzeń Boga  tylko przechodzą przez formę czyśćca, która jest stanem a nie miejscem dla dusz. Dusze te potrzebują oczyszczenia, z wszystkiego co przeszkadza im do pełnego zjednoczenia z Bogiem.

Co nie dopuszcza nas do tego zjednoczenia?

Jest to cały nasz egoizm i pycha, którą człowiek buduje przez całe życie. Jak tego się nie “rozbroi” za życia to niestety musi to się oczyszczać po śmierci. To jest odpowiedź dla wszystkich, którzy mówią, że nie muszą się realizować w relacji z Bogiem, budując sobie własną wizję życia, odrzucając Boga i tworząc własny system moralny. Oni mogą tak żyć i może nawet czerpać przyjemność z nieuczciwego życia, ale tylko do śmierci. Ten egoizm musi być jednak oczyszczony i to się dzieje w czyśćcu. Dzień Zadusznych ma nam uprzytomnić tę prawdę, że my jako wspólnota wierzących modlimy się za tych, którzy się oczyszczają.

Czyli to my możemy uratować te dusze, które znajdują się w czyśćcu

Tak, i o to chodzi w tym dniu. Żeby pomóc tym duszom, przede wszystkim musimy się modlić ,czyniąc w ten sposób konkretny akt duchowy, ale żeby ta modlitwa miała moc i przyniosła owoce, modlący powinien być w stanie łaski uświęcającej. Każdy z nas w tym właśnie dniu, aż do 7 listopada, jeśli odmówi modlitwę na te dusze, może wyprosić dla nich łaskę odpustu zupełnego.

I to jest takie proste?

Trudno uwierzyć w tę prostotę. Ja bym śmiał potwierdzić tezę, że wielu ludziom łatwiej byłoby uwierzyć, że można wykupić duszę jeśli musieliby za to zapłacić duże pieniądze. Trudniej im natomiast jest uwierzyć, że duszę można wyzwolić idąc do konfesjonału, przepraszając za swój grzech. Trudno jest uwierzyć, że tak mało wystarczy, np. oczyścić się z grzechu i przyjąć komunię. Na cmentarzu nie chodzi – przynajmniej w pierwszej kolejności – o to by tylko pamiętać o zmarłym i wspominać obrazy z jego życia, ani o to  by kupić kwiaty i zapalić lampkę ale przede wszystkim chodzi o akt duchowy. Tym aktem jest modlitwa.

Co ksiądz myśli o święcie halloween, które staje się coraz bardziej popularne zwłaszcza wśród młodzieży?

To święto w mojej świadomości nie istnieje, nie pozwalam sobie przyznawać jemu statusu jakiegoś święta, bo jest to zwykła komercjalizacja, która jest substytutem tego z czym człowiek sobie nie radzi. Haloween miało być niewinną zabawą, która uruchamia pewnego rodzaju pomysłowość , ale odwołuje się do świata,który jest fikcyjny i pseudoduchowy, przy czym nakręca spiralę nastawioną na szybki zysk. Tak naprawdę nie wiadomo o co chodzi w tym wydarzeniu. Dla mnie odwoływanie się do metafizyki strachu, upiorów i wampirów to jest doświadczenie niepotrzebnego dręczenia człowieka, nawet gdy to ma być rzekomo śmieszne. To wszystko co straszy i ma wzbudzać lęk może pobudzać do traum, psychologicznych leków. Osobiście jestem zaniepokojony fascynacją tematów wampirycznych przez nastolatków, którzy angażując się ,tak łatwo odrzucają świat obiektywnych wartości.W prawdziwej religijności nie ma lęku i strachu, a jak się człowiek czegoś boi to łatwiej można nim manipulować.

Dziękuję za rozmowę.