Czystki w KGHM – prezes chce odwołać członków PiS

0
1656
KGHM logo

Członkowie Prawa i Sprawiedliwości mają pożegnać się ze stanowiskami w KGHM Polska Miedź. Takie właśnie zmiany kadrowe szykuje prezes spółki Radosław Domagalski-Łabędzki.

Nasz miedziowy gigant, jeśli generuje zyski, to potężne. Jeśli traci, to traci bardzo mocno. Teraz nadchodzi kolejna radykalna zmiana. Działacze rządzącej obecnie partii, Prawa i Sprawiedliwości, mają pożegnać się z KGHM-em. To intrygujące, ponieważ prezes kompanii Radosław Domagalski-Łabędzki przed objęciem fotela prezesa był bardzo blisko związany z rządem. Przez niemal rok, od grudnia 2015 r. do października 2016 r. pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju i wiceministrem rozwoju. Jego szefem był obecny wicepremier i minister rozwoju i finansów, Mateusz Morawiecki. Później Beata Szydło odwołała go ze stanowiska w wiceministra rozwoju. Natomiast zarząd KGHM powołał go na prezesa spółki. Funkcję tę pełni od października 2016 r.

Radosław Domagalski-Łabędzki właściwie od początku rozpoczął czystki kadrowe. Już wówczas wielu dolnośląskich działaczy PiS w spółce potraciło stanowiska. Wychodzi na to, że teraz nadszedł kolejny etap odwołań: — Najwyższy czas skończyć z regionalizacją KGHM. To zbyt duża i zbyt ważna spółka skarbu państwa, by jej kadr szukać wyłącznie wśród lokalnych działaczy partyjnych. Tym bardziej że wielu z nich zwyczajnie nie ma kompetencji do zarządzania spółkami — przekonuje jeden ze współpracowników Radosława Domagalskiego-Łabędzkiego na łamach „Gazety Wyborczej”.

Zmiany mają być przeprowadzone do końca maja. Mówi się, że odwołani mają być m.in.: Mirosław Stanisławski i Rafał Czepil – szefowie KGHM TFI, Lesław Grajewski – prezes Centrozłomu, Zbigniew Bytnar – szef Pol-Miedź Transu. Problemy mogą mieć też władze Mercusa i Zanamu.

Do dnia dzisiejszego nie podjęto jednak ostatecznych kroków w kierunku ich dymisji.

Już jakiś czas temu pojawiły się głosy, że obecność członków PiS-u w KGHM to objaw kolesiostwa i nepotyzmu. Wydaje się więc, że działania Domagalskiego-Łabędzkiego zasługują na uznanie. I rzeczywiście, mogłyby zasługiwać na uznanie, ale pod jednym warunkiem: jeśli w miejsce odwołanych ze stanowisk ludzi KGHM przyjmie profesjonalistów. A nie kolegów prezesa. Albo, co gorsza – szwagrów.