Dogrywka z TutajGLOGOW.pl: Rozmowa z Marcinem Prusem

0
1334

W latach 90-tych jeden z najbardziej utalentowanych siatkarzy na świecie. Złoty medalista młodzieżowych Mistrzostw Europy oraz Świata, a także MVP turnieju w Bahrajnie (1997 rok). W przeszłości wielokrotny reprezentant Polski, natomiast dziś ambasador Siatkarskich Ośrodków Szkolnych. Marcin Prus, bo o nim mowa, gościł w ubiegły piątek w głogowskim Gimnazjum nr 2, a przy okazji spotkania udzielił krótkiego wywiadu specjalnie dla portalu TutajGLOGOW.pl.

Jak oceniasz swoją wizytę w Głogowie?
Marcin Prus: Jest to któraś z kolei wizyta w tym miesiącu i powiem szczerze – za każdym razem mam ogromną frajdę spotykania się z dzieciakami. Im większa ilość, tym lepiej, ale wiąże to oczywiście się z tym, że im większa ilość, tym trudniej to wszystko uspokoić, ogarnąć. Okazuje się, że dzisiejsze spotkanie wypadło bardzo dobrze, bo można było pokazać kilka przykładów takich, na które młodzież powinna zwrócić uwagę i nie do końca dotyczyło to tematów siatkarskich. Bardzo się cieszę z tego, że mam możliwość jeżdżenia po Polsce i sprawdzania różnych środowisk. Daje mi to możliwość obserwowania i próbowania wyciągnięcia wniosków z tego, co się dzieje dookoła. Zależy nam na tym, żeby dzisiejsza młodzież widziała potencjał w siatkówce. Żeby można było zauważyć to, że ludzie dookoła bardzo się starają, by te konkretne jednostki mogły się wybić, a z tych jednostek zostanie później wybrana reprezentacja Polski. Nabór, który jest zawsze ogłaszany jest oczywiście skierowany do szerokiego grona dzieciaków i to właśnie one są głównym odbiorcą naszych starań. Co z tego, że wstałem o godz. 5, co z tego, że jestem niewyspany, jeżeli jest cel, który powoduje, że chce się to robić i że można zauważyć w tym coś fajnego, a przede wszystkim można pokazać dzieciakom, że sport to nie jest tylko i wyłącznie męczarnia na WF-ie, ale też możliwość wykorzystania tego wszystkiego do własnej przyszłości, do poukładania sobie życia i zapewnienia sobie pieniędzy.

Od pewnego czasu jesteś dość mocno zaangażowany w propagowanie piłki siatkowej wśród dzieci i młodzieży. Kiedy pojawił się taki pomysł i jak wyglądały pierwsze spotkania z tymi najmłodszymi?
Marcin Prus: Historia powstania spotkań z dzieciakami wiąże się z Memoriałem Arkadiusza Gołasia, gdzie zostałem zaproszony przez organizatorkę Anię Sumelkę. Było to kilka lat temu, być może trzy lub cztery. Okazało się, że na spotkanie z reprezentantem Polski, a dokładniej na trening z nim, przyszło 101 osób. Można było na to spojrzeć z dwóch stron – albo pojawił się człowiek, dla którego się przychodzi albo faktycznie był taki popyt na siatkówkę.  Stwierdziłem, że jeżeli to tak fajnie wyszło – bo udało mi się zyskać paru pomocników, którzy mi w tym temacie pomagali – warto kontynuować to w formie współpracy z miastami. Udało mi się dostać do blisko 13,5 tysiąca dzieci w Katowicach. Potem trafiliśmy do siatkarskiej Łodzi na kolejne 12 tysięcy najmłodszych. Wszystko to sprawiło, że możliwość dalszej współpracy zauważył Polski Związek Piłki Siatkowej, z którym działamy obecnie przy Akademiach Siatkarskich Ośrodków Szkolnych oraz Siatkarskich Ośrodkach Szkolnych. Tak się akurat składa, że moim trenerem za czasów gry w Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle był człowiek, który szefuje w S.O.S., pan Waldemar Wspaniały. Znał mnie, wiedział, że poradzę sobie w tej roli, a dodatkowo poszukiwał osoby, która będzie promowała tego typu wydarzenia wśród dzieciaków. Jako że nie boję się wyzwań i nigdy się ich nie bałem, podjąłem się tego od razu. Stąd też moja wizyta w Głogowie.

