Chodź pomalujmy świat na żółto i na niebiesko – tak nazywa się program integracji skazanych z Zakładu Karnego w Głogowie z dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną intelektualnie z Zespołu Placówek Szkolno – Wychowawczych. We wrześniu rozpoczęła się druga edycja tego programu.
Pierwsza edycja programu udowodniła, że przy odpowiednim pokierowaniu i wsparciu skazani – wolontariusze świetnie funkcjonują pomagając nauczycielom i terapeutom przy nauce, ćwiczeniach, zabawach z dziećmi tej placówki. Wszystkie strony, które brały udział, w tamtym roku szkolnym, w tym programie tj. osadzeni, pedagodzy, rodzice, dzieci były zadowolone z uczestnictwa w tej inicjatywie. Celem programu jest przede wszystkim aktywizacja osadzonych w zakładzie więźniów, którzy poprzez pracę z dziećmi integrują się ze społeczeństwem.
Inne spojrzenie na własne dzieci
Z pomocy Zakładu Karnego Zespół Placówek korzysta już od dłuższego czasu. Skazani od dawna wykonują na terenie szkoły prace remontowe i naprawcze. W tamtym roku wyszła propozycja ze strony Zakładu Karnego, aby zorganizować takie zajęcia i tak zrodził się wspólny pomysł, aby włączyć skazanych do codziennej pracy z dziećmi z niepełnosprawnościami. “Jest to forma uwrażliwienia na drugiego człowieka i pokazanie jego podmiotowości” – tak o programie mówi Dyrektorka Zespołu Placówek Marta Greber. Dodaje, że dla niej już sukcesem tego programu będzie jeśli dzięki pracy z dziećmi niepełnosprawnymi skazani inaczej spojrzą na swoje dzieci i bardziej je docenią.
Uczą się pokory i tolerancji
W tym roku, od września, czterech skazanych, od poniedziałku do piątku, na 8 godzin przychodzi do szkoły dla dzieci ze sprzężoną niepełnosprawnością. Głównym ich zadaniem jest pomoc nauczycielom w codziennych czynnościach związanych z przenoszeniem dzieci i pomoc w zajęciach. W ośrodku przebywają dzieci z różnymi niepełnosprawnościami, m.in. z porażeniem, z zespołem Downa, z autyzmem. Elwira Pankowska-Kotabska opowiada, że na początku panowie przychodzą bardzo przerażeni i nie wiedzą jak się mają zachować.
“Uczymy się nawzajem tolerancji. Oni się uczą tolerancji dla osób niepełnosprawnych, a my uczymy się tolerancji dla osób skazanych. Tutaj przełamywane są stereotypy, my nie traktujemy ich jak ludzi z marginesu, którzy już nic nie mogą dać społeczeństwu, tutaj traktowani są jak partnerzy do współpracy” – mówi Pani Elwira. Współpraca między pracownikami, a więźniami opiera się przede wszystkim na zaufaniu. Każdemu trzeba dać drugą szansę – taką zasadę wyznaję pani Elwira Pankowska -Kotabska: “Ci ludzie też mają prawo powrotu do naszego społeczeństwa”.
Przed rozpoczęciem realizacji programu rodzice dzieci zostali poinformowani o planach i założeniach projektu. W pierwszym momencie na twarzach rodziców pojawiła się obawa. Kiedy jednak dokładnie zostali zapoznani z programem i zasadami na jakich będzie on realizowany, większość rodziców zgodziła się spróbować. Już po krótkim czasie rodzice zobaczyli, jak pomoc i praca wykonywana przez więźniów jest w szkole potrzebna.
Na zajęciach w ośrodku, często wykorzystywane są umiejętności i talenty skazanych. “Mieliśmy pana, który miał talent kucharski i prowadził z dziećmi zajęcia z gotowania. Jeden pan ma umiejętności stolarskie i bardzo pomaga nam na zajęciach artystycznych przy wycinaniu elementów ze sklejek i desek” – opowiada pani Elwira.
Czujemy się wreszcie potrzebni
Zgłosili się dobrowolnie. Przychodzą, jak sami mówią, z przyjemnością. Nikt ich do tego nie zmuszał i chcą pracować w szkole do końca swoich dni, spędzonych w więzieniu. Skazani pracujący w placówce mają na swoim koncie zazwyczaj kradzieże i niepłacone alimenty. Tak jak Piotr i Łukasz, którzy ze mną rozmawiali.
“Tutaj czujemy, że taki człowiek jak my, czyli skazany nie jest tylko złym człowiekiem, możemy pokazać tutaj swoją drugą dobrą stronę” – mówił Łukasz.
Wcześniej wydawało im się, że dziecko niepełnosprawne to po prostu dziecko upośledzone, a tutaj zobaczyli, że każde dziecko jest inne, każde inaczej pokazuje czego potrzebuje, i że z takim dzieckiem można się porozumieć.
Najważniejsze dla nich jest to, że pracując z dziećmi nie odczuwają, że są więźniami – “Ludzie się normalnie do nas odzywają i to jest dobre uczucie. Czujemy się w końcu potrzebni” – powiedział Piotr.
Piotr ma wyrok do 2018 rok a Łukasz do 2016. Jak to doświadczenie wpłynie na ich życie, tego oni sami jeszcze nie wiedzą – ” Może po wyjściu z więzienia to coś zmieni, a może nie. Zobaczymy” .