Walczą o życie Michałka. Potrzebują pomocy, liczy się każda złotówka!

0
3372

Co czuje rodzic, który dowiaduje się, że Jego najukochańsze dziecko może nie dożyć swoich 10-tych urodzin? Taka diagnoza przeraża, może załamać każdego, nawet najsilniejszego człowieka na świecie. A właśnie taki okrutny wyrok usłyszeli rodzice małego głogowianina. Nikt nie chciałby znaleźć się na Ich miejscu. Nagle cały świat rozsypał się jak domek z kart, wszystko przestało mieć znaczenie. Liczy się tylko Michałek. Każdy dzień to nieustająca walka o życie synka i rozpaczliwe szukanie pomocy. Największym wrogiem jest czas, którego niestety mają naprawdę niewiele, a sprzymierzeńcem i największą siłą napędową każdego dnia jest miłość- bezgraniczna miłość do dziecka, dla którego zrobią wszystko. Ta historia pokazuje jak okrutny i ślepy bywa los …

Zrobię wszystko, poruszę niebo i ziemię, pojadę nawet na koniec świata, tylko żeby mój synek żył — mówi w rozmowie telefonicznej pan Robert, tata Michałka.

Tylko albo aż pół roku

W życiu rodziców Michałka liczy się teraz jedynie walka o zdrowie i życia synka. Wynajęli swoje mieszkanie, a oboje zamieszkali w swoich dawnych, rodzinnych domach. Żyją na odległość, ciągle zabiegani, zmartwieni i nieludzko zmęczeni.

Każdego dnia telefony, poszukiwanie informacji, szukanie rozwiązań, wizyty po różnych instytucjach. Nikt nie lubi prosić o pomoc, ale przecież sami tego nie udźwigną, nikt nie byłby wstanie.

Spodziewali się, że takie leczenie będzie kosztowne, ale kwota, którą usłyszeli zwaliła ich z nóg. 12 milionów złotych to suma niewyobrażalna, a właśnie tyle muszą uzbierać by Michałek mógł żyć.

Był zdrowym chłopcem…

Wymarzony synek przyszedł na świat 4 października 2014 roku w Głogowie. Maluszek przyniósł swoim rodzicom ogromne szczęście i radość, wniósł do domu jeszcze więcej miłości i ciepła.

Beztroskie, szczęśliwe dni minęły jednak szybko. Bezpowrotnie, jak bańka mydlana zniknęło dzieciństwo, pełne śmiechu i radosnych zabaw. Coraz częściej w dziecinnym pokoju Michałka słychać płacz…

Chłopiec, który rozwijał się prawidłowo do 3-go roku życia, nagle zaczął miewać ataki padaczki, później było już coraz gorzej…

Dziś Michałek nie chodzi, ledwie mówi, pojawiają się kolejne objawy choroby. Choroby, która  prowadzi do przedwczesnej śmierci w wieku 8-12 lat. To bardzo rzadka, genetyczna przypadłość- choroba Battena.

Nawet już nie czytam o tej chorobie. Wpisując ją w google można wyczytać przerażające statystyki i okrutne objawy. Nie dopuszczam takich myśli do siebie, nie mój syn! Nie pozwolę by Michał umarł! — mówi stanowczo tata Michała.

Na świecie są dwie kliniki, które mogą pomóc Michałkowi – w Hamburgu oraz w Nowym Yorku, na Manhattanie. Obecnie rodzice oczekują na odpowiedź z niemieckiej kliniki.

By uratować Michałka potrzebna jest duża kwota, ale liczy się każda złotówka!

Dla Michałka trwa zbiórka na stronie pomagam.pl

https://pomagam.pl/7cnhh1cv?fbclid=IwAR1JCwmDv70hHB-2bHPV3sGQJCv0P56B-QvxP5ijEUMfD7m32rjT4zxuSi0

Niestety, póki co nawet dzisiejsza, nowoczesna medycyna nie jest w stanie wyleczyć Michałka. Leczenie może jedynie oszukać czas- opóźni objawy choroby, dzięki czemu Michałek będzie mógł po prostu żyć, a jego rodzice będą mogli świętować z nim Jego kolejne urodziny i zdmuchiwać coraz więcej świeczek z urodzinowego tortu. terapia bedzie musiała trwać do końca życia Michałka, a koszt jednej dawki to około 120 tys. złotych.

Ból dziecka i cierpienie rodziców

Michałek nie chodzi, prawie w ogóle nie mówi coraz trudniej jest zrozumieć Jego potrzeby. Płacze, gdy go coś boli. Płacze też zwyczajnie jak dziecko- gdy coś chce a nie może tego przekazać.

Może być na przykład 20 zabawek na półce, ale Michałek w swojej główce już wybrał sobie tę jedyną i nią właśnie chce się bawić. Jak powiedzieć to mamie i tacie? Co robimy? Zgadujemy i pokazujemy każdą po kolei. Michałek czasami traci cierpliwość i zwyczajnie płacze, że nie rozumiemy Go. My tej cierpliwości staramy się nie tracić, ale czasami zdarza nam się, że siadamy razem z nim na łóżku i płaczemy jak dzieci — opowiada wzruszony pan Robert.

Rodzice Michałka poruszą niebo i ziemię, by uratować swoje dziecko, ale sami nie są w stanie uzbierać kwoty 12 milionów złotych!

Cuda się zdarzają, każdego dnia, dookoła nas, te małe i te niewyobrażalnie wielkie.

Wierzymy w szczęśliwe zakończenie tej historii i chętnie osobiście zaśpiewamy Michałkowi sto lat na Jego 18-te urodziny!