Swego czasu byłeś jednym z najbardziej utalentowanych siatkarzy nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Jak oceniasz obecne zaplecze siatkarskie w porównaniu do tego, które funkcjonowało za czasów, kiedy byłeś juniorem?
Marcin Prus: Na początek powiem, że zmiana pokoleniowa, która nastąpiła była następstwem wprowadzonych zmian w siatkówce. To już nie jest siatkówka za naszych czasów, kiedy mogliśmy mieć własne podejście do tematu i posługiwać się swoimi umiejętnościami oraz wykorzystywać pełen wachlarz zagrań, które może nie były do końca przemyślane, ale były skuteczne. Teraz wygląda to nieco inaczej. Obecnie wszystko jest usystematyzowane i dokładnie rozpisane tak, aby osoba po drugiej stronie siatki nie miała możliwości zagrania w inny sposób, niż my tego oczekujemy. Z punktu widzenia trenera jest też tak, że zdecydowanie łatwiej być szkoleniowcem chociażby reprezentacji Polski czy jakiegoś czołowego klubu sportowego, niż trenerem niższej ligi. W tych niższych ligach jeden trener musi robić wszystko i być każdą osobą, natomiast na wyższym poziomie sztab ludzi, którzy są dostosowani do profesjonalnego sportu, jest nieporównywalnie większy. Różnica poziomów jest naprawdę spora.

Można też stwierdzić, że ta nasza siatkówka z lat 1997-2002, która była powiązana ze mną, to taka siatkówka, w której nie było statystyk. Warto wspomnieć o tym, że w Mostostalu Azoty pierwszy laptop pojawił się bodajże w 1998 roku i to bardziej jako element ozdobny, bo wszystko rozpisywało się ręcznie. Mówimy więc o kolosalnej różnicy czasu, jeżeli chodzi o sport. Zastanawiam się czasem, skąd się wzięła ta różnica, bo minęło już osiemnaście lat odkąd trafiłem do klubu sportowego. Ważne jednak, że cały czas utrzymujemy się w temacie siatkówki, bo możemy „sprzedawać” to doświadczenie, które zdobyliśmy jako zawodnicy, jako osoby, które zwiedziły trochę świata i przede wszystkim poznały to wszystko od tej negatywnej strony. Znamy bowiem także temat kontuzji i zdajemy sobie sprawę z tego, co trzeba robić, by w dzisiejszych czasach było ich jak najmniej.

2015-05-22-Siatkarski-Osrodek-Szkolny-Marcin-Prus-@Gim2-fot.D.Sus-2

Jesteś bardzo doświadczonym siatkarzem i wielokrotnym reprezentantem Polski. Jakich rad mógłbyś udzielić młodym adeptom siatkówki na początkowym etapie ich kariery?
Marcin Prus: Drogie dzieciaki chcę, żeby Wam się chciało chcieć. (śmiech) To jest chyba najprostsza rada, bo jeżeli nie będzie chęci, to nie będzie wyników. Tutaj absolutnie nie rady nic zrobić na 50-70%, bo nagle się okaże, że ktoś inny, w innym regionie Polski, stara się zdecydowanie bardziej, a wtedy będzie płacz i lament. Zacznijmy od chęci, bo to jest najważniejsze. Po drugie – wsparcie osób, które są najbliżej. Wydaje mi się, że najłatwiej pochwalić się komuś w domu, komuś kto jest zaangażowany w sprawy tego młodego człowieka. Przede wszystkim zabrać się za rodziców, którzy mają obowiązek wysłuchania dziecka i posłuchania o jego sukcesach. Wydaje mi się, że jest to niezbędne i bardzo ważne. Następnie wytrwałość. Element, który spowoduje, że człowiek nie załamie się po pierwszym nieudanym razie, tylko idzie spokojnie do przodu i brnie w kierunku upatrzonego przez siebie celu. Moim zdaniem jest to właśnie ten element, który powoduje, że w pewnym momencie człowiek dochodzi do sukcesu. Trenując zawsze osiągnie się jakiś poziom sportowy, być może ten maksymalny dla danego człowieka, jednak warto zdawać sobie sprawę, że przy zmianie środowiska, ten poziom może wzrosnąć. To powoduje, że ludzie zmieniają kluby, wyjeżdżają grać w innych ligach, poznają – z siatkarskiego punktu widzenia – ligi włoskie czy rosyjskie, aby zobaczyć inne środowisko i być może jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

