Ekstraklasowy rywal za mocny. Chrobry Głogów przegrał pierwszy ćwierćfinał Pucharu Polski

0
1319

Dla piłkarzy Chrobrego Głogów obecny sezon w rozgrywkach Pucharu Polski jest historyczny. Pomarańczowo-czarni po raz pierwszy od blisko 40 lat awansowali do ćwierćfinału rozgrywek i stanęli przed szansą walki o najlepszą czwórkę. Po pierwszym meczu wiadomo jednak, że sytuacja jest bardzo skomplikowana. Arka Gdynia wygrała wczoraj przy Wita Stwosza 2:0 i zrobiła duży krok w kierunku półfinału.

Chrobry Głogów pod wodzą Grzegorza Nicińskiego jest rewelacją tegorocznej edycji Pucharu Polski. Głogowianie wyeliminowali wcześniej MKS Kluczbork i Ruch Chorzów, a następnie pokonali przed własną publicznością ekstraklasowego Piasta Gliwice. To sprawiło, że pomarańczowo-czarni awansowali do najlepszej ósemki rozgrywek, jednocześnie stając przed szansą na powtórzenie wyczynu z sezonu 1979/1980. Wówczas Chrobry zameldował się w najlepszej czwórce, ale tam boleśnie poległ z Legią Warszawa (0:4).

W środowy wieczór do Głogowa przyjechała Arka Gdynia, a więc były pracodawca trenera Nicińskiego. Dla opiekuna pomarańczowo-czarnych było to szczególnie ważne spotkanie, podobnie zresztą jak dla będących w kadrze głogowskiej drużyny zawodników grających niegdyś na chwałę gdynian.

Spotkanie lepiej rozpoczęła Arka. W poczynaniach ekstraklasowca widać było więcej spokoju i opanowania. To przełożyło się też na wynik, bo już w 16. minucie na listę strzelców wpisał się Ruben Jurado. Pomarańczowo-czarni z czasem zaczęli grać nieco lepiej, a najlepszą okazję przed przerwą stworzył Michał Ilków-Gołąb. Futbolówka po jego uderzeniu trafiła w poprzeczkę.

Po zmianie stron zawodnicy Chrobrego wyglądali na pewniejszych siebie. Głogowianie odważniej zaatakowali gdynian i stworzyli kilka dobrych okazji strzeleckich. Pomarańczowo-czarni ponownie obili poprzeczkę, tym razem po dośrodkowaniu Konrada Kaczmarka, natomiast spore zagrożenie stwarzały też stałe fragmenty gry wykonywane przez Mateusza Machaja.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się skromnym zwycięstwem Arki, futbolówkę do własnej bramki skierował Karol Danielak. Zawodnik Chrobrego zmienił tor lotu piłki dogrywanej przez jednego z graczy w żółtej koszulce, czym zaskoczył Anatolija Gospodinowa. Niedługo potem arbiter zakończył mecz. Chrobry przegrał 0:2, rewanż w Gdyni pod koniec listopada.

„To był pierwszy mecz, ale ustawił on dwumecz. Chłopacy bardzo się starali, lecz zabrakło nam jakości pod bramką Arki. Mieliśmy swoje sytuacje, a głupie błędy pozbawiły nas dwóch bramek. Prosty błąd przy golu na 1:0, później sytuacja z minutą do końca – mieliśmy wtedy stały fragment gry, chcieliśmy wrzucić na dalszy słupek, a zawodnicy wzięli piłkę i szybko ją rozegrali. Arka to dobry zespół, więc wyszedł z tej sytuacji na 0:2. Nie mogę odmówić zaangażowania, jednak głupota niektórych była dziś na dość wysokim poziomie. O to mam pretensje. Wiedzieliśmy z kim gramy, Arka to poukładana drużyna, a my chcieliśmy grać fajnie po piłkarsku. To nas zgubiło” – powiedział na pomeczowej konferencji trener Grzegorz Niciński.

CHROBRY GŁOGÓW – ARKA GDYNIA 0:2 (0:1)

0:1 Jurado 16
0:2 Danielak 90 (s)

CHROBRY: Gospodinov – Ilków-Gołąb, Michalski, Stolc, Danielak, Gąsior, Kona, Machaj B. (59. Bach), Machaj M., Napolov, Trytko (60. Kaczmarek).

ARKA: Pilarz – Socha, Łukasiewicz, Marcus Vinicius, Jurado (63. Żebrakowski, Nalepa (46. Zarandia), Rey (76. Jazvic), Marciniak, Krivets, Danch, Helstrup.

ŻÓŁTE KARTKI: Michalski – Zarandia, Łukasiewicz, Marcus Vinicius.

SĘDZIA: Paweł Gil (Lublin).

WIDZÓW: 1786.

/fot. Chrobry Głogów S.A./