Co jeszcze chcesz zrobić dla polskiej siatkówki w najbliższej przyszłości? Czy są jakieś plany, które chcesz zrealizować i dopiero wtedy Marcin Prus będzie mógł powiedzieć „tak, jestem spełniony”?
Marcin Prus: Powiem szczerze, że bardzo bym chciał, aby na mojej klatce piersiowej pojawił się złoty medal Igrzysk Olimpijskich, natomiast na ten moment wiem, że jest to absolutnie niewykonalne. Przeszedłem dość długą drogę powrotu do zdrowia, którą niestety przegrałem. Wierzę, że moje doświadczenie nie umrze z momentem mojego dalszego funkcjonowania w siatkówce i dopóki mogę przekazywać to doświadczenie, chcę to robić. Może też z uwagi na fakt, że jako młody człowiek zostałem wybrany najlepszym siatkarzem na świecie podczas Mistrzostw Świata w Bahrajnie. Wydaje mi się, że dla tych młodych ludzi jest to dość ważna informacja – jeżeli ktoś kto stoi przy mnie mógł to osiągnąć, to dlaczego ja nie mógłbym tego dokonać. Sądzę, że ten tytuł, który kiedyś zdobyliśmy w Bahrajnie jest tytułem, który nie umrze nigdy, bo dzieciaki cały czas będą potrzebowały bodźców. Jeżeli kiedyś wyczerpie się formuła spotkań z najmłodszymi, bo w pewnym momencie ta liczba kilkuset tysięcy dzieciaków zostanie przekroczona, będą to spotkania innego typu. Wiadomo, że z tymi samymi informacjami nie będziemy docierać do ludzi, jednak siatkówka cały czas się zmienia, cały czas pojawiają się informacje, które warto przekazywać i wierzę, że dopóki będę mógł, to cały czas będę trzymał się tej dyscypliny sportu i tego typu działań.

Ostatnie pytanie – w tym roku reprezentacja Polski do lat 19. sięgnęła po złoty medal Mistrzostw Europy, natomiast za kilka miesięcy turniej seniorów. Jakie są Twoje prognozy na tę imprezę?
Marcin Prus: Powiem szczerze, że nigdy zdobycie mistrzostwa świata nie obliguje do zdobycia mistrzostwa Europy. Zacznijmy od tego, że może to już być zupełnie inna reprezentacja. Może to być reprezentacja złożona z mistrzów świata, jednak cały czas w głowie musi być ta świadomość, że samo nic się nie wygra. Tak swego czasu myśleli Brazylijczycy, tak myśleli Rosjanie i teraz ta świadomość może spocząć na Polakach. Można pomyśleć, że skoro wygrało się MŚ, to teraz trzeba zrobić coś innego, być może mniejszym nakładem sił. Tak się niestety nie da. Jak pokazuje życie siatkarza, można być najlepszym i można nie być w reprezentacji. Nie można więc być niczego do końca pewnym i tak samo będzie z wynikiem. Mimo wszystko gorąco wierzę w to, że chłopcy zahaczą o strefę medalową, bo zdobycie mistrzostwa świata zmusza do tego, by funkcjonować na wysokim poziomie. Nie wiem jednak jak sobie poradzą w troszeczkę innym środowisku, bo znów będą musieli zaprezentować swoje umiejętności, ale teraz już jako mistrzowie świata. Nie wiadomo, czy wytrzymają to ciśnienie. Być może turniej MŚ był szczytem polskiej reprezentacji, a być może był to jeden z pierwszych schodków drabinki do przejęcia hegemonii na arenie światowej.

Gorąco wierzę w naszą reprezentację, natomiast sam wiem, że prorokowanie jakiegokolwiek wyniku naszych siatkarzy mija się z celem, bo już pokazywaliśmy, że potrafimy grać bardzo dobrze, ale tez pokazywaliśmy, że potrafimy grać słabo. Jeśli jednak miałbym typować – wierzę w strefę medalową i wydaje mi się, że jest ona w naszym zasięgu. Mentalność zawodników musi być jednak taka sama jak na Mistrzostwach Świata.

Dziękuję za rozmowę!

2015-05-22-Siatkarski-Osrodek-Szkolny-Marcin-Prus-@Gim2-fot.D.Sus